Ze smutkiem muszę poinformować, że wybitny krakowski historyk profesor Andrzej Nowak popada w coraz większe tarapaty, co można było zresztą łatwo przewidzieć, uważnie śledząc wydarzenia ostatnich dni.
Pisałem już w portalu poland.us, że po wybuchu “afery”, związanej z opartą ma obronionej pod jego kierunkiem pracy magisterskiej Pawła Zyzaka książce pt. "Lech Wałęsa. Idea i historia" minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka zarządziła na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego (gdzie pracuje Nowak) kontrolę Państwowej Komisji Akredytacyjnej, ale szybko wycofała się z tego pomysłu po bardzo ostrej reprymendzie premiera Donalda Tuska.
Informowałem również, że rząd RP chciał w ostatniej chwili odebrać UJ 200 milionów złotych dotacji na nowy kampus, przedkładając stosowną nowelizację ustawy Senatowi. Na szczęście wyższa izba parlamentu nie uległa naciskowi i odrzuciła tę propozycję, także głosami senatorów Platformy Obywatelskiej.
Wrogowie krakowskiego historyka nie przebierają jednak w środkach. To, co napiszę poniżej, może wydawać się niewiarygodne, ale jest, niestety, prawdziwe.
Jak podał portal internetowy netbird.pl, "od pewnego czasu prof. Andrzej Nowak otrzymuje koperty z kałem i listy z wyzwiskami." Taka korespondencja przychodzi na adres Instytutu Historii UJ, dokąd docierają również kartki pocztowe, w których jest on obrzucany niewybrednymi obelgami.
Doszło też do prowokacji, którą tak opisuje netbird.pl:
"Instytut Historii odwiedziła grupa osób podających się za dziennikarzy. Ich zachowanie było bulwersujące zarówno dla studentów, jak i pracowników uczelni. <Dziennikarze> wypytywali, czy profesor przychodzi na zajęcia pijany i czy prowadzi na Uniwersytecie agitację polityczną. Sprawdzali także, jakie książki wypożycza w bibliotece."
Muszę przyznać, że z takimi formami niszczenia wysokiej klasy naukowca dawno już się nie spotkałem. Jeżeli w ogóle miały one kiedykolwiek miejsce w Polsce, to być może w czasach pełnego stalinizmu lub antysemickiej nagonki w końcu lat 60. ubiegłego stulecia.
To jednak wcale nie koniec kłopotów krakowskiego historyka, jednego z największych specjalistów od stosunków polsko-rosyjskich oraz polsko-sowieckich w XIX i XX wieku. Raz jeszcze zacytuję netbird.pl:
"Kilkanaście dni temu z zaproszenia dla Nowaka wycofał się Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci. Profesor miał podczas spotkań zorganizowanych przez tę instytucję prowadzić warsztaty dla młodzieży z zakresu stosunków polsko-rosyjskich. Jednak po awanturze z pracą Zyzaka, której Nowak był najpierw promotorem, potem wydawcą, dyrektor Ryszard Rakowski wycofał historyka z warsztatów.
W tym samym czasie odwołano zaproszenie dla profesora na konferencję z okazji 70. rocznicy Sonderaktion Krakau. Studenci, którzy organizują konferencję, otrzymali ultimatum od Fundacji Promocji UJ: albo na obchodach nie będzie prof. Nowaka, albo Fundacja nie da studentom dotacji.
Na początku kwietnia sekretarz generalny Polskiej Akademii Umiejętności prof. Jerzy Wyrozumski, zaprosił Nowaka do udziału w konferencji poświęconej czerwcowi 1989 roku w naszej części Europy. Po kilku dniach zaproszenie zostało jednak cofnięte. Profesor otrzymał e-mail od Wyrozumskiego, z którego wynikało, iż <wobec zaistniałych okoliczności> zaproszenie zostaje wycofane.
To już nie są drobne szykany, ale prawdziwa nagonka. Ponieważ Nowak jest etatowym pracownikiem UJ, głos w jego sprawie zdecydowała się zabrać Rada Wydziału Historycznego tej uczelni, protestując przeciwko utożsamianiu rozprawy magisterskiej, podlegającej naukowej ocenie promotora i recenzenta, z autorską publikacją książkową, wydaną w niezależnym, prywatnym wydawnictwie.
W przyjętym przez aklamację stanowisku czytamy, że Rada z niepokojem przyjęła liczne wypowiedzi na temat "domniemanych nieprawidłowości metodologiczno- naukowych w procesie przygotowania, recenzowania i obrony prac magisterskich w Wydziale Historycznym UJ, pojawiające się w artykułach prasowych i szerokiej debacie publicznej w związku z publikacją książki Pawła Zyzaka".
Uniwersyteccy historycy przypominają, że "niezbywalnym prawem każdego autora jest swoboda wypowiedzi, za którą ponosi on wyłączną odpowiedzialność zgodnie z obowiązującym prawem i przyjętymi normami zachowań społecznych; Rada Wydziału nie jest powołana do formułowania odrębnych ocen w tym zakresie".
Ponieważ - zgodnie z regulaminem studiów - każda praca magisterska przyjęta na Uniwersytecie Jagiellońskim podlega naukowej ocenie promotora oraz recenzenta, nie ma zwyczaju przeprowadzania indywidualnej oceny każdej z nich przez Radę Wydziału, czego zapalczywie domagali się niektórzy bezkrytyczni obrońcy Lecha Wałęsy. Warto przypomnieć, że wicemarszałek Sejmu z ramienia PO profesor Stefan Niesiołowski wielokrotnie żądał od władz UJ wyrzucenia Nowaka z pracy na uczelni.
Biorąc w obronę swojego kolegę, członkowie Rady pozwolili sobie jednak także na sformułowanie poniższej uwagi:
"Szanując niezbywalne prawo każdego promotora do niezależnego wyboru tematu i zakresu prac dyplomowych, nad którymi sprawuje opiekę merytoryczno-metodologiczną, jednocześnie dostrzegamy potrzebę rozważnego ich dostosowywania do stopnia dojrzałości naukowej studenta, w szczególności w odniesieniu do zagadnień z najnowszej historii i zasad posługiwania się metodami badań historycznych."
Czy to iście salomonowe stanowisko Rady Wydziału Historycznego UJ uchroni jednak profesora Andrzeja Nowaka przed podobnie brutalnymi atakami, jakie opisałem powyżej za portalem netbird.pl, który potwierdził je w rozmowie z nim samym i z jego zszokowanymi uniwersyteckimi kolegami? Ośmielam się w to wątpić. Krakowskiemu historykowi pozostaje więc jedynie życzyć wiele wytrwałości i odporności psychicznej.
Jerzy Bukowski
Informowałem również, że rząd RP chciał w ostatniej chwili odebrać UJ 200 milionów złotych dotacji na nowy kampus, przedkładając stosowną nowelizację ustawy Senatowi. Na szczęście wyższa izba parlamentu nie uległa naciskowi i odrzuciła tę propozycję, także głosami senatorów Platformy Obywatelskiej.
Wrogowie krakowskiego historyka nie przebierają jednak w środkach. To, co napiszę poniżej, może wydawać się niewiarygodne, ale jest, niestety, prawdziwe.
Jak podał portal internetowy netbird.pl, "od pewnego czasu prof. Andrzej Nowak otrzymuje koperty z kałem i listy z wyzwiskami." Taka korespondencja przychodzi na adres Instytutu Historii UJ, dokąd docierają również kartki pocztowe, w których jest on obrzucany niewybrednymi obelgami.
Doszło też do prowokacji, którą tak opisuje netbird.pl:
"Instytut Historii odwiedziła grupa osób podających się za dziennikarzy. Ich zachowanie było bulwersujące zarówno dla studentów, jak i pracowników uczelni. <Dziennikarze> wypytywali, czy profesor przychodzi na zajęcia pijany i czy prowadzi na Uniwersytecie agitację polityczną. Sprawdzali także, jakie książki wypożycza w bibliotece."
Muszę przyznać, że z takimi formami niszczenia wysokiej klasy naukowca dawno już się nie spotkałem. Jeżeli w ogóle miały one kiedykolwiek miejsce w Polsce, to być może w czasach pełnego stalinizmu lub antysemickiej nagonki w końcu lat 60. ubiegłego stulecia.
To jednak wcale nie koniec kłopotów krakowskiego historyka, jednego z największych specjalistów od stosunków polsko-rosyjskich oraz polsko-sowieckich w XIX i XX wieku. Raz jeszcze zacytuję netbird.pl:
"Kilkanaście dni temu z zaproszenia dla Nowaka wycofał się Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci. Profesor miał podczas spotkań zorganizowanych przez tę instytucję prowadzić warsztaty dla młodzieży z zakresu stosunków polsko-rosyjskich. Jednak po awanturze z pracą Zyzaka, której Nowak był najpierw promotorem, potem wydawcą, dyrektor Ryszard Rakowski wycofał historyka z warsztatów.
W tym samym czasie odwołano zaproszenie dla profesora na konferencję z okazji 70. rocznicy Sonderaktion Krakau. Studenci, którzy organizują konferencję, otrzymali ultimatum od Fundacji Promocji UJ: albo na obchodach nie będzie prof. Nowaka, albo Fundacja nie da studentom dotacji.
Na początku kwietnia sekretarz generalny Polskiej Akademii Umiejętności prof. Jerzy Wyrozumski, zaprosił Nowaka do udziału w konferencji poświęconej czerwcowi 1989 roku w naszej części Europy. Po kilku dniach zaproszenie zostało jednak cofnięte. Profesor otrzymał e-mail od Wyrozumskiego, z którego wynikało, iż <wobec zaistniałych okoliczności> zaproszenie zostaje wycofane.
To już nie są drobne szykany, ale prawdziwa nagonka. Ponieważ Nowak jest etatowym pracownikiem UJ, głos w jego sprawie zdecydowała się zabrać Rada Wydziału Historycznego tej uczelni, protestując przeciwko utożsamianiu rozprawy magisterskiej, podlegającej naukowej ocenie promotora i recenzenta, z autorską publikacją książkową, wydaną w niezależnym, prywatnym wydawnictwie.
W przyjętym przez aklamację stanowisku czytamy, że Rada z niepokojem przyjęła liczne wypowiedzi na temat "domniemanych nieprawidłowości metodologiczno- naukowych w procesie przygotowania, recenzowania i obrony prac magisterskich w Wydziale Historycznym UJ, pojawiające się w artykułach prasowych i szerokiej debacie publicznej w związku z publikacją książki Pawła Zyzaka".
Uniwersyteccy historycy przypominają, że "niezbywalnym prawem każdego autora jest swoboda wypowiedzi, za którą ponosi on wyłączną odpowiedzialność zgodnie z obowiązującym prawem i przyjętymi normami zachowań społecznych; Rada Wydziału nie jest powołana do formułowania odrębnych ocen w tym zakresie".
Ponieważ - zgodnie z regulaminem studiów - każda praca magisterska przyjęta na Uniwersytecie Jagiellońskim podlega naukowej ocenie promotora oraz recenzenta, nie ma zwyczaju przeprowadzania indywidualnej oceny każdej z nich przez Radę Wydziału, czego zapalczywie domagali się niektórzy bezkrytyczni obrońcy Lecha Wałęsy. Warto przypomnieć, że wicemarszałek Sejmu z ramienia PO profesor Stefan Niesiołowski wielokrotnie żądał od władz UJ wyrzucenia Nowaka z pracy na uczelni.
Biorąc w obronę swojego kolegę, członkowie Rady pozwolili sobie jednak także na sformułowanie poniższej uwagi:
"Szanując niezbywalne prawo każdego promotora do niezależnego wyboru tematu i zakresu prac dyplomowych, nad którymi sprawuje opiekę merytoryczno-metodologiczną, jednocześnie dostrzegamy potrzebę rozważnego ich dostosowywania do stopnia dojrzałości naukowej studenta, w szczególności w odniesieniu do zagadnień z najnowszej historii i zasad posługiwania się metodami badań historycznych."
Czy to iście salomonowe stanowisko Rady Wydziału Historycznego UJ uchroni jednak profesora Andrzeja Nowaka przed podobnie brutalnymi atakami, jakie opisałem powyżej za portalem netbird.pl, który potwierdził je w rozmowie z nim samym i z jego zszokowanymi uniwersyteckimi kolegami? Ośmielam się w to wątpić. Krakowskiemu historykowi pozostaje więc jedynie życzyć wiele wytrwałości i odporności psychicznej.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Dziennik Polonijny na wspaniałym koncercie Reprezentacyjnego Zespółu Artystycznego Wojska Polskiego
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
zobacz wszystkie