KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   12:56:01 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dusia i metropolita

29 czerwca, 2009

Przez cały okres pontyfikatu Jana Pawła II dla nikogo nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że najbliższą mu osobą, obecną przy nim niemal bez przerwy jeszcze od lat arcybiskupiej posługi kościołowi krakowskiemu, był ksiądz (obecnie kardynał) Stanisław Dziwisz, nagrodzony w dowód wdzięczności biskupstwem.

Papieskiego sekretarza nazywano w Watykanie "don Stanislao" lub "Stanisław Milczący" - oba te określenia znakomicie charakteryzowały go jako człowieka o potężnych możliwościach, zwłaszcza jeśli idzie o umożliwianie kontaktów z Ojcem Świętym, jak również niezwykle dyskretnego i zawsze pozostającego w głębokim cieniu swego przełożonego.
   
Nic więc dziwnego, że prawdziwą sensacją okazały się upublicznione ostatnio informacje o zażyłych związkach, jakie łączyły z Karolem Wojtyłą przez 55 lat doktor Wandę Półtawską, którą nazywał on w swych licznych listach do niej siostrą lub po prostu Dusią, sam podpisując się jako brat (pisałem o tym dwukrotnie w poland.us: 5 i 14 czerwca). Odbyli - razem z jej mężem Andrzejem - mnóstwo górskich wycieczek, spotykali się bardzo często na kolacjach, podczas których prowadzili poważne dyskusje filozoficzne i teologiczne, a później odwiedzała go bardzo często w Watykanie.
   
Papież konsultował z nią wiele przygotowywanych przez siebie dokumentów z zakresu etyki życia rodzinnego (nigdy jednak spraw personalnych, co ona sama zdecydowanie podkreśla) i nazywał ją swoim osobistym ekspertem od tej problematyki. Czuła się w jego towarzystwie na tyle swobodnie, że - ku zdumieniu wielu współpracowników Ojca Świętego - przychodziła na Msze Święte do papieskiej kaplicy w kapciach. Była przy nim w ostatnich dniach jego życia.
   
Wyszło to na jaw przy okazji procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, który - zdaniem niektórych watykanistów, wypowiadających się dla turyńskiego dziennika "La Stampa" - może ulec spowolnieniu  właśnie z powodu treści jego bardzo osobistej (intymnej) korespondencji z krakowską przyjaciółką. Jej część znalazła się w wydanej przez nią w lutym tego roku książce pt. "Beskidzkie rekolekcje. Dzieje przyjaźni Karola Wojtyły z rodziną Półtawskich".
   
Pani Wanda jest od kilku tygodni jedną z tych osób, o których bardzo wiele się w Polsce mówi i pisze, chociaż konsekwentnie opędza się ona od dziennikarzy jak od natrętów. Jedyny wyjątek zrobiła dla "Tygodnika Powszechnego", udzielając obszernego wywiadu jego redaktorowi naczelnemu - księdzu Adamowi Bonieckiemu. Publikującej o niej obecnie pięcioodcinkowy reportaż "Gazecie Wyborczej" zdecydowanie odmówiła  natomiast współpracy, podobnie zachowuje się od dawna także wobec innych mediów.
   
Wielu dziennikarzy opowiadało mi o swoich nieudanych próbach porozmawiania z nią choćby tylko przez krótką chwilę (zwłaszcza wtedy, gdy raportowała Janowi Pawłowi II sprawę oskarżanego o seksualne molestowanie kleryków byłego metropolity poznańskiego, arcybiskupa Juliusza Paetza). Spotykali się z kategoryczną odmową niezwykle energicznej i apodyktycznej pani Wandy, której wyraźnie boją się - przyznając to w anonimowych wypowiedziach dla prasy - także duchowni i świeccy na wysokich stanowiskach.
   
Po artykułach "La Stampy" głos zabrał kard. Stanisław Dziwisz, twierdząc że dr Półtawska "uzurpuje sobie wyjątkowość relacji i szczególne więzi (z Janem Pawłem II - JB), których nie było w rzeczywistości". Wyraził też opinię, że nie powinna publicznie opowiadać o prywatnej korespondencji z papieżem.
   
Czyżby metropolita krakowski poczuł się zazdrosny o rolę, jaką spełniała przy Karolu Wojtyle znająca go dłużej niż on pani Wanda? Takie podejrzenie potwierdził on sam, komentując na prośbę krakowskich dziennikarzy tezę "GW" o jej wyjątkowo dużym wpływie na poglądy i decyzje papieża-Polaka, szczególnie w dziedzinie etyki.
   
- Jest wielu ludzi, których - podobnie jak Wandę Półtawską - łączyły żywe więzi z Janem Pawłem II. Posiadają równie bogatą korespondencję, ale nie publikują osobistych listów. Ja szanuję panią Wandę Półtawską, ale po prostu chciałbym, aby te sprawy w prawdziwym świetle były przedstawiane. A często są naciągane. Ojciec Święty był otwarty na każdego człowieka i wszystkich bardzo szanował. Zwłaszcza był wrażliwy na człowieka, który cierpiał, czy cierpi. Pani Półtawska niewątpliwie należała do tych ludzi, wycierpiała w swoim życiu bardzo dużo, np. obóz koncentracyjny. Na pewno była i jest wrażliwa na sprawy rodziny i życia. Myślę, że to bardzo połączyło Ojca Świętego z nią i nie tylko z nią. Bardzo dużo jest ludzi, którzy mają ogromną liczbę listów. Ojciec Święty prowadził ogromną korespondencję, odpisywał, on szanował ludzi. Jest to niezwykłe, żeby ktoś takie listy osobiste publikował  - powiedział kard. Dziwisz podczas konferencji prasowej, poświęconej przekształceniu - na mocy decyzji Benedykta XVI - Papieskiej Akademii Teologicznej w Uniwersytet Papieski Jana Pawła II.
   
W sukurs przyszedł mu prorektor nowego uniwersytetu, a zarazem duszpasterz środowiska Jana Pawła II - głównie dawnych studentów Karola Wojtyły - ks. profesor Tadeusz Dzidek, który powiedział dziennikarzom, że takich osób jak Wanda Półtawska było wiele w życiu Jana Pawła II.
   
- Spotykamy się od wielu lat co miesiąc i doskonale wiem, jak wszyscy ci ludzie mieli intensywne relacje z Janem Pawłem II, odwiedzając go, korespondując. Bardzo często ci wszyscy ludzie mogliby również wydać zbiory listów, tej bardzo pięknej i głębokiej korespondencji, świadczącej o tym, jakie to były relacje. Jeśli zna się takie fakty, to w tej perspektywie o wiele inaczej można osądzić to wszystko, co pani profesor Wanda Półtawska pisze. Nie jest jedyna, takich osób jest bardzo wiele, może skrywają bardziej te swoje piękne relacje z Janem Pawłem II - mówił podczas konferencji.
   
Jest rzeczą niezwykle charakterystyczną, że kard. Dziwisz nie wspomina o dr. Półtawskiej ani raz w swojej książce "Świadectwo". Ona sama twierdzi zaś, że nie ma żadnego konfliktu "między Dusią a metropolitą krakowskim". Czyżby?

Jerzy Bukowski