KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   12:21:06 AM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Sejm uczcił ofiary ukraińskich nacjonalistów

18 lipca, 2009

- Cieszę się, że Sejm przyjął w końcu uchwałę o \"tragicznym losie Polaków na Kresach Wschodnich\". Choć jest mi przykro, że przez rok leżała w szufladzie marszałka Sejmu, a posłowie zajęli się nią dopiero, gdy środowisko Kresowian zorganizowało masowe protesty. Szkoda też, że w uchwale nie padło słowo \"ludobójstwo\" - tak w wypowiedzi dla portalu internetowego tvp.info ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski skomentował przyjęcie przez Sejm RP uchwały ku czci ofiar masowych mordów, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej w okresie II wojny światowej i tuż po niej.

Wprawdzie środowiska polskich kresowian bardziej satysfakcjonowałaby ustawa, upamiętniająca mieszkańców Wołynia i Polesia, ale dokument niższej rangi legislacyjnej także przyjęli z zadowoleniem, mając nadzieję na więcej w tej materii już w bliskiej przyszłości.

Warto przypomnieć, że w 2008 roku propozycję uznania 14 lipca Dniem Pamięci o Polakach Pomordowanych na Kresach złożyło Polskie Stronnictwo Ludowe, ale zablokował ją  marszałek Bronisław Komorowski i nie została ona w ogóle zgłoszona do pierwszego czytania.

W przyjętej 15 lipca przez aklamację uchwale podkreślono, że tragedia Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej "winna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń", co jest zadaniem "dla wszystkich władz publicznych"

Ks. Zaleski za pozytywne uważa to, że wskazano w niej imiennie sprawców okrutnych mordów na Polakach, Żydach oraz Ormianach, pisząc iż odpowiadają za nie bojówki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Sejm RP złożył hołd "pomordowanym rodakom i obywatelom polskim innych narodowości oraz członkom Armii Krajowej, Samoobrony Kresowej i Batalionów Chłopskich, którzy podjęli dramatyczną walkę w obronie polskiej ludności cywilnej". Wyraził również podziękowanie tym Ukraińcom, którzy z narażeniem życia ukrywali Polaków przed bojówkami UPA.

Kresowianie zwracają natomiast uwagę na poważny błąd merytoryczny, jaki znalazł się, niestety, w sejmowej uchwale. Napisano w niej bowiem, że mordy na  obywatelach II RP na Kresach rozpoczęły się 14 lipca 1943 roku, podczas gdy pierwsze napady bojówek OUN i UPA na polskie wsie na Wołyniu mialu miejsce już pod koniec 1942 roku.

"- Akcja ta w latach 1942-1945 z nasileniem w lipcu 1943 roku na Wołyniu od początku miała znamiona akcji systemowej, w pełni przemyślanej, a następnie wykonanej zgodnie z planem. Pacyfikowano od wschodu do zachodu, wieś po wsi, a ludność łącznie z kobietami i dziećmi w koszmarny sposób mordowano. Do dziś te opisy zbrodni budzą zgrozę: obcinanie kończyn, piersi i pośladków, rzucanie noworodkami o ściany, wkładanie zardzewiałych prętów w odbyt itd. Wreszcie podpalanie całych wiosek, by pozostali przy życiu nie mieli gdzie wracać" - powiedział "Rzeczypospolitej" doktor habilitowany Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej.

"- Szkoda, że parlamentarzyści nie powiedzieli pełnej prawdy, ale na razie dobre i to. To bardzo duży sukces rodzin pomordowanych i ich przyjaciół, którzy w ostatnim czasie skonsolidowali swoje siły i poprzez protesty przebili się do mediów - dodał na łamach tej samej gazety ks. Zaleski.

Zamiast ludobójstwa w uchwale jest mowa o "masowych mordach o charakterze czystki etnicznej i znamionach ludobójczych", co krakowski kapłan traktuje w kategoriach kompromisu:

- Trzeba nadal iść tą drogą i domagać się pełnej prawdy oraz tego, aby na Kresach na wszystkich mogiłach pomordowanych Polaków i Ormian oraz obywateli innej narodowości wreszcie stanęły krzyże. Jest to podstawowy obowiązek władz Trzeciej RP. Nie ukrywam, że choć zostałem obrzucony błotem przez Stefana Niesiołowskiego i "Gazetę Wyborczą" oraz przez współczesnych nacjonalistów ukraińskich i pismaków z ukraińskojęzycznego "Naszego Słowa", to jednak w dniu dzisiejszym czuję ogromną satysfakcję. Warto było - powiedział w rozmowie z tvp. info.

"- Ta uchwała to krok we właściwą stronę. Jednak nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, skoro mija właśnie 66. rocznica tych zbrodni i nasze władze stać tylko na tyle. Ile lat zatem upłynie, by prawda o tych wydarzeniach była prawdziwa?" - pyta z kolei na łamach krakowskiego "Dziennika Polskiego" Ewa Siemaszko, zajmująca się od wielu lat dokumentowaniem ukraińskich zbrodni na Kresach Wschodnich II RP.

Jej zdaniem strach polityków przed użyciem jednoznacznego słowa "ludobójstwo" na określenie ukraińskich zbrodni jeszcze nie minął.

Jak nieoficjalnie dowiedział się "DP", telefoniczne konsultacje posłów z przedstawicielami środowisk kresowych dotyczące tego, jaką treść uchwały zgodzą się zaakceptować, trwały jeszcze we wtorek późnym wieczorem.

"- Na ludobójstwo, które - zdaniem części polityków - może zaszkodzić naszym stosunkom z Ukrainą, zgody bowiem w Sejmie nie było. W tekście użyto np. stosowanego przez banderowców określenia: antypolskie akcje" - powiedziała Siemaszko Ewie Łosińskiej, autorce artykułu w "DP".

Ks. Zaleski podkreśla zaś na łamach krakowskiej gazety, iż politycy przyznali wreszcie, że nie jest to tylko prywatna sprawa rodzin ofiar ukraińskich zbrodni.

"- Będzie można głośniej przypominać polskim władzom, by pomordowani doczekali się choćby krzyży na mogiłach. Polscy politycy z pewnością u naszych ukraińskich partnerów mogliby znacznie skuteczniej upominać się o godne upamiętnienie ofiar. Jest wiele okazji. Ukrainie zależy przecież byśmy byli jej rzecznikiem w Unii Europejskiej, wspólnie organizujemy Euro 2012. Pora to wykorzystać" - powiedział autor książki pt. "Przemilczane ludobójstwo na Kresach".

Łosińska przypomina, że część Kresowian, rozczarowanych zaniechaniami polskich władz, rozważa nawet wystąpienie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, biorąc wzór z postępowania bliskich osób pomordowanych w Katyniu. I to być może przeciwko Polsce, a nie - Ukrainie.

Zdaniem Ewy Siemaszko takie pozwy to dobry pomysł. Warto bowiem upominać się o swe prawa także na arenie międzynarodowej, jeśli trudno polegać na krajowych przedstawicielach.

Jak wskazują prawnicy, aby taka skarga do Trybunału była możliwa, krewni ofiar najpierw musieliby się jednak zwrócić do ukraińskich sądów i dopiero gdyby tam ich starania nie przyniosły efektu, mogliby wytoczyć Ukrainie sprawę w Strasburgu. Taki pozew na pewno zaszkodziłby - zdaniem polityków - stosunkom polsko-ukraińskim.

Na razie środowiska kresowe i ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski cieszą się z sejmowej uchwały jako z pierwszego kroku na trudnej drodze do budowania tych relacji na fundamencie pełnej prawdy historycznej.

Jerzy Bukowski