Czy za wynajmowane w Krakowie (a zapewne także w wielu innych miastach, nie tylko zresztą w Polsce) mieszkanie studentka może zapłacić własnym ciałem zamiast pieniędzmi?
Odpowiedź na to pytanie przyniosła bezpłatna gazeta "Echo Miasta-Kraków", która przyjrzała się niektórym ofertom, zamieszczanym w internecie przez właścicieli lokali, chcących udostępnić je młodym adeptkom wiedzy w zamian za świadczenie im przez nie usług seksualnych.
Jedna z nich przez miesiąc szukała odpowiedniej dla siebie kwatery w podwawelskim grodzie. Kiedy wreszcie znalazła atrakcyjną propozycję i skontaktowała się z ogłoszeniodawcą, usłyszała od niego, że nie będzie musiała płacić czynszu.
"- Wystarczyło zgodzić się na intymny związek" - powiedziała redakcji "EM-K".
Reporter gazety postanowił sprawdzić, jak wygląda ten proceder i skontaktował się z mężczyzną, który oferował mieszkanie za "opiekę". Umówiła się z nim współpracownica redakcji, która na tę okazję przyjęła imię Magda.
"Zainteresowani spotkali się w jednym z lokali na Kazimierzu. Adam zaproponował, że coś zamówi. Po chwili oboje siedzieli przy kawie. Nastąpił moment ciszy. Potem <Magda> spytała, jak ma opiekować się mężczyzną. - No wiesz - odparł" - czytamy w relacji "EMK".
Adam przekonywał, że jego wiedza o wynajmowaniu mieszkań za seks nie wykracza poza sferę teorii i są to jego pierwsze negocjacje w tej sprawie. "Magda", kandydatka na płacącą ciałem, miałaby mieszkać we wspólnym pokoju z inną lokatorką, która reguluje swoją należność w tradycyjny sposób, czyli pieniędzmi.
"Mężczyzna wydawał się zakłopotany, gdy kandydatka na nałożnicę pytała o seksualne szczegóły. W ogóle nie wspominał o profilaktyczno-technicznej stronie współżycia - antykoncepcji, zabezpieczeniu przed chorobami. Jak oświadczył, kobieta ma prawo czasem nie chcieć iść do łóżka z mężczyzną. - Nie jesteśmy przecież maszynami - stwierdził. Mimo to <Magda> powinna być gotowa do stosunku dwa razy w tygodniu" - poinformowała współpracowniczka redakcji.
Zapytany o opinię seksuolog doktor Ryszard Smoliński tak zanalizował na łamach gazety zjawisko wynajmowania mieszkania za współżycie:
"- To typ związku zależności, dominacji, wykorzystywania kobiety przez mężczyznę. Ona spełnia jego oczekiwania, a on płaci udostępnieniem mieszkania. To prostytucja, choć bardziej zawoalowana od tej z domu publicznego. Często bieda jest czynnikiem, który skłania do tego typu zachowań. Kupczenie ciałem może wywierać wpływ na przyszłość mężczyzny i kobiety. W nim może utrwalić schemat, że seksualną relację można kupić i że polega ona na zależności jednego człowieka od drugiego. Kobieta może nauczyć się zaś, że seks jest ważnym instrumentem do osiągania różnych korzyści."
Anna Zbroja z biura prasowego krakowskiej policji poinformowała "Echo Miasta-Kraków", że nikt nie próbował do tej pory poskarżyć się w sprawie seksualnego wynajmu. Gdyby pojawiło się jednak takie zgłoszenie, zostałoby przyjęte, chociaż policja wcale nie ma pewności, czy jest to zjawisko podlegające ściganiu.
Ostatnio coraz częściej mamy do czynienia z taką i z podobnymi formami uprawiania prostytucji. Zamiast jednoznacznej transakcji pieniężnej stosowane są różne bardziej lub mniej dyskretne sposoby pozyskiwania przez młode (często nieletnie, o czym świadczy przykład tzw. "galerianek" - gimnazjalistek i licealistek, oddających się w toaletach centrów handlowych i w samochodach klientów za kosmetyki, ubrania, buty, telefony komórkowe, itp.) kobiety środków finansowych. Nie uważają one siebie bynajmniej za prostytutki, lecz za sprytne dziewczyny, umiejące cynicznie wykorzystać spragnionych krótkotrwałej uciechy seksualnej mężczyzn.
Jerzy Bukowski
Jedna z nich przez miesiąc szukała odpowiedniej dla siebie kwatery w podwawelskim grodzie. Kiedy wreszcie znalazła atrakcyjną propozycję i skontaktowała się z ogłoszeniodawcą, usłyszała od niego, że nie będzie musiała płacić czynszu.
"- Wystarczyło zgodzić się na intymny związek" - powiedziała redakcji "EM-K".
Reporter gazety postanowił sprawdzić, jak wygląda ten proceder i skontaktował się z mężczyzną, który oferował mieszkanie za "opiekę". Umówiła się z nim współpracownica redakcji, która na tę okazję przyjęła imię Magda.
"Zainteresowani spotkali się w jednym z lokali na Kazimierzu. Adam zaproponował, że coś zamówi. Po chwili oboje siedzieli przy kawie. Nastąpił moment ciszy. Potem <Magda> spytała, jak ma opiekować się mężczyzną. - No wiesz - odparł" - czytamy w relacji "EMK".
Adam przekonywał, że jego wiedza o wynajmowaniu mieszkań za seks nie wykracza poza sferę teorii i są to jego pierwsze negocjacje w tej sprawie. "Magda", kandydatka na płacącą ciałem, miałaby mieszkać we wspólnym pokoju z inną lokatorką, która reguluje swoją należność w tradycyjny sposób, czyli pieniędzmi.
"Mężczyzna wydawał się zakłopotany, gdy kandydatka na nałożnicę pytała o seksualne szczegóły. W ogóle nie wspominał o profilaktyczno-technicznej stronie współżycia - antykoncepcji, zabezpieczeniu przed chorobami. Jak oświadczył, kobieta ma prawo czasem nie chcieć iść do łóżka z mężczyzną. - Nie jesteśmy przecież maszynami - stwierdził. Mimo to <Magda> powinna być gotowa do stosunku dwa razy w tygodniu" - poinformowała współpracowniczka redakcji.
Zapytany o opinię seksuolog doktor Ryszard Smoliński tak zanalizował na łamach gazety zjawisko wynajmowania mieszkania za współżycie:
"- To typ związku zależności, dominacji, wykorzystywania kobiety przez mężczyznę. Ona spełnia jego oczekiwania, a on płaci udostępnieniem mieszkania. To prostytucja, choć bardziej zawoalowana od tej z domu publicznego. Często bieda jest czynnikiem, który skłania do tego typu zachowań. Kupczenie ciałem może wywierać wpływ na przyszłość mężczyzny i kobiety. W nim może utrwalić schemat, że seksualną relację można kupić i że polega ona na zależności jednego człowieka od drugiego. Kobieta może nauczyć się zaś, że seks jest ważnym instrumentem do osiągania różnych korzyści."
Anna Zbroja z biura prasowego krakowskiej policji poinformowała "Echo Miasta-Kraków", że nikt nie próbował do tej pory poskarżyć się w sprawie seksualnego wynajmu. Gdyby pojawiło się jednak takie zgłoszenie, zostałoby przyjęte, chociaż policja wcale nie ma pewności, czy jest to zjawisko podlegające ściganiu.
Ostatnio coraz częściej mamy do czynienia z taką i z podobnymi formami uprawiania prostytucji. Zamiast jednoznacznej transakcji pieniężnej stosowane są różne bardziej lub mniej dyskretne sposoby pozyskiwania przez młode (często nieletnie, o czym świadczy przykład tzw. "galerianek" - gimnazjalistek i licealistek, oddających się w toaletach centrów handlowych i w samochodach klientów za kosmetyki, ubrania, buty, telefony komórkowe, itp.) kobiety środków finansowych. Nie uważają one siebie bynajmniej za prostytutki, lecz za sprytne dziewczyny, umiejące cynicznie wykorzystać spragnionych krótkotrwałej uciechy seksualnej mężczyzn.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Przedszkola i żłobki w Nowym Jorku na Brooklynie i Middle Village. Zadzwoń do Beaty z Learning Steps DayCare & Preschool i Play & Learn DayCare & Preschool Inc.
Paczki do Polski z Mahopac i zakupy w Polish Deli Mahopac
Polskie przedszkola i żłobki w New Jersey. Goldilocks Children Learning Centers w Rutherford i Wallington
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
zobacz wszystkie