Nie trzeba było długo czekać na to, żeby po uroczystości wręczenia prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence doktoratu honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, przeciw czemu ostro protestowali polscy Kresowianie (o czym kilkakrotnie szczegółowo informowałem w poland.us), z Kijowa popłynęły kolejne słowa, obrażające Polaków.
"Na ukraińskiej ziemi władze zmieniały się jedna za drugą. Miały jednak wspólny cel - zniszczyć wszystko, co ukraińskie. Rozbić jedność naszego narodu. Nieważne, czy do więzienia na Łąckiego kierowała polska policja, niemieckie gestapo, czy radzieckie NKWD, ich głównymi więźniami byli bojownicy o niepodległość, członkowie ruchu wyzwoleńczego. Więzienie na Łąckiego było nie tylko więzieniem, ale katownią, gdzie dochodziło do zbrodni przeciwko ludzkości."
Zrównanie Policji Państwowej II Rzeczypospolitej z Gestapo i NKWD wywołało ogromne oburzenie w Polsce. Jako jeden z pierwszych zareagował rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski, który powiedział reporterowi Radia RMF:
- Nie do zaakceptowania jest dla nas stawianie na jednej płaszczyźnie działalności polskiej przedwojennej policji z ludobójczymi praktykami aparatu przemocy nazistowskich Niemiec czy stalinowskiego ZSSR. W tym jednak przypadku reakcji dyplomatycznej nie będzie. MSZ nie musi reagować na wszystkie bzdury historyczne. Mam natomiast nadzieję, że polski IPN także zwróci uwagę na niestosowność takiej interpretacji
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej profesor Janusz Kurtyka już zapowiedział interwencję w sprawie tej skandalicznej wypowiedzi. Będzie o niej rozmawiał z Naliwajczenką jeszcze w tym miesiącu, sugerując naszym ukraińskim partnerom, aby jednak pamiętali o tym, że to były zupełnie różne rzeczywistości.
Prezes Kurtyka nie krył w rozmowie z RMF, że wypowiedź Naliwajczenki bardzo go oburzyła.
- To jest w najwyższym stopniu bulwersujące. W II Rzeczpospolitej bez przeszkód działały ukraińskie partie polityczne, a Ukraińcy byli posłami na polski Sejm. Zapominanie o tym i zestawianie naszego kraju z Trzecią Rzeszą czy Związkiem Sowieckim budzi żal, bowiem nie ma żadnych podstaw.
Na tak jawnie antypolską i fałszującą historię wypowiedź polskie MSZ powinno zareagować - uważa z kolei sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Jego zdaniem, wypowiedź Naliwajczenki wpisuje się w niepokojące zjawisko tworzenia na Ukrainie nowej, oficjalnej polityki historycznej, w której Polaków przedstawia się jako oprawców.
- Mówimy o strategicznym partnerstwie w bardzo wielu dziedzinach, natomiast w obszarze polityki historycznej nie ma partnerstwa, wręcz przeciwnie. Takie działanie nie pomaga w wyjaśnianiu białych plam we wspólnej historii. Nie tylko jest antypolskie, ale w sposób niedopuszczalny fałszuje historię tamtych terenów - powiedział dziennikarzowi RMF.
W lwowskim więzieniu przy ulicy Łąckiego (dawny klasztor sióstr brygidek), w którym przed drugą wojną światową mieściło się polskie więzienie, po zajęciu tych ziem przez Sowietów, urzędował NKWD. W 1941 roku było to jedno z głównych miejsc we Lwowie, w którym mordowano więźniów politycznych.
I jak tu odpowiedzialnie oraz skutecznie budować politykę pojednania z Republiką Ukrainy, skoro jej wysocy przedstawiciele wypowiadają tak skandaliczne, historycznie fałszywe i obrażające Polskę słowa?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE