Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest bardzo konsekwentny w sprawie przyszłości Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie: uważa mianowicie, że należy go zburzyć.
Już kilkanaście miesięcy temu oficjalnie wystąpił z taką propozycją, kończąc jedno ze swoich sejmowych wystąpię słowami: "a poza tym uważam, Panie Marszałku, że Pałac Kultury powinien zostać zburzony".
"Sikorski świadomie nawiązał do słynnych słów Katona, który każde przemówienie w rzymskim senacie puentował takimi właśnie słowami, tyle że ich przedmiotem była Kartagina" - pisałem 6 czerwca 2008 roku w poland. us w artykule pt. "Sikorski chce zburzyć <Pekin>".
Wywołał tym spore zamieszanie, zwłaszcza że p. o. Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Macieja Czeredysa wpisał w lutym ubiegłego roku popularnie zwany "Pekinem" gmach do rejestru zabytków, czym znacznie utrudnił wszelkie próby zmiany jego wyglądu, nie mówiąc już o całkowitej likwidacji.
"Sikorski nie przejmuje się jednak tym postanowieniem, słusznie uważając że każdą administracyjna decyzję można uchylić. Jak poważnie traktuje swój zamiar usunięcia Pałacu z krajobrazu Warszawy świadczy fakt, ze spotkał się w tej sprawie z prezydent stolicy, Hanną Gronkiewicz-Waltz. Przyznał wprawdzie w telewizyjnym wywiadzie, że <nie jest ona jeszcze przekonana> do jego stanowiska, ale dał zarazem do zrozumienia, iż nie neguje jego sensowności" - przedstawiałem konsekwentne stanowisko ministra we wspomnianym artykule.
Potem zapadła w tej sprawie cisza, którą szef MSZ przerwał dopiero w udzielonym Monice Olejnik przed kilkoma dniami wywiadzie w Radiu Zet. Jego zdaniem Polacy dawno już powinni byli zburzyć ten "dar narodów radzieckich dla bratniego narodu polskiego", podobnie jak uczynili to Niemcy z Murem Berlińskim.
- 20 lat temu podczas obalania komunizmu zabrakło w Polsce momentu katharsis. To, co patriotyczna ludność stolicy zrobiła po odzyskaniu niepodległości 91 lat temu - zburzyła cerkiew prawosławną na dzisiejszym placu Józefa Piłsudskiego - tego nam zabrakło. Gdybyśmy zburzyli PKiN może byłoby, co pokazywać, i nie byłoby wątpliwości, co i kiedy świętować. Pałac to bardzo nieekologiczny budynek, który marnuje energię, i który za chwilę - o ile wiem - będzie wymagał kapitalnego remontu. Wybór więc będzie taki, czy w niego inwestować dziesiątki, może setki milionów złotych. Ja uważam, że tam lepszy byłby park, z trawką, ze stawem, gdzie warszawiacy mogliby chodzić na pikniki - powiedział Sikorski.
Bardzo dobrze, że sprawa przyszłości "Pekinu" znowu powraca. A że jest ona trudna, nic nie straciły na aktualności słowa, którymi kończyłem mój artykuł sprzed prawie półtora roku:
"W tak poważnej kwestii musi oczywiście zapaść polityczna decyzja i to na najwyższych szczeblach władzy. Nie wystarczy nawet ewentualna zgoda prezydenta Warszawy, chociaż to do kompetencji samorządu należą takie postanowienia. Nie wyobrażam sobie, aby ten problem nie przetoczył się wcześniej przez parlament, a także przez gabinety Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dopiero po ich ewentualnej akceptacji wniosku Sikorskiego włodarze stolicy wszczęliby stosowne procedury.
Jeżeli okazałoby się (czego wcale nie wykluczam), że w tej prestiżowej sprawie dwie główne siły polityczne kraju potrafią iść ręka w rękę, to nic nie pomogłyby protesty lewicowych sierot po PRL, a w miejscu oszpeconym przez gigantyczny gmach-pomnik im. Józefa Stalina mógłby powstać np. miejski park im. Ofiar Komunizmu."
Jerzy Bukowski
"Sikorski świadomie nawiązał do słynnych słów Katona, który każde przemówienie w rzymskim senacie puentował takimi właśnie słowami, tyle że ich przedmiotem była Kartagina" - pisałem 6 czerwca 2008 roku w poland. us w artykule pt. "Sikorski chce zburzyć <Pekin>".
Wywołał tym spore zamieszanie, zwłaszcza że p. o. Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Macieja Czeredysa wpisał w lutym ubiegłego roku popularnie zwany "Pekinem" gmach do rejestru zabytków, czym znacznie utrudnił wszelkie próby zmiany jego wyglądu, nie mówiąc już o całkowitej likwidacji.
"Sikorski nie przejmuje się jednak tym postanowieniem, słusznie uważając że każdą administracyjna decyzję można uchylić. Jak poważnie traktuje swój zamiar usunięcia Pałacu z krajobrazu Warszawy świadczy fakt, ze spotkał się w tej sprawie z prezydent stolicy, Hanną Gronkiewicz-Waltz. Przyznał wprawdzie w telewizyjnym wywiadzie, że <nie jest ona jeszcze przekonana> do jego stanowiska, ale dał zarazem do zrozumienia, iż nie neguje jego sensowności" - przedstawiałem konsekwentne stanowisko ministra we wspomnianym artykule.
Potem zapadła w tej sprawie cisza, którą szef MSZ przerwał dopiero w udzielonym Monice Olejnik przed kilkoma dniami wywiadzie w Radiu Zet. Jego zdaniem Polacy dawno już powinni byli zburzyć ten "dar narodów radzieckich dla bratniego narodu polskiego", podobnie jak uczynili to Niemcy z Murem Berlińskim.
- 20 lat temu podczas obalania komunizmu zabrakło w Polsce momentu katharsis. To, co patriotyczna ludność stolicy zrobiła po odzyskaniu niepodległości 91 lat temu - zburzyła cerkiew prawosławną na dzisiejszym placu Józefa Piłsudskiego - tego nam zabrakło. Gdybyśmy zburzyli PKiN może byłoby, co pokazywać, i nie byłoby wątpliwości, co i kiedy świętować. Pałac to bardzo nieekologiczny budynek, który marnuje energię, i który za chwilę - o ile wiem - będzie wymagał kapitalnego remontu. Wybór więc będzie taki, czy w niego inwestować dziesiątki, może setki milionów złotych. Ja uważam, że tam lepszy byłby park, z trawką, ze stawem, gdzie warszawiacy mogliby chodzić na pikniki - powiedział Sikorski.
Bardzo dobrze, że sprawa przyszłości "Pekinu" znowu powraca. A że jest ona trudna, nic nie straciły na aktualności słowa, którymi kończyłem mój artykuł sprzed prawie półtora roku:
"W tak poważnej kwestii musi oczywiście zapaść polityczna decyzja i to na najwyższych szczeblach władzy. Nie wystarczy nawet ewentualna zgoda prezydenta Warszawy, chociaż to do kompetencji samorządu należą takie postanowienia. Nie wyobrażam sobie, aby ten problem nie przetoczył się wcześniej przez parlament, a także przez gabinety Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dopiero po ich ewentualnej akceptacji wniosku Sikorskiego włodarze stolicy wszczęliby stosowne procedury.
Jeżeli okazałoby się (czego wcale nie wykluczam), że w tej prestiżowej sprawie dwie główne siły polityczne kraju potrafią iść ręka w rękę, to nic nie pomogłyby protesty lewicowych sierot po PRL, a w miejscu oszpeconym przez gigantyczny gmach-pomnik im. Józefa Stalina mógłby powstać np. miejski park im. Ofiar Komunizmu."
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie