KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   04:38:49 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Śmierć \"Waltera\" jako wakacyjna atrakcja

02 lipca, 2009

Czy w niepodległej Rzeczypospolitej wypada urządzać inscenizacje historyczne ze zdrajcą Polski w głównej roli? A na takie określenie z pewnością zasłużył sobie generał Karol Świerczewski-\"Walter\".

Nie widzę w tym nic zdrożnego, ale pod warunkiem, że publiczność będzie jasno i wyraźnie poinformowana, kim był ten człowiek. Oburza mnie natomiast, że w Polsce stoi jeszcze pomnik zaprzańca, który w 1920 roku walczył przeciw Polsce w szeregach Armii Czerwonej.
   
Jego usunięcia od dawna domaga się wiele środowisk patriotycznych, szczególnie intensywnie oraz regularnie czyni to Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. Niestety, te usiłowania nie przynoszą pożądanego skutku i pod Baligrodem w Bieszczadach nadal straszy monument wzniesiony przez komunistów "człowiekowi, który się kulom nie kłaniał" (ponieważ przed walką szklanki wódki nigdy nie odmawiał - jak dodają znawcy jego biografii).
   
Kilka osób zapytało mnie już, czy POKiN będzie protestować przeciwko zaplanowanej na początek sierpnia inscenizacji udanej zasadzki na Świerczewskiego, zorganizowanej przez sotnie „Bira”, „Hrynia” i „Stacha” z Ukraińskiej Powstańczej Armii 28 marca 1947 roku pod Baligrodem, w wyniku której poniósł on śmierć; jedni twierdzą, że z rąk banderowców, inni sugerują, iż zastrzelili go raczej współtowarzysze broni, ponieważ - jako przedstawiciel frakcji "hiszpanów" (o tym niżej) - przestawał być wygodny dla gruntującego swoje panowanie w Polsce sowieckiego reżimu.
   
Odpowiadam, że nie przewiduję protestu, ponieważ taka rekonstrukcja historycznego wydarzenia może przyczynić się do nagłośnienia prawdziwej biografii "Waltera". Nie dziwię się też władzom miejscowego samorządu, że chcą w ten sposób promować swój teren wśród licznie odwiedzających latem Bieszczady turystów, chociaż nie mogę zrozumieć, dlaczego nie zlikwidowały jeszcze poświęconego mu pomnika. Nie wyzbywam się jednak nadziei na to, że jeśli Sejm uchwali wreszcie ustawę o oczyszczeniu polskiej przestrzeni publicznej z symboli komunistycznych, zostanie albo zburzony, albo przeniesiony do skansenu socrealistycznych dzieł sztuki w podlubelskiej Kozłówce.
   
Podobny monument został już rozebrany w Poznaniu, ale Obywatelski Ruch Obrony Pomników i Pamiątek Tradycji Lewicowych w Wielkopolsce zapowiada wystąpienie do sądu przeciw prezydentowi Ryszardowi Grobelnemu za niszczenie dóbr kultury. Jak przypomina "Rzeczpospolita", przeciw likwidacji pomnika bezskutecznie protestowali wcześniej kombatanci Ludowego Wojska Polskiego i dawni działacze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnicze, których wsparli politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej Marek Siwiec i Krystyna Łybacka oraz hiszpański europoseł Miguel Angel Martinez.
   
- Nie można mu czynić zarzutu, że służył w armii bolszewickiej, bo został wywieziony na Sybir i do kogo miał pójść, jak wybuchła rewolucja? Że zatwierdzał wyroki śmierci na żołnierzy? Na froncie takie sytuacje zdarzają się w każdej armii - powiedział "Rzeczypospolitej" Edward Skrzypczak z wymienionego wyżej Ruchu.
  
 A emerytowany pułkownik LWP Arkadiusz Ogrodowczyk wyjaśnił podłoże nałogu, z którego znany był generał:
   
- O „Walterze” mówiło się, że był pijakiem. A pokażcie mi na froncie generała, który nie pije. Sam też piłem.
   
Bardzo dosadnie scharakteryzował Świerczewskiego na prośbę "Rzeczypospolitej" poseł Prawa i Sprawiedliwości profesor Ryszard Terlecki, były dyrektor Krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, specjalista od najnowszej historii Polski:
   
Komuniści rozpaczliwie potrzebowali bohaterów, którymi mogliby się chwalić, ale w ich ruchu takich nie było. Dlatego fałszowali życiorysy i tworzyli fałszywe legendy. Świerczewski był warszawskim robotnikiem. W czasie I wojny światowej ewakuowano go wraz z fabryką w głąb Rosji. Tam stał się bolszewikiem i wstąpił do Armii Czerwonej. W 1920 r. jako dowódca batalionu został ranny w wojnie przeciw Polsce. Później robił karierę w sowieckim wojsku i w uznaniu zasług wysłano go jako „ochotnika” do Hiszpanii, gdzie m.in. dowodził francusko-belgijską Brygadą Międzynarodową. W 1938 r. został odwołany do Moskwy, a w 1941 r. za nieudolność w dowodzeniu 248. Dywizją Piechoty wysłany na tyły.    
   
Przypomniano sobie o nim, gdy powstawała tzw. armia Berlinga, do której został skierowany. Zresztą gen. Berling usiłował się go pozbyć, m.in. z powodu bardzo już zaawansowanego alkoholizmu. Potem Świerczewski dowodził 2. Armią LWP – w operacjach drezdeńskiej i budziszyńskiej popełnił wiele rażących błędów, które kosztowały życie tysięcy żołnierzy. W 1946 r. jako członek Komitetu Centralnego PPR został wiceministrem obrony.
   
Świerczewski zginął pod Baligrodem w marcu 1947 r. Jego śmierć stała się sygnałem do rozpoczęcia akcji „Wisła” przeciw Ukraińcom. Ale wiele wskazuje, że zamach, w którym zginął, sprokurowali jego towarzysze. Wkrótce jednak zaczęto tworzyć legendę gen. „Waltera” (pseudonim z Hiszpanii), który z czasem stał się jednym z bohaterów komunistycznej mitologii.
   
Chciałbym, aby widzowie sierpniowej inscenizacji pod pomnikiem Świerczewskiego w Baligrodzie otrzymali od jej organizatorów powyższy życiorys, wzbogacony jeszcze informacją o masowo zatwierdzanych przezeń wyrokach śmierci na żołnierzy dowodzonej przez siebie armii.

dr Jerzy Bukowski hm
rzecznik POKiN