Na stokach narciarskich w Polsce nadal będzie można pić alkohol. Opisywana przeze mnie kilkakrotnie w poland.us propozycja wprowadzenia prohibicji dla narciarzy i snowboardzistów przepadła.
Jak czytamy w "Metrze", "z najnowszego projektu tzw. ustawy antyalkoholowej Ministerstwo Zdrowia wycięło artykuł pozwalający zwalczać podchmielonych narciarzy". Nie będzie też kar za szusowanie pod wpływem napojów wyskokowych.
Skąd ta zmiana? "Metro" domniemuje, że może chodzić o problem niemożności skutecznej egzekucji takiego przepisu:
"Pijanych narciarzy nie chcieli ścigać ani ratownicy GOPR, ani właściciele wyciągów. Tłumaczyli, że nie mają uprawnień i że trudno jest wyłapać na stoku np. osobę jeżdżącą po jednym piwie. Narzekali też policjanci, bo specjalna jednostka jeżdżąca na nartach działa tylko w Zakopanem."
Używano też argumentu, że spożywanie grzańca na stoku jest tradycyjnym elementem kultury spędzania czasu w górach.
Co ciekawe, przeciw wykreśleniu tego zakazu nie protestowała nawet Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, również widząc problem w kwestii jego egzekucji. Ministerstwo Gospodarki obawia się zaś, że prohibicja w polskich górach skutkowałaby exodusem sporej części naszych narciarzy i snowoardzistów do Czech i Słowacji, gdzie nie ma takich restrykcji alkoholowych.
"- To byłby kolejny sztuczny twór, którym próbowano by nauczyć Polaków kultury" - powiedział "Metru" Ryszard Kosterkiewicz ze stacji narciarskiej Wierchomla-Muszyna.
Oczywiście nie oznacza to, że pijani użytkownicy stoków będą się na nich czuli bezkarni. Jeśli właściciel wyciągu zobaczy wyraźnie podchmielonego narciarza czy snowboardzistę, może go nie wpuścić na krzesełko, orczyk lub do gondolki, a policjanci są zobowiązani wychwytywać takich osobników na stokach.
No cóż, lepiej jest w ogóle nie ustanawiać prawa, którego przepisów nie da się rygorystycznie wyegzekwować, ale trudno też uwierzyć w to, że wielu ośmielonych powyższą informacją miłośników zimowego szaleństwa ograniczy się do spożycia tylko symbolicznego kubka grzańca na rozgrzewkę.
Za wygraną nie daje Komenda Główna Policji Państwowej. W połowie września ten sam projekt, który lansowało wcześniej Ministerstwo Zdrowia przesłała ona do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, pracującego obecnie nad ustawą o bezpieczeństwie w górach oraz na terenach narciarskich. Jak dowiedziało się Radio RMF FM, do końca tego tygodnia ma zapaść decyzja, czy zostanie on uzupełniony o policyjne propozycje.
Nie będzie można natomiast sterować pod wpływem alkoholu żaglówkami, łódkami i kajakami, a także sprzedawać go na basenach, kąpieliskach i obiektach sportowych podczas zawodów oraz w handlu obwoźnym – informuje "Metro".
Jerzy Bukowski
Skąd ta zmiana? "Metro" domniemuje, że może chodzić o problem niemożności skutecznej egzekucji takiego przepisu:
"Pijanych narciarzy nie chcieli ścigać ani ratownicy GOPR, ani właściciele wyciągów. Tłumaczyli, że nie mają uprawnień i że trudno jest wyłapać na stoku np. osobę jeżdżącą po jednym piwie. Narzekali też policjanci, bo specjalna jednostka jeżdżąca na nartach działa tylko w Zakopanem."
Używano też argumentu, że spożywanie grzańca na stoku jest tradycyjnym elementem kultury spędzania czasu w górach.
Co ciekawe, przeciw wykreśleniu tego zakazu nie protestowała nawet Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, również widząc problem w kwestii jego egzekucji. Ministerstwo Gospodarki obawia się zaś, że prohibicja w polskich górach skutkowałaby exodusem sporej części naszych narciarzy i snowoardzistów do Czech i Słowacji, gdzie nie ma takich restrykcji alkoholowych.
"- To byłby kolejny sztuczny twór, którym próbowano by nauczyć Polaków kultury" - powiedział "Metru" Ryszard Kosterkiewicz ze stacji narciarskiej Wierchomla-Muszyna.
Oczywiście nie oznacza to, że pijani użytkownicy stoków będą się na nich czuli bezkarni. Jeśli właściciel wyciągu zobaczy wyraźnie podchmielonego narciarza czy snowboardzistę, może go nie wpuścić na krzesełko, orczyk lub do gondolki, a policjanci są zobowiązani wychwytywać takich osobników na stokach.
No cóż, lepiej jest w ogóle nie ustanawiać prawa, którego przepisów nie da się rygorystycznie wyegzekwować, ale trudno też uwierzyć w to, że wielu ośmielonych powyższą informacją miłośników zimowego szaleństwa ograniczy się do spożycia tylko symbolicznego kubka grzańca na rozgrzewkę.
Za wygraną nie daje Komenda Główna Policji Państwowej. W połowie września ten sam projekt, który lansowało wcześniej Ministerstwo Zdrowia przesłała ona do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, pracującego obecnie nad ustawą o bezpieczeństwie w górach oraz na terenach narciarskich. Jak dowiedziało się Radio RMF FM, do końca tego tygodnia ma zapaść decyzja, czy zostanie on uzupełniony o policyjne propozycje.
Nie będzie można natomiast sterować pod wpływem alkoholu żaglówkami, łódkami i kajakami, a także sprzedawać go na basenach, kąpieliskach i obiektach sportowych podczas zawodów oraz w handlu obwoźnym – informuje "Metro".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie