Czy był jakiś wyróżniający się, a zarazem wspólny dla wszystkich polskich kandydatów do Parlamentu Europejskiego element ich kampanii wyborczej?
Był. A da się go streścić w słowach: jak najmniej o Europie, jak najwięcej o krajowych problemach.
Można to tłumaczyć na dwa sposoby. Albo startujący do europarlamentu politycy niezbyt dobrze wiedzą, jakie są jego zadania oraz kompetencje, albo też z góry uznali, że polskiego wyborcy kompletnie one nie interesują, chętnie ogląda on natomiast ostrą, bezpardonową i mało merytoryczną walkę przedstawicieli poszczególnych partii na krajowym podwórku, do której sami przyzwyczaili go w ostatnich latach.
Mając na uwadze, że wśród chętnych do pobierania poselskiej diety w obcej (na razie) walucie jest spora grupa dotychczasowych europarlamentarzystów, bardziej wiarygodne wydaje mi się to drugie wyjaśnienie, aczkolwiek nie wykluczam, że niektórzy z nich do dzisiaj niezbyt dobrze rozumieją - choćby z powodu bariery językowej - w czym uczestniczyli przez kilka lat.
Jedno trzeba natomiast przyznać naszym politykom, zarówno tym doświadczonym, jak i debiutującym w życiu publicznym: znakomicie wyczuwają społeczne oczekiwania. Wiedząc, że przeciętnego wyborcę nie fascynuje europejska problematyka, zafundowali mu w kampanii szereg widowiskowych awantur oraz imponującą listę obietnic (czy raczej pobożnych życzeń) o wyraźnie krajowym wydźwięku.
Lepiej lub gorzej zdając sobie sprawę, że są one nie do spełnienia w europarlamencie, prześcigali się w licytacji przyrzeczeń w kwestiach podatkowych, budowy dróg i stadionów, uzdrowienia służby zdrowia, poprawy stanu szkolnictwa, polepszenia losu emerytów, rencistów i osób niepełnosprawnych, rozwoju nauki, itd., itp.
A teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, nerwowo oczekują na głosy elektoratu, który zagłosuje na nich przecież nie jako na ludzi mających coś do zaoferowania całej Europie, ale wyłącznie wedle polskich preferencji partyjnych. I wszyscy będą zadowoleni, oczywiście oprócz tych, którzy nie otrzymają upragnionego mandatu.
Jerzy Bukowski
Można to tłumaczyć na dwa sposoby. Albo startujący do europarlamentu politycy niezbyt dobrze wiedzą, jakie są jego zadania oraz kompetencje, albo też z góry uznali, że polskiego wyborcy kompletnie one nie interesują, chętnie ogląda on natomiast ostrą, bezpardonową i mało merytoryczną walkę przedstawicieli poszczególnych partii na krajowym podwórku, do której sami przyzwyczaili go w ostatnich latach.
Mając na uwadze, że wśród chętnych do pobierania poselskiej diety w obcej (na razie) walucie jest spora grupa dotychczasowych europarlamentarzystów, bardziej wiarygodne wydaje mi się to drugie wyjaśnienie, aczkolwiek nie wykluczam, że niektórzy z nich do dzisiaj niezbyt dobrze rozumieją - choćby z powodu bariery językowej - w czym uczestniczyli przez kilka lat.
Jedno trzeba natomiast przyznać naszym politykom, zarówno tym doświadczonym, jak i debiutującym w życiu publicznym: znakomicie wyczuwają społeczne oczekiwania. Wiedząc, że przeciętnego wyborcę nie fascynuje europejska problematyka, zafundowali mu w kampanii szereg widowiskowych awantur oraz imponującą listę obietnic (czy raczej pobożnych życzeń) o wyraźnie krajowym wydźwięku.
Lepiej lub gorzej zdając sobie sprawę, że są one nie do spełnienia w europarlamencie, prześcigali się w licytacji przyrzeczeń w kwestiach podatkowych, budowy dróg i stadionów, uzdrowienia służby zdrowia, poprawy stanu szkolnictwa, polepszenia losu emerytów, rencistów i osób niepełnosprawnych, rozwoju nauki, itd., itp.
A teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, nerwowo oczekują na głosy elektoratu, który zagłosuje na nich przecież nie jako na ludzi mających coś do zaoferowania całej Europie, ale wyłącznie wedle polskich preferencji partyjnych. I wszyscy będą zadowoleni, oczywiście oprócz tych, którzy nie otrzymają upragnionego mandatu.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie