KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 16 czerwca, 2024   I   12:40:15 AM EST   I   Aliny, Anety, Benona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

\"Król dopalaczy\" zatrzymany we własnym sklepie

06 października, 2010

Policja będzie wnioskować o areszt dla Dawida Bratko. Właściciel sieci sklepów z dopalaczami zerwał plomby sklepu w Łodzi i próbował handlować. Nad zaostrzeniem przepisów w sprawie dopalaczy debatował dziś Sejm

Policja udaremniła wznowienie handlu dopalaczami, a właściciela sklepu zatrzymała do wyjaśnienia. Inspektorzy ponownie zaplombowali sklep.

Już wczoraj Bratko zapowiadał, że nie zgadza się z decyzją o zamknięciu sklepów i zacznie ponownie handlować dopalaczami. Bratko utrzymuje, że jego straty z powodu zamknięcia sklepów wynoszą ok miliona zł.

W Warszawie, spośród stu zamkniętych w sobotę sklepów i wytwórni dopalaczy, w jednej trzeciej z nich zerwano plomby.

- Sklepy z dopalaczami próbowały wznawiać działalność, mimo dostarczenia im decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu - powiedziała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego stołecznej policji.

Jak podała KSP, tylko w poniedziałek i we wtorek z drzwi 27 takich punktów zerwano plomby zewnętrzne. Odnotowano również dwa przypadki włamania do takich placówek - na Śródmieściu i na Pradze Północ. Służby sanitarne ponownie oplombowały sklepy.

 

Tusk: Prawo jest nieskuteczne

W Sejmie jako pierwszy przemawiał premier. Donald Tusk uważa, że prawdziwy problem przed jakimi stanęły państwa w całej Europie i także Polska polega na tym, że duża sprawność organizacyjna, prawna, logistyczna pozwala "tym bezkarnym strukturom", zajmującym się obrotem dopalaczami, dopasowywać się do obowiązujących przepisów prawa.

- Prawo w tym kształcie, w jakim obowiązuje w Polsce, i w wielu innych państwach, daje niedostateczne narzędzia do walki z tymi, którzy są gotowi, którzy są w stanie, którzy mają możliwości zmieniania charakteru substancji, których skutek jest taki sam, ale skład jest inny - mówił.

- Dotychczasowa rutyna prawna, cała tradycja prawa wydaje się być bezradna naprzeciw przygotowanej organizacji, ludziom, pieniądzom, prawnikom, którzy ścigają się z przepisami prawa, nie dając realnie szansy państwu i służbom państwowym na doganianie tych wynalazków w cudzysłowie, którego de facto są trucizną zagrażającą życiu i zdrowiu dzieci i młodych ludzi, bo to jest główny segment tego rynku.

 

Kopacz: musimy być krok przed nimi

- Zmieniliśmy podejście do walki z dopalaczami, bo istnieje stan wyższej konieczności; musimy być o krok przed tymi, którzy je produkują i wprowadzają do obrotu - mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz.

- Do tej pory zawsze goniliśmy tych, którzy swoim sprytem pokazywali nową substancję, która odurzała, która była trucizną, która szkodziła, a my tylko wtedy mogliśmy ją skutecznie wycofać z rynku, kiedy wpisaliśmy ją do ustawy - powiedziała minister.

- Jeśli dzisiaj zmieniliśmy podejście do tego, to po to, żeby nie być trzy kroki za nimi, ale krok przed. Za nimi, to znaczy za tymi, którzy dzisiaj mrugając, opowiadają: my sprzedajemy tylko i wyłącznie produkt kolekcjonerski, a tak naprawdę sprzedają truciznę, na którą wielu lekarzy w OIOM, w karetce pogotowia nie ma antidotum, nie wie, jak to leczyć, bo nie wie, co tam w środku jest. Nie wie jak postępować, nie wie, czy dać określony lek - dodała. - Istnieje stan wyższej konieczności - argumentowała.

 

Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przyjęty we wtorek przez rząd, zakłada, że na terenie Polski nie będzie można produkować i wprowadzać do obrotu produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe.

W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy.

W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię.

Za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł.