KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   11:17:03 PM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Palikot walczy o legalizację bimbru

08 lutego, 2010

Ileż to już razy wydawało się, że legalizacja słynnej łąckiej śliwowicy oraz wielu innych, produkowanych przez polskich rolników trunków, zostanie wreszcie zalegalizowana.

Obecnie trwa kolejna próba: sejmowa komisja "Przyjazne Państwo" przygotowuje założenia projektu ustawy legalizującej gospodarskie pędzenie alkoholu, na mocy której każdy rolnik będzie mógł pędzić i sprzedawać bimber.
   
"- Mamy wielką nadzieję na finał trwających ćwierć wieku starań o uznanie śliwowicy za produkt legalny" - powiedział "Polsce-Gazecie Krakowskiej" wójt Łącka Franciszek Młynarczyk.
   
Projekt ustawy zakłada, że bimber pędzony w gospodarstwie rolnym nie podlegałby rygorystycznym wymogom sanitarnym, a odpowiedzialność cywilną za jego jakość miałby ponosić wytwórca.
   
"- Poznaliśmy przedstawioną nam propozycję <bimbrowej ustawy>. Odesłaliśmy ją do poprawki i czekamy na nową wersję. Znalazły się w niej zapisy nie do przyjęcia, choćby ustanowienie górnej granicy gospodarskiego wyrobu alkoholu na poziomie tysiąca hektolitów. To przecież poziom produkcji przemysłowej. Resorty sprzeciwiają się też całkowitemu zwolnieniu wytwórców bimbru z  podatków." - ujawnił gazecie małopolski poseł Wiesław Woda, który pracuje w kierowanej przez Janusza Palikota komisji.
   
Łąccy sadownicy przytaczają przykłady sąsiednich krajów również należących do Unii Europejskiej, które nie sięgają do kieszeni gospodarzy sprzedających domowe wódki i nalewki.
   
Wójt Młynarczyk twierdzi, że przygotowany rok temu gminny projekt ustawy "śliwowicznej" dla senackiej komisji zajmującej się tym problemem był bardziej realny.
   
"Sto kilogramów śliw pozala zrobić cztery litry dobrej śliwowicy. W Polsce nie ma latyfundiów. Jeden rolnik ma około pięciu hektarów sadu. Z hektara zbiera najwyżej pięć ton owoców. Łatwo wyliczyć, że realna granica to dwieście litrów dla gospodarstwa. Więcej to już przemysł. Może ktoś z rozpędu wpisał ten tysiąc hektolitrów, bo to jest w Polsce granica obowiązku akcyzy" - skomentowała ten problem "Polska-Gazeta Krakowska".
   
Może "Przyjaznemu Państwu" uda się jednak skutecznie wszcząć i doprowadzić w parlamencie do pomyślnego finału ustawę, na którą od wielu lat czekają dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy polskich rolników, nie tylko z okolic Łącka. W końcu poseł Palikot od dawna jest za pan brat z alkoholem, co niejednkrotnie publicznie udowadniał.

Jerzy Bukowski