KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 29 września, 2024   I   04:23:06 AM EST   I   Michaliny, Michała, Rafała
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Jak pijane dzieci we mgle

23 czerwca, 2009

Jeszcze nie złożyli poselskiego ślubowania, a już naiwnie dali się przyłapać dziennikarzom \"Super Expressu\", chociaż - jako ludzie obyci w życiu publicznym - powinni dobrze wiedzieć, że tabloidy uwielbiają takie prowokacje.

O kim mowa? O trójce nowych posłów. Zastąpią oni wkrótce na ulicy Wiejskiej swoich kolegów, którzy dostali się do Parlamentu Europejskiego, automatycznie zwalniając miejsca następnym na partyjnych listach osobom w poprzednich wyborach do Sejmu RP.
   
"SE" wykonał wielokrotnie już stosowany i niemal zawsze przynoszący podążany efekt manewr. Jego reporterzy zadzwonili - podszywając się za pracowników Kancelarii Sejmu - do szykujących się pełnić poselski mandat polityków, proponując im: luksusowy apartament w Alejach Jerozolimskich zamiast sejmowego hotelu, karnet na bezpłatne posiłki w parlamentarnej restauracji oraz darmowe wejściówki na basen i do fitness klubu. Cała trójka (mniejsza o nazwiska, chodzi o zasadę) z radością przyjęła te propozycje.
   
To, że politycy są pazerni na pieniądze, luksusy i różne świadczenia, wiążące się z wykonywaniem powierzonych im publicznych funkcji nie jest, niestety, od dawna niczym dziwnym. Przyzwyczailiśmy się już do jaśniepańskich obyczajów, cechujących wybrańców narodu. Można od nich jednak oczekiwać nieco większej powściągliwości, a raczej ostrożności w kontaktach z osobami, podającymi się - zwłaszcza przez telefon - za urzędników, oferujących im przysłowiowe złote góry.
   
Ileż to już razy dziennikarze "SE" i "Faktu" nabierali posłów, senatorów, a nawet ministrów, składając im propozycje atrakcyjnych wyjazdów zagranicznych, korzystnych zakupów luksusowych artykułów po okazyjnych cenach, wykonania darmowych remontów mieszkań, itp. Cała Polska śmiała się później z naiwności ludzi, którzy mają przecież na co dzień nie tylko świecić osobistym przykładem skromności (w to - jak napisałem wyżej - nikt już dzisiaj nie wierzy), ale przede wszystkim wytrwale dbać o interesy społeczeństwa.
   
Jak mają to jednak skutecznie robić, skoro wykazują się taką postawą, przekreślającą możliwość traktowania ich w poważny sposób? Można dać się złapać i nabrać sprytnym dziennikarzom raz, ewentualnie drugi, ale dziesiąty, piętnasty, dwudziesty (mam oczywiście na myśli sumę całej naszej, pożal się Boże, elity politycznej)? Czy do takich ludzi ktokolwiek będzie miał w przyszłości zaufanie? Czy rozsądnie jest powierzać w ich ręce ważkie sprawy, skoro zachowują się jak pijane dzieci we mgle?
   
Myślę, że są to - w powyższym kontekście - czysto retoryczne pytania.

Jerzy Bukowski