KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 1 maja, 2024   I   09:34:19 AM EST   I   Józefa, Lubomira, Ramony
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wyrafinowane rusofilstwo

07 maja, 2010

Pierwszy rzucił to hasło arcybiskup lubelski Józef Życiński, wkrótce podchwyciła je \"Gazeta Wyborcza\", a następnie powstał specjalny portal internetowy dla jego propagowania. Brzmi ono: zapalmy 9 maja świeczki i znicze na rozsianych po całej Polsce grobach żołnierzy Armii Czerwonej.

Z dnia na dzień lawinowo rośnie liczba osób (w tym tak znanych jak profesor Henryk Samsonowicz, Wisława Szymborska, Andrzej Wajda, Daniel Olbrychski), które popierają ten nagłaśniany przez "GW" pomysł, uważając go za znakomitą formę odwdzięczenia się Rosjanom za ich współczucie, wykazane narodowi polskiemu po tragedii smoleńskiej.

Zwolennicy uczczenia czerwonoarmistów podkreślają, że byli to prości ludzie, niosący wolność krajom, z których przepędzali Niemców, nie mający nic wspólnego ze zbrodniczą ideologią komunizmu, przyjaźnie nastawieni do Polaków.

Zgadzam się, że zdecydowana większość tych żołnierzy nie była politycznie uświadomiona i można ich nawet potraktować jako ofiary stalinizmu, zważywszy na smutny los, który stał się udziałem wielu z nich po 1945 roku (przerzut do oddziałów operujących na dalekim wschodzie, represje, więzienia, wywózki na Syberię) jako osób zdemoralizowanych zetknięciem z zachodnioeuropejską cywilizacją.

Czy z tego powodu mamy jednak ostentacyjnie czcić ich pamięć akurat w dniu, który bynajmniej nie był dla Polski datą odzyskania utraconej w 1939 roku niepodległości, ale końcem jednego, a początkiem następnego zniewolenia? Czy nie lepiej zapalić te świeczki 1 i 2 listopada, kiedy tradycyjnie wspomina się nie tylko w naszym kraju wszystkich zmarłych, niezależnie od okoliczności ich śmierci oraz sprawy (także złej), której - choćby nawet bezwiednie - służyli?

Czy za równie chwalebne, historycznie uzasadnione i moralnie pięknie uznalibyśmy gremialne wizyty na mogiłach spoczywających w naszej ziemi żołnierzy Wehrmachtu 1 września? Wśród nich było przecież również wielu prostych, młodych chłopców, wykonujących tylko rozkazy, podobnie jak czynili to krasnoarmiejcy.

Odnoszę wrażenie, że środowisko skupione wokół "Gazety Wyborczej" popadło w ostatnich dniach w trudną do wytłumaczenia i dosyć bezsensowną rusofilię. Co więcej, wydaje mi się, że tragiczną katastrofę lotniczą, w której zginęła polska elita polityczna i wojskowa, cynicznie wykorzystuje ono do przymuszania Polaków, aby zaczęli bezwarunkowo kochać Rosjan, nie zważając na historyczne konteksty. Widzę w tym moralny szantaż: kto nie przyłącza się do akcji, ten widocznie nie chce pojednania z Rosją i jest zapiekły w swej nacjonalistycznej, a może nawet szowinistycznej nienawiści do słowiańskich braci ze wschodu.

Takie postępowanie budzi mój głęboki sprzeciw.

Jerzy Bukowski