KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   05:38:59 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dziennikarze kontra REM

11 września, 2009

5 września pisałem w artykule pt. \"Czy SDP uderzy się w piersi?\" o liście otwartym, jaki wystosował do Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stanisław Remuszko w sprawie potrzeby reakcji tego gremium na teksty Anny Marszałek i Bertolda Kittla sprzed 8 lat w \"Rzeczypospolitej\".

Dotyczyły one  nieprawidłowości w Ministerstwie Obrony Narodowej za czasów wiceministra Romualda Szeremietiewa. Jesienią 2008 roku został on uniewinniony od zarzutów m.in. korupcji, które postawiono mu po tych publikacjach. Zasądzono mu jedynie grzywnę za bezprawne dopuszczenie do tajemnicy asystenta.
   
Ponieważ autorów tych artykułów uhonorowano wysokimi nagrodami, przyznawanymi przez ZG SDP, Remuszko zażądał odebrania im ich jako zdobytych niezasłużenie.
   
Zanim władze dziennikarskiego stowarzyszenia zdołały ustosunkować się do jego  potulatów, głos zabrała Rada Etyki Mediów, która pryncypilanie potępiła cykl tekstów Marszałek i Kittla.    
   
Oboje autorzy zareagowali natychmiast: zapowiedzieli, że zamierzają dochodzić swoich praw przed sądem, określając dokument REM jako "wyjątkowo krzywdzący i niesprawiedliwy atak". Zarzucili Radzie, że działa według niejasnych kryteriów, nieprzejrzystych standardów, łamiąc zasady, których powinna strzec.
   
W ich ocenie, w reprezentacji REM nie ma większości poważnych instytucji medialnych. Podkreślili, że cykl tekstów, który stał się przedmiotem krytyki Rady, został napisany z zachowaniem najwyższych standardów dziennikarskich i nigdy nie odbył się żaden proces, który dotyczyłby tych publikacji.
   
"Mamy prawo się bronić. Dlatego będziemy dochodzić swoich praw przed sądem. REM atakuje, posługując się kłamstwami, insynuacjami, nie znając akt sprawy, odmawiając prawa do obrony. Nie ma dziennikarzy śledczych, którzy mają tylko przyjaciół. Patrzyliśmy na ręce politykom od lewa do prawa i naraziliśmy się wszystkim opcjom, a także mafii i służbom specjalnym. Nie zabiegaliśmy o nagrody i nie należeliśmy do koterii dziennikarskich powiązanych ściśle z konkretnymi środowiskami politycznymi. Płacimy za to cenę. Nie unikamy odpowiedzialności za własne teksty" - napisali Marszałek i Kittel w oświadczeniu przekazanym większości polskich mediów.
   
Już wcześniej w ich obronie wystąpiło kilkudziesięciu znanych dziennikarzy. Napisali oni list otwarty, w którym zarzucili Radzie Etyki Mediów, że nie ma ona legitymacji, by wypowiadać się w sprawach środowiska dziennikarskiego, a także, iż nie spełnia swojej roli. Sygnatariusze listu ocenili, że obecnie funkcjonująca Rada jest instytucją de facto samozwańczą.
   
Odnosząc się do tych ostrych sformułowań, przewodnicząca REM Magdalena Bajer przypomniała, że Radę powołuje Konferencja Mediów Polskich.
   
- Uważamy, że mamy mandat do wydawania opinii - podkreśliła.
   
Celem Rady jest zajmowanie stanowisk i wydawanie opinii w sprawach istotnych dla mediów oraz dla ludzi związanych z nimi zawodowo na podstawie zasad ujętych w Karcie Etyki Mediów.
   
Coś mi się zdaje, że czeka nas kolejna burza w środowisku dziennikarskim.

Jerzy Bukowski