KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   11:39:13 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Biznes kontra historia

30 listopada, 2009

Czy jeden uparty przedsiębiorca może zablokować rozbudowę poważnej instytucji kulturalnej w centrum tak wielkiego i dbałego o kultywowanie patriotycznych tradycji miasta, jakim jest Kraków?

Okazuje się, że jak najbardziej może. Oto właśnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał skargę bezpośredniego sąsiada Muzeum Historii Armii Krajowej (należącej do znanego zakopiańskiego biznesmena Andrzeja Stocha firmy Bosacka Development Partners), która nie zgadza się na powstanie drogi dojazdowej do będącej obecnie w fazie rozbudowy placówki.
   
Wyrok zaskoczył na równi dyrekcję Muzeum, jak  jego właścicieli, czy gminę miasta Krakowa i zarząd województwa małopolskiego. Zdaniem tych pierwszych problem, który znalazł niekorzystne dla nich sądowe rozstrzygnięcie, ma swe źródło w braku dobrej woli ze strony BDP. Stoch posiada bowiem wystarczająco dużo terenu, na którym może zrealizować dochodowe inwestycje.

Władze gminy i województwa są zaskoczone takim obrotem sprawy, ponieważ na rozbudowę Muzeum przeznaczono ponad 37,6 miliona złotych. W większości (31,8 mln) pochodzą one ze środków Unii Europejskiej, pozyskanych w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, resztę dołożą gmina i województwo. Zamierzeniem właścicieli i dyrekcji jest stworzenie nowoczesnej placówki, dorównującej znaczeniem Muzeum Powstania Warszawskiego. Powierzchnia ekspozycyjna ma zwiększyć się z obecnych 1,3 tysięcy do około 6 tysięcy metrów kwadratowych.

Czyżby te piękne plany miały jednak pozostać tylko na papierze, a pieniądze przepaść? Wyrok jest nieprawomocny, więc trzeba pokładać nadzieję w jego uchyleniu przez Naczelny Sąd Administracyjny.

Tajemnicę poliszynela stanowi jednak w Krakowie upór, z jakim Stoch traktuje tę sprawę. Doskonale wiedząc, że jest w stanie zablokować prestiżową inwestycję, chce wymusić na lokalnych władzach albo ogromne pieniądze za będącą w jego posiadaniu kluczową działkę, albo też jej wymianę na taką (oczywiście w jakimś znakomitym punkcie miasta), na której będzie mógł zbudować to, na co przyjdzie mu ochota.

Szkoda, że wielki biznes bardzo często nie potrafi jeszcze owocnie współdziałać w Polsce z wysoką kulturą i pamięcią historyczną.

Jerzy Bukowski