KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   10:57:03 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Równi i równiejsi esbecy

11 listopada, 2009

Zawsze i wszędzie są równi oraz równiejsi. Tym drugim wolno więcej niż pierwszym, a mimo to rozpościera się nad nimi ochronny parasol i to jeszcze wiele lat po zaprzestaniu (czy aby na pewno?) przez nich uznanej za negatywną działalności.

Tak właśnie traktowani są ci funkcjonariusze peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa których akta znajdują się w ściśle tajnym, tzw. zastrzeżonym zbiorze Instytutu Pamięci Narodowej. Nie stracą oni po 1 stycznia 2010 roku przywilejów emerytalnych, jak większość ich kolegów z dawnych lat. Materiały z tego zbioru są bowiem tak tajne, że nawet IPN nie może przekazywać zawartych w nich infomacji jakimkolwiek instytucjom państwowym, w tym emerytalno-rentowym.
   
Ten problem ujawnił prezes Instytutu profesor Janusz Kurtyka, przedstawiając w Senacie informację o pracach IPN.
   
Na mocy specjalnej ustawy, od 1 stycznia przyszłego roku oficerowie służb PRL i członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (lub wdowy po nich) stracą prawo do uprzywilejowanych, czyli wyższych świadczeń niż mają zwykli emeryci.
   
Według szacunków IPN, takich decyzji może być w sumie około 45 tysięcy. Do końca br. Instytut ma przekazać organom emerytalnym zaświadczenia o przebiegu służby funkcjonariusza wraz z informacją, czy "czynnie wspierał osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości Państwa Polskiego" - wtedy zachowałby swe świadczenie.
   
- Nie jesteśmy w stanie udzielić informacji zakładowi emerytalno-rentowemu odnośnie do funkcjonariuszy, których teczki zostały przekazane do zbioru zastrzeżonego, nie wolno nam bowiem udzielać takiej informacji. Można zatem powiedzieć, że ci, którzy znaleźli się w zbiorze zastrzeżonym, będą mieli szczęście i nie będą zweryfikowani w ramach tej ustawy. Z całą pewnością zwrócimy się do odpowiednich służb ochrony państwa, żeby jak najwięcej tych teczek personalnych, które są w zbiorze zastrzeżonym, było wyjmowanych z niego po to, żebyśmy mogli je zweryfikować - powiedział Kurtyka senatorom.
   
"W zbiorze zastrzeżonym są akta służb PRL aktualne dla bezpieczeństwa państwa, których z tego powodu IPN nie ujawnia na ogólnych zasadach (nie wiadomo, co konkretnie tam jest). Dostęp do zbioru mają wyłącznie prezes IPN i służby specjalne. To one decydują, co ma być w tym zbiorze - choć prezes może uchylić ich decyzję (spory rozstrzyga kolegium IPN). Kurtyka zmniejszył ten zbiór niemal dwukrotnie. Za prezesury Leona Kieresa (lata 2000-2005) do tego zbioru miało trafić wiele akt służb PRL, nie związanych z bezpieczeństwem RP" - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa.
   
Kurtyka przypomniał, że nie dostał z budżetu dodatkowych funduszy na realizację ustawy o obniżce świadczeń służb PRL i musiał zwolnić około 100 osób, by uzyskać pieniądze na zakup sprzętu komputerowego i oprogramowania oraz stworzenie zespołu do weryfikacji.
   
- Mogę zameldować Wysokiemu Senatowi, że Instytut prawdopodobnie wywiąże się z tego zadania, mimo że sam wielokrotnie zgłaszałem obawy - zapewnił prezes IPN.
   
Ujawnił on, że do sprawdzenia są teczki 194 tysięcy osób. Według niego, zakład emerytalno-rentowy przesłał wszystkie dane dotyczące tych, którzy pobierają uprzywilejowane świadczenia.
   
- Naszym zadaniem było wyłuskanie z tej masy żyjących jeszcze i pobierających emerytury funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - dodał Kurtyka.
   
Według niego przy tej okazji udało się wykryć szereg nadużyć.
   
- W organach bezpieczeństwa PRL bardzo często zdarzało się, że ktoś pełnił służbę np. pięć lat, a do emerytury liczyło się dziesięć, a później piętnaście lat i na podstawie jego oświadczenia potwierdzonego przez dwóch towarzyszy służby, zaliczano mu i przydzielano emeryturę. Zakład emerytalno-rentowy wypłacał te emerytury siłą rozpędu. Całkiem sporo osób będzie teraz zweryfikowanych - obiecał.
   
Emerytury dla byłych oficerów będą obliczane nie według wskaźnika w wysokości 2,6 procenta podstawy wymiaru za każdy rok służby w latach 1944-1990, lecz 0,7 proc. (tak jak za okres nieskładkowy). Przeciętny emeryt ze służb PRL straci około tysiąca złotych, świadczenia generałów spadną nawet trzykrotnie. Autorzy projektu tej ustawy z Platformy Obywatelskiej zapowiadają, że część oszczędności przeznaczona zostanie dla "pokrzywdzonych przez PRL".
   
PAP przypomina, że "przywileje za lata służby w PRL stracą także ci funkcjonariusze SB, którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen. Andrzej Kapkowski".    

Krytykowali to szefowie MSW po 1990 roku, m.in. Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski.
   
- Zatrudniałem tych ludzi na określonych warunkach płacowych i emerytalnych. Po blisko 20 latach ustanawia się nowe zasady, rażąco niekorzystne, uważam to za skandal - powiedział kilka miesięcy temu PAP Milczanowski.
   
"Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana będzie po 0,7 proc. podstawy wymiaru za rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. WRON - administrująca od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym - składała się z 22 wyższych wojskowych (część już nie żyje). Szef WRON gen. Wojciech Jaruzelski - sądzony za bezprawne wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. - dostaje 7 tys. zł emerytury generalskiej. Mówił, że nie skorzysta z emerytury, jaka przysługuje mu jako b. prezydentowi RP z lat 1989-1990. SLD i b. prezydent Aleksander Kwaśniewski prowadzili kampanię przeciw odebraniu mu wyższej emerytury" - czytamy w depeszy PAP.
   
Lewica już zaskarżyła tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając jej m.in. odpowiedzialność zbiorową wobec funkcjonariuszy z PRL. Wielu prawników uważa jednak, że nie powinno być konstytucyjnych problemów z odebraniem wyższych emerytur oficerom służb PRL.

Jerzy Bukowski