KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   11:35:38 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Uniewinniona \"Janosikowa\"

26 listopada, 2009

Ten wyrok wywołał sporo kontrowersji. Jedni przyjęli go z uznaniem, drudzy z dużą dozą sceptycyzmu. Dyskusja z pewnością będzie się rozwijać, bo problem jest poważny, a da się go zawrzeć w pytaniu: czy można działać na szkodę biednych ludzi kosztem ogółu podatników?

Krakowski sąd przyznał rację tym, którzy odpowiadają na powyższe pytanie twierdząco, umarzając ze względu na znikomą społeczną szkodliwość sprawę lekarki Ilony Rosiek-Koniecznej, która wypisywała bezpłatne recepty dla bezdomnych. W uzasadnieniu podkreślono, że za takim wyrokiem przemawiała "szczera i bezinteresowna chęć oskarżonej niesienia pomocy bezdomnym i najbiedniejszym oraz niemożność ustalenia przez prokuraturę rzeczywistej wartości szkody".
   
Nazwaną przez media "Janosikową" lekarkę oskarżono o to, że od grudnia 1998 do grudnia 1999 roku wystawiła ponad 2 tysiące w pełni refundowanych recept dla inwalidów wojennych, doprowadzając Narodowy Fundusz Zdrowia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, czyli wyłudzając z niego ponad 101 tysięcy złotych.
   
Rosiek-Konieczna przyznała się przed sądem do postawionego jej zarzutu, ale zaprzeczyła, by robiła to w celu wyłudzenia pieniędzy. 
   
- Po prostu leczyłam bezdomnych.  Chodzi o nadzieję dla tych ludzi, że warto im pomóc bez względu na wszystko - powiedziała w ostatnim słowie.
   
Ze względu na szlachetne motywy, jakimi się kierowała, prokuratura wniosła o nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzenie lekarce 2 miesięcy ograniczenia wolności w postaci obowiązku pracy na rzecz fundacji charytatywnej, w której i tak już działa. Obrońcy chcieli  natomiast jej uniewinnienia podkreślając, że nie odniosła żadnej korzyści ze swojej działalności. 
   
- Ona jest po prostu dobrym człowiekiem. Daje tego dowód całym swoim życiem i to był motyw jej działania -  podkreślił mecenas Edward Pabian.
   
Sędzia Małgorzata Bartuzi tak uzasadniła wydany przez siebie wyrok:
   
- Na szczęście sąd w tej sprawie nie musiał wybierać, co jest ważniejsze: człowiek czy prawo. To nie jest problem sądu, to jest problem systemowy do rozwiązania. W tym systemie lekarz bardzo często staje przed wyborem: czy pomóc człowiekowi, czy dostosować się do wymogów prawa i tej pomocy odmówić? I lekarz, który wybierze pomoc człowiekowi łamiąc przepisy prawa, musi liczyć się z odpowiedzialnością prawną. Sąd w tym przypadku kierował się jednak motywami działania oskarżonej, uznając, iż społeczna szkodliwość czynu jest znikoma, a jej chęć pomocy ludziom z miłości do nich jest szczera i autentyczna. Oskarżona nierzadko nie miała czasu jeść, mieszkała w warunkach, które dla wielu ludzi byłyby nie do zniesienia, ponieważ zorganizowała w mieszkaniu przytulisko dla bezdomnych, leczyła ludzi za darmo kosztem swoich relacji z córką. Te okoliczności przekonują sąd, że jej motywacja, czyli bezinteresowna chęć pomocy ludziom, jest szczera i autentyczna. Właśnie ta motywacja, w sytuacji, kiedy nie udało się ustalić szkody, przekonała sąd, że to działanie należy określić jako znikomą szkodę społeczną i postępowanie umorzyć
   
Zadowolona z takiego wyroku "Janosikowa" powiedziała licznie zgromadzonym w sądzie dziennikarzom:
   
- Myślałam, że ten wyrok, który proponowała prokuratura, będzie podtrzymany, bo to było takie wyjście salomonowe z sytuacji. Ale ja się cieszę, że jest to uniewinnienie, bo nie czułam się przestępcą i bycie oskarżonym nie jest miłe. I tak sobie myślę, że chociaż przekroczyłam prawo, to nie byłoby właściwe skazanie mnie. Dziś też są takie trudne sytuacje, że lekarze bez przerwy stoją przed trudnymi problemami. A pacjent nawet nie widzi, że to nie lekarz jest winny. Ja mam swoją służbę wśród bezdomnych. Marzę, żeby apteki darów jeszcze funkcjonowały, bo ich działalność ma się ku końcowi, a ja na tym bazuję. A moje życie jest cały czas takie samo i będzie takie samo.
   
Lekarka prowadzi wraz z mężem hostel dla bezdomnych w Krakowie. Mieszka w nim około 30 osób. Wydaje też obiady dla kilkudziesięciu ubogich. Jej podopieczni korzystają z bezpłatnej pomocy lekarskiej, a leki otrzymują z darów.
   
- To nasza Boża mama. Cieszę się, że Ilonka dalej będzie z nami. Ona mi uratowała życie. To sprawiedliwy wyrok - mówili towarzyszący "Janosikowej" w sądzie miezkańcy hostelu. Wyrok przyjęli gromkimi brawami. 
   
Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, czy będzie składała odwołanie.
   
A w mediach, jak również w wielu polskich domach trwa dyskusja: czy postępowanie Ilony Rosiek-Koniecznej było uczciwe, czy też nie? Bo przecież nie finansowała ona lekarstw dla swych podopiecznych z kieszeni własnej, ale podatników. I właśnie dlatego określono ją "Janosikową", a nie "Judymową". A takie postępowanie nie każdy akceptuje

Jerzy Bukowski