KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 24 kwietnia, 2024   I   09:13:46 PM EST   I   Bony, Horacji, Jerzego
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dylematy gry na klarnecie

16 lipca, 2009

    Na stacji Chandra Unyńska,
    Gdzieś w mordobijskim powiecie,
    Technik, Włas Fomycz Zapojkin,
    Przepięknie grał na klarnecie.
Czasem tak smętnie, jak gdyby

Trapił go żal najstraszniejszy...
A wtedy grywał przeciągle:
"Ostatni dzionek dzisiejszy..."
    Czasem prześlicznie i słodko,
    Jakoś łagodnie i czule;
    A czasem dziko, wesoło:
    O samowarach i Tule.
A pannie Jadzi z bufetu
Serce z wzruszenia aż mięknie,
Szeptał często: "Włas Fomycz,
Pan gra tak cudnie... tak pięknie..."
    A technik wąsa podkręca
    I oczkiem zdradnie jej miga:
    "Jej-Bogu, głupstwo zupełne,
    To dla was, panna Jadwiga!"
   
Dlaczego zacytowałem ten obszerny fragment poematu sentymentalnego Juliana Tuwima pt. "Piotr Płaksin"? Oczywiście z powodu pięknej gry na klarnecie, która może być przyczyną nie tylko takich wydarzeń, jakie opisał poeta, zapowiadając je już w pierwszych wersach:

    Na stacji Chandra Unyńska
    Gdzieś w mordobijskim powiecie,
    Telegrafista Piotr Płaksin
    Nie umiał grać na klarnecie.
Zdarzenie błahe na pozór,
Niewarte aż poematu,
Lecz w konsekwencjach się stało
Główną przyczyną dramatu.
   
Grać na klarnecie niczym technik Włas Fomycz Zapojkin niewątpliwie potrafi natomiast wiele studentek Akademii Muzycznej w Gdańsku, ale tylko jedna ma z tego powodu poważne kłopoty. Do sądu pozwali ją bowiem mieszkańcy bloku, w którym mieszka, w tym... jej była nauczycielka muzyki. Skład sędziowski zdecydował zaś, że dziewczyna nie może ćwiczyć w domu, ponieważ zbyt głośne dźwięki, jakie wydobywa ze swojego instrumentu, są nader uciążliwe dla sąsiadów i zakłócają ich spokój.
   
Nie pomogły argumenty studentki, że stara się grać jak najrzadziej, nigdy w nocy i że maksymalnie wyciszyła mieszkanie. Nie godząc się z wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdyni, odwołała się do Sądu Okręgowego w Gdańsku, który chce przesłuchać biegłego akustyka, aby ten fachowo ocenił, czy gra na klarnecie w mieszkaniu rzeczywiście aż tak bardzo zakłóca spokój sąsiadom.
   
Obojętne jaki wyrok zapadnie w drugiej instancji, uzdolnionej studentce z życzliwą pomocą pośpieszył już rektor AM, przyznając jej pokój w uczelnianym akademiku, w którym  wszyscy ćwiczą przez wiele godzin na różnych instrumentach, wykazując dużą wzajemną tolerancję.
   
A jak skończył nieszczęśliwy Piotr Płaksin, który nikomu nie wadził swoją grą na klarnecie, bo po prostu nie potrafił wydobywać z niego dźwięku? Napisał do pani Jadzi list z wyznaniem swojej miłości, ale jej odpowiedź nie pozostawiła mu żadnej nadziei:

    "Nie dla mnie pan, panie Płaksin,
    Dla mnie Włas Fomycz, artysta
    Z duszą poety marzącą.
    A pan co? - Telegrafista!"
Czyta Piotr Płaksin i myśli:
"Po co ja komu na świecie!"
I myśli jeszcze: "Jak ślicznie
Włas Fomycz gra na klarnecie..."

Po czym następuje dramatyczny finał:

    Na stacji Chandra Unyńska,
    Przy samym płocie cmentarnym,
    Jest grób z tabliczką drewnianą,
    Z krzyżykiem małym i czarnym...
A na tabliczce jest napis:
"Duszo pobożna i czysta,
Pomódl się... Leży w tym grobie
Piotr Płaksin, telegrafista".
   
Oto prawdziwy muzyczny dylemat: umieć pięknie grać na klarnecie - niedobrze, nie grać w ogóle - jeszcze gorzej.

Jerzy Bukowski