KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   04:24:33 PM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Leczyć czy karać?

08 lutego, 2010

Czy alkoholików, czyli ludzi z własnej woli rujnujących swoje organizmy i sprowadzających wiele nieszczęść na inne osoby, nadal należy przymusowo leczyć na koszt całego społeczeństwa?

To pytanie powraca co pewien czas w polskiej debacie publicznej. Są zwolennicy udzielenia nań pozytywnej odpowiedzi, nie brakuje jednak i przeciwników obciążania budżetu państwa  kosztami wyprowadzania - nie zawsze z powodzeniem - z nałogu ludzi, systematycznie nadużywających wysokoprocentowych trunków.
   
Ostatnio do tej drugiej grupy dołączyli ministrowie zdrowia i sprawiedliwości, którzy doszli do wniosku, że przymusowe leczenie alkoholików jest zbyt drogie i za mało skuteczne. Chcą oni natomiast, aby alkoholicy łamiący prawo byli za to surowo karani. Przeciwnego zdania są terapeuci, według których to bardzo zły pomysł.
   
Jak przypomniał w związku z tą wymianą zdań "Dziennik Gazeta Prawna", decyzja o tym, kogo wysłać na przymusowy odwyk należy obecnie do sądu, rozpatrującego wniosek prokuratury lub gminnej komisji ds. rozwiązywania problemów alkoholowych. Na takie leczenie mogą zostać skierowani alkoholicy, którzy "systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny, demoralizują małoletnich lub powodują rozkład życia rodzinnego".
   
W ciągu ostatnich czterech lat kolejka oczekujących na przymusowe leczenie wzrosła dwukrotnie: z 8 do 16 tysięcy.
   
"- Sytuacja jest tak kuriozalna, że na leczenie trwające 4-5 tygodni oczekuje się średnio po kilkanaście miesięcy. A jak już nawet alkoholik doczeka się przydziału na terapię, nie ma żadnej możliwości, by przymusić go do odbycia jej w całości. Wystarczy, by zjawił się w szpitalu, podpisał dokumenty i następnego dnia może już samowolnie opuścić leczenie. Wyrok wykonał" - powiedział "D-GP" szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka.
   
"Według szacunków resortu sprawiedliwości jedna trzecia osób skazanych przez sądy na umieszczenie w zakładzie stacjonarnym nie trafia faktycznie do szpitala. Państwo jednak i tak musi zapłacić za leczenie. Jak obliczył rząd, system ten kosztuje rocznie co najmniej 120 mln zł" - czytamy w gazecie.
   
Brzózka zauważa, że "cały budżet na leczenie alkoholizmu w Polsce to tylko 270 mln zł, więc nie możemy sobie pozwolić, by niemal połowa tej kasy przeciekała nam między palcami na system, który zupełnie się nie sprawdza".
   
Dlatego też - mimo oporu terapeutów - PARPA i resorty zdrowia oraz sprawiedliwości bronią swojego pomysłu zastąpienia dotychczasowego przymusowego leczenia alkoholików zaostrzeniem przepisów kodeksu karnego, mającego ostrzej traktować osoby popełniające przestępstwo w stanie nietrzeźwym.
   
"- Chcemy zakończyć z pobłażliwym traktowaniem alkoholików, którzy łamią prawo. I tak np. pijany rowerzysta, jeżeli sam nie zdecyduje się na leczenie, nie będzie skazywany na karę w zawieszeniu, tylko od razu na więzienie. I to dopiero będzie realny straszak" – powiedział Brzózka "Dziennikowi-Gazecie Prawnej".
   
Te propozycje z pewnością wywołają ożywioną dyskusję w polskich mediach. Trudno przewidywać, czy przewagę zyskają w niej ich zwolennicy, czy też przeciwnicy. Z jednej strony nasza opinia publiczna lituje się bowiem nad alkoholikami, z drugiej nie traktuje ich już - co było obyczajową normą w epoce PRL - jako swoistych "świętych krów".

Jerzy Bukowski