KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 marca, 2024   I   06:17:29 AM EST   I   Marka, Wiktoryny, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Juror na miarę \"GW\"

24 maja, 2009

\"Gazeta Wyborcza\" ogłosiła konkurs na najlepszą książkę, dotyczącą dziejów Polski od 1918 roku do czasów współczesnych. Patronem ufundowanej przez Agorę Nagrody Historycznej dla autora najlepszej pracy, wydanej w ubiegłym roku, został Kazimierz Moczarski.

No cóż, każdy ma prawo kreowania dowolnych konkursów, chociaż trudno nie odnieść wrażenia, że "GW" chce w ten sposób konkurować z innym plebiscytem: "Książką Historyczną Roku", odbywającym się pod honorowym patronatem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a organizowanym przez Telewizję Polską, Polskie Radio oraz Instytut Pamięci Narodowej.
   
Nie to budzi jednak największe zdumienie, ponieważ "Gazeta" wielokrotnie już chciała udowodnić, że tylko jej inicjatywy są słuszne i zasługujące na społeczny aplauz,  z reguły przeciwstawiając je podobnym pomysłom ogłaszanym przez inne ośrodki, urzędy, instytucje, organizacje.
   
Tym, co wywołuje niesmak wielu środowisk patriotycznych, przychylnie ustosunkowanych do każdej próby pobudzenia zainteresowania Polaków ich najnowszymi dziejami, jest zaproszenie do jury Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego - któremu przewodniczy profesor Henryk Samsonowicz - naukowca, którego przeszłość pozostawia wiele do życzenia. Jest nim profesor Andrzej Garlicki - tajny współpracownik peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa pod pseudonimem "Pedagog" oraz dawny członek Komisji Ideologicznej Komitetu Uczelnianego PZPR na Uniwersytecie Warszawskim.
   
Ten wybór spotkał się z negatywną opinią wielu historyków. Tak określił go na łamach "Naszego Dziennika" dr hab. Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego:
   
- Choć prof. Garlicki jest specjalistą z okresu wojny, a szczególnie biografii Józefa Piłsudskiego, to jego przeszłość jest kontrowersyjna. Wydaje się, że "GW", kreując pewną wizję historii, nie tylko poprzez dobór osób, ale i poprzez to, co się ukazuje na jej łamach, stara się ją jednoznacznie prezentować.
   
Dr. Rybie chodzi m.in. o relatywizowanie wielu ważnych procesów i wydarzeń z okresu komunistycznej Polski, w tym o sposób oceny działań gen. Wojciecha Jaruzelskiego, stanu wojennego czy podejścia do procesu lustracji. Obawia się on też, że firmowany przez "GW" konkurs może służyć do promowania prac o charakterystycznym wydźwięku politycznym, ujmującym historię Polski w sposób przynajmniej niesprzeczny z polityką historyczną "Gazety".
   
Dr hab. Jan Żaryn z IPN, komentując w "ND" obecność prof. Garlickiego w jury, wyraził zdziwienie postawą pozostałych członków tego gremium, którzy zdecydowali się występować w jego towarzystwie. Poruszył przy tej okazji szerszy problem, zawierając go w pytaniu: "czy należy wykluczać ze środowisk naukowych osoby, które współpracowały z SB i czy jest jakaś ścieżka zadośćuczynienia, która powoduje, że taki naukowiec może zostać przywrócony do swego środowiska?" 
   
Gdyby lustracja objęła w Polsce instytucje naukowe, nie mielibyśmy tego problemu i kwestia obecności byłych tajnych współpracowników bezpieki w różnych gremiach byłaby rozstrzygnięta ustawowo. Zaniedbania w tej dziedzinie - o których kilkakrotnie pisałem w poland.us - owocują takimi właśnie dwuznacznymi moralnie sytuacjami, z jaką właśnie mamy do czynienia w przypadku zasiadania TW "Pedagoga" w jury poważnego konkursu historycznego.
   
A na marginesie tej sprawy chcę jeszcze dodać, że publikowane w epoce PRL dzieła Garlickiego o Józefie Piłsudskim były wprawdzie bez zarzutu w sferze relacjonowania faktów, ale spełniały zarazem wszelkie kryteria ideologiczne w zakresie ich interpretacji, jakie obowiązywały w tamtych czasach, uwypuklając głównie negatywne cechy człowieka, który nie był przecież ulubionym bohaterem komunistów. Owszem czytano je powszechnie, ale wyłącznie z braku innych, dostępnych w oficjalnym obiegu wydawniczym materiałów o Piłsudskim i jego obozie politycznym. Można więc odnieść do nich stare przysłowie: "na bezrybiu i rak ryba".    
   
Kiedy po 1989 roku nastąpił prawdziwy wysyp pisanych z różnych pozycji politycznych, a także z punktu widzenia rzetelnego, obiektywnego badania historii rozpraw naukowych i książek popularyzujących postać Komendanta oraz jego otoczenia, przesycone komunistycznym smrodkiem dydaktycznym prace prof. Andrzeja Garlickiego zeszły na dalszy plan; dzisiaj sięgają do nich jedynie zawodowi historycy. Pozostał on natomiast autorytetem w dziedzinie najnowszych dziejów Polski dla środowisk skupionych wokół "Gazety Wyborczej" i "Polityki", czego najlepszym dowodem stało się zaproszenie go  do jury nowego konkursu.

Jerzy Bukowski