KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 2 maja, 2024   I   09:27:56 PM EST   I   Longiny, Toli, Zygmunta
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Nagły atak zebry

02 listopada, 2009

Pewien mieszkaniec Warszawy bardzo się zdziwił, kiedy wieczorem znalazł za wycieraczką swojego malucha wystawione mu przez straż miejską wezwanie na komendę policji. Jeszcze większe zdumienie ogarnęło go, gdy zobaczył, że jego samochód stoi na pasach, chociaż pozostawił go rano - jak co dzień - na parkingu, gdzie wcale ich nie było.

W dodatku nie mógł zjechać z nowego przejścia dla pieszych, bo silnik malucha odmówił posłuszeństwa.
   
Kierowca postanowił wyjaśnić sprawę u źródła, w czym towarzyszyła mu ekipa telewizji TVN. Najpierw zadzwonił do straży miejskiej, której nie interesowało jednak, że pasy zostały namalowane po zaparkowaniu samochodu. Uświadomiono mu natomiast, jakie konsekwencje czekają człowieka, który za nic ma przepisy o ruchu drogowym.
    
- Może być mandat, może być pouczenie, a może być i wniosek do sądu proszę pana nawet - usłyszał przez telefon od pracownicy tej instytucji.
   
Przy okazji rozmowy wyjaśniło się, że donieśli na niego sąsiedzi. Domyślając się, o kogo z nich może chodzić, odwiedził tę osobę w asyście dziennikarza z kamerą.
   
- Ani mi się ważyć tu do mnie przychodzić. Zbierać te samochody. Nie będziesz przychodził. Wy propagandę robicie. Wiecie, że tu jest przejście, a ty mi jeszcze tu przychodzisz - krzyczała w drzwiach starsza pani, co mogli usłyszeć widzowie "Faktów".
   
Chociaż przejście dla pieszych de facto już istnieje, to oficjalnie jeszcze go wcale jednak nie ma, o czym pechowy kierowca dowiedział się od wiceburmistrza Ursusa, który powiedział mu:
   
- Przejście będzie za około tydzień gotowe do użytkowania. Jest w trakcie wykonania tak, jak wiele inwestycji, które widzimy. Są prowadzone, ale jeszcze nie oddane do użytkowania.
   
Mimo to straż miejska jest surowa, bo pasy i zebra jednoznacznie świadczą o realnym istnieniu przejścia.
   
- Przewinieniem tego kierowcy było parkowanie na przejściu dla pieszych. Strażnicy reagują na wszelkie wykroczenia. Skoro przejście zostało namalowane, to w takim celu, żeby respektować przepisy. Zrobiliśmy to, co powinniśmy. Samochody parkowały na przejściu dla pieszych. Nie mamy takiej informacji z urzędu. Sprawa wyszła dopiero po państwa interwencji - tłumaczył kierowcy i ekipie TVN naczelnik straży miejskiej na Ochocie.
   
Szkoda, że Sławomir Mrożek nie pisze już swoich znakomitych sztuk, w których tak celnie piętnował urzędnicze absurdy minionego ustroju. Okazuje się, że przetrwały one komunizm i pięknie kwitną w III Rzeczypospolitej.

Jerzy Bukowski