Jest dalsze pokłosie sprawy śmierci ciągnącego wóz pełen turystów konia na drodze do Morskiego Oka.
Petycję do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego wystosowało Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Czytamy w niej:
Kolejny smutny przypadek związany z padnięciem konia Jordka 14 lipca br., nie pozwala nam na zachowanie obojętności, w związku z czym domagamy się całkowitego wyeliminowania transportu konnego z udziałem fasiągów na trasie z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy.
Sądzimy, że najbardziej słusznym rozwiązaniem tego problemu jest całkowite odejście od transportu konnego, z uwagi na powtarzające się upadki zwierząt tam pracujących. Sprawa wykorzystywania koni do pracy i wielokrotnego naruszania ich dobrostanu, ciągnie się do wielu lat. Sytuacja odbija się głośnym echem w całej Polsce i Tatrzański Park Narodowy, staje się mimowolnym uczestnikiem negatywnych wydarzeń.
Uważamy, że bez skutecznego nadzoru, żaden regulamin transportu turystów przez zaprzęgi konne nie rozwiąże niczego. Bierne przyglądanie się istniejącym warunkom pracy koni doprowadzi wkrótce do kolejnego drastycznego upadku któregoś z zwierząt, kolejnych burz medialnych, apeli i skarg. Dlatego nie jest dopuszczalnym pozostawienie zwierząt bez zabezpieczenia ich należnych ustawowo praw, szczególnie, że to TPN jest organizatorem transportu konnego poprzez sprzedaż licencji na przewozy konne.
"- Proszę mi wskazać spośród wszystkich organizmów żywych choćby jeden, który ma cechy nieśmiertelności. Ile koni ginie na wyścigach? Gdy na drodze do Morskiego Oka umrze na zawał człowiek, to jest o tym krótka wzmianka w mediach. Ten temat został trochę nieprofesjonalnie nagłośniony i zrobiła się nieprzyjemna sprawa" - powiedział zapytany przez krakowski "Dziennik Polski" o komentarz w tej sprawie Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN.
Zapewnił jednak, że Park podejmie działania, do których będzie prawnie zobligowany:
"- Transport konny to jest z jednej strony olbrzymia tradycja, a z drugiej - utrzymanie bezpośrednie i pośrednie kilkuset ludzi. W tym zakresie mocno współpracujemy z gminą Bukowina Tatrzańska. Ta współpraca jest dobra i na razie na takie lub inne życzenia nie będziemy jej zrywać. Co do nadzoru weterynaryjnego: prowadziliśmy taki. Weterynarz przez miesiąc badał konie przed wyjazdem, na postoju, i po przywiezieniu turystów na Włosienicę. Ale kontrola NIK-u stwierdziła, że te nasze działania są nieprawidłowe, bowiem w ten sposób Park działa na rzecz prywatnych firm. Wobec tego zostało ustalone, że fiakrzy sami dbają o to, by konie miały aktualne badania. Latem badania takie trzeba robić raz na dwa miesiące, jesienią zimą - raz na trzy miesiące. Ten koń miał aktualne badania."
Przypomnę, że okoliczności śmierci Jordka bada zakopiańska prokuratura.
Jerzy Bukowski
Kolejny smutny przypadek związany z padnięciem konia Jordka 14 lipca br., nie pozwala nam na zachowanie obojętności, w związku z czym domagamy się całkowitego wyeliminowania transportu konnego z udziałem fasiągów na trasie z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy.
Sądzimy, że najbardziej słusznym rozwiązaniem tego problemu jest całkowite odejście od transportu konnego, z uwagi na powtarzające się upadki zwierząt tam pracujących. Sprawa wykorzystywania koni do pracy i wielokrotnego naruszania ich dobrostanu, ciągnie się do wielu lat. Sytuacja odbija się głośnym echem w całej Polsce i Tatrzański Park Narodowy, staje się mimowolnym uczestnikiem negatywnych wydarzeń.
Uważamy, że bez skutecznego nadzoru, żaden regulamin transportu turystów przez zaprzęgi konne nie rozwiąże niczego. Bierne przyglądanie się istniejącym warunkom pracy koni doprowadzi wkrótce do kolejnego drastycznego upadku któregoś z zwierząt, kolejnych burz medialnych, apeli i skarg. Dlatego nie jest dopuszczalnym pozostawienie zwierząt bez zabezpieczenia ich należnych ustawowo praw, szczególnie, że to TPN jest organizatorem transportu konnego poprzez sprzedaż licencji na przewozy konne.
"- Proszę mi wskazać spośród wszystkich organizmów żywych choćby jeden, który ma cechy nieśmiertelności. Ile koni ginie na wyścigach? Gdy na drodze do Morskiego Oka umrze na zawał człowiek, to jest o tym krótka wzmianka w mediach. Ten temat został trochę nieprofesjonalnie nagłośniony i zrobiła się nieprzyjemna sprawa" - powiedział zapytany przez krakowski "Dziennik Polski" o komentarz w tej sprawie Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN.
Zapewnił jednak, że Park podejmie działania, do których będzie prawnie zobligowany:
"- Transport konny to jest z jednej strony olbrzymia tradycja, a z drugiej - utrzymanie bezpośrednie i pośrednie kilkuset ludzi. W tym zakresie mocno współpracujemy z gminą Bukowina Tatrzańska. Ta współpraca jest dobra i na razie na takie lub inne życzenia nie będziemy jej zrywać. Co do nadzoru weterynaryjnego: prowadziliśmy taki. Weterynarz przez miesiąc badał konie przed wyjazdem, na postoju, i po przywiezieniu turystów na Włosienicę. Ale kontrola NIK-u stwierdziła, że te nasze działania są nieprawidłowe, bowiem w ten sposób Park działa na rzecz prywatnych firm. Wobec tego zostało ustalone, że fiakrzy sami dbają o to, by konie miały aktualne badania. Latem badania takie trzeba robić raz na dwa miesiące, jesienią zimą - raz na trzy miesiące. Ten koń miał aktualne badania."
Przypomnę, że okoliczności śmierci Jordka bada zakopiańska prokuratura.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie