Na początek anegdota.
Do okienka z napisem "Informacja kolejowa" podchodzi podróżny i pyta o godzinę odjazdu pociągu. W odpowiedzi słyszy:
- Nie wiem.
- Jak to pani nie wie? - pyta zdenerwowany petent. - Przecież tu jest wyraźnie napisane: "Informacja kolejowa".
- No to właśnie Pana informuję, że nie wiem.
Ten dowcip przypomniał mi się podczas lektury artykułu Zenona Baranowskiego w "Naszym Dzienniku", poświęconego tablicom informującym o pamiątkach militarnych z okresu II wojny światowej w Juracie.
Turyści nie dowiedzą się z nich, że upamiętniają one niemiecki atak na Polskę w 1939 roku, ale jedynie tyle, iż "we wrześniu 1939 r. port w Jastarni stanowił bazę dla lekkich okrętów Marynarki Wojennej", które "w połowie tego miesiąca zostały zbombardowane". Nie jest jednak wyjaśnione, kto był agresorem.
"Nie dowiemy się także, że atak na port w Jastarni na dywizjon trałowców przypuściły 14 września niemieckie bombowce nurkujące. Na kilku tablicach, sporządzonych na zlecenie urzędu miasta, również w języku angielskim i niemieckim, nie przeczytamy o agresji niemieckiej na Polskę ani o późniejszej okupacji. Jedynie na tablicy z informacją o zaporze minowej można przeczytać o <niemieckim szturmie>" - pisze Baranowski.
"- Chodziło o krótkie syntetyczne informacje, przy fortyfikacjach są szczegółowe opisy. Oczywiste jest, że w 1939 roku agresorami byli Niemcy" - tłumaczył w rozmowie z autorem artykułu burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz.
Innego zdania są jednak historycy:
"- Jeżeli bierzemy pod uwagę starsze pokolenie, to rzeczywiście mogą to być rzeczy oczywiste. Ale z mojego doświadczenia z młodymi ludźmi wynika, że nawet najprostsze fakty nie są oczywistymi. Takie tablice mają, szczególnie dla młodzieży, walor edukacyjny, który jest osłabiany w wyniku tego typu braków" - wypowiedział się dla "ND" profesor Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jerzy Sadowski, autor treści tablic, nie widzi żadnego problemu. Twierdzi, iż historia Półwyspu Helskiego jest dość dobrze znana, a lakoniczność opisu wynika z tego, że nie można było na nich zawrzeć więcej treści ze względu na szczupłość miejsca.
"- Tablica to nie gazeta. Uzupełnieniem tablic miał być przewodnik, który szerzej przedstawiłby rys historyczny" - wyjaśnił na łamach "ND".
Przewodnika na razie nie ma, a więc chcący dowiedzieć się czegoś więcej, kto i z kim walczył na terenie dzisiejszej gminy Jastarnia jesienią 1939 roku turysta musi sam poszukać informacji.
Nie każdemu się to podoba. To właśnie turyści poprosili redakcję "Naszego Dziennika" o interwencję w tej sprawie. Pytają, dlaczego w wolnej Polsce "z taką lekkością i swobodą manipuluje się pamięcią społeczeństwa" i dodają, że "takie tablice stają w 70. rocznicę rozpętania przez Niemcy II wojny światowej".
"- Taka informacja powinna być w miarę czytelna i dokładana. W innym przypadku podawane informacje zaciemniają prawdziwy obraz rzeczywistości. Lakoniczne napisy niczego nie wyjaśniają albo mogą fałszować historię przez podawanie niepełnych informacji" - podkreślił w rozmowie z gazetą profesor Mieczysław Smoleń, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
"Argument o braku miejsca i oczywistości formułowane przez władze gminy zastanawiają, gdy przejrzymy stronę internetową z opisem szlaku militarnego. Można tam znaleźć informacje zarówno o II wojnie światowej, jak i o ataku na port w Jastarni niemieckich bombowców. Przeczytamy, że zapora minowa na Półwyspie Helskim była elementem polskich pozycji obronnych i budowania przez Niemców różnych umocnień. Informacje te nie zajmują dużo więcej miejsca niż te zamieszczone na tablicach" - kończy swój artykuł Zenon Baranowski.
Jerzy Bukowski
- Nie wiem.
- Jak to pani nie wie? - pyta zdenerwowany petent. - Przecież tu jest wyraźnie napisane: "Informacja kolejowa".
- No to właśnie Pana informuję, że nie wiem.
Ten dowcip przypomniał mi się podczas lektury artykułu Zenona Baranowskiego w "Naszym Dzienniku", poświęconego tablicom informującym o pamiątkach militarnych z okresu II wojny światowej w Juracie.
Turyści nie dowiedzą się z nich, że upamiętniają one niemiecki atak na Polskę w 1939 roku, ale jedynie tyle, iż "we wrześniu 1939 r. port w Jastarni stanowił bazę dla lekkich okrętów Marynarki Wojennej", które "w połowie tego miesiąca zostały zbombardowane". Nie jest jednak wyjaśnione, kto był agresorem.
"Nie dowiemy się także, że atak na port w Jastarni na dywizjon trałowców przypuściły 14 września niemieckie bombowce nurkujące. Na kilku tablicach, sporządzonych na zlecenie urzędu miasta, również w języku angielskim i niemieckim, nie przeczytamy o agresji niemieckiej na Polskę ani o późniejszej okupacji. Jedynie na tablicy z informacją o zaporze minowej można przeczytać o <niemieckim szturmie>" - pisze Baranowski.
"- Chodziło o krótkie syntetyczne informacje, przy fortyfikacjach są szczegółowe opisy. Oczywiste jest, że w 1939 roku agresorami byli Niemcy" - tłumaczył w rozmowie z autorem artykułu burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz.
Innego zdania są jednak historycy:
"- Jeżeli bierzemy pod uwagę starsze pokolenie, to rzeczywiście mogą to być rzeczy oczywiste. Ale z mojego doświadczenia z młodymi ludźmi wynika, że nawet najprostsze fakty nie są oczywistymi. Takie tablice mają, szczególnie dla młodzieży, walor edukacyjny, który jest osłabiany w wyniku tego typu braków" - wypowiedział się dla "ND" profesor Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jerzy Sadowski, autor treści tablic, nie widzi żadnego problemu. Twierdzi, iż historia Półwyspu Helskiego jest dość dobrze znana, a lakoniczność opisu wynika z tego, że nie można było na nich zawrzeć więcej treści ze względu na szczupłość miejsca.
"- Tablica to nie gazeta. Uzupełnieniem tablic miał być przewodnik, który szerzej przedstawiłby rys historyczny" - wyjaśnił na łamach "ND".
Przewodnika na razie nie ma, a więc chcący dowiedzieć się czegoś więcej, kto i z kim walczył na terenie dzisiejszej gminy Jastarnia jesienią 1939 roku turysta musi sam poszukać informacji.
Nie każdemu się to podoba. To właśnie turyści poprosili redakcję "Naszego Dziennika" o interwencję w tej sprawie. Pytają, dlaczego w wolnej Polsce "z taką lekkością i swobodą manipuluje się pamięcią społeczeństwa" i dodają, że "takie tablice stają w 70. rocznicę rozpętania przez Niemcy II wojny światowej".
"- Taka informacja powinna być w miarę czytelna i dokładana. W innym przypadku podawane informacje zaciemniają prawdziwy obraz rzeczywistości. Lakoniczne napisy niczego nie wyjaśniają albo mogą fałszować historię przez podawanie niepełnych informacji" - podkreślił w rozmowie z gazetą profesor Mieczysław Smoleń, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
"Argument o braku miejsca i oczywistości formułowane przez władze gminy zastanawiają, gdy przejrzymy stronę internetową z opisem szlaku militarnego. Można tam znaleźć informacje zarówno o II wojnie światowej, jak i o ataku na port w Jastarni niemieckich bombowców. Przeczytamy, że zapora minowa na Półwyspie Helskim była elementem polskich pozycji obronnych i budowania przez Niemców różnych umocnień. Informacje te nie zajmują dużo więcej miejsca niż te zamieszczone na tablicach" - kończy swój artykuł Zenon Baranowski.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie