KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   08:45:10 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wizjonerzy zakopiańskiej komunikacji

01 maja, 2009

Jednym z największych kłopotów wakacyjnej stolicy Tatr był zawsze transport, zarówno wewnątrz miasta, jak i na trasach dojazdowych do niego. \"Tygodnik Podhalański\" przypomina, że nie brakowało dużej klasy wizjonerów, którzy starali się rozwiązać te problemy w niezwykle oryginalny sposób.

Niewątpliwie największym z nich był pochodzący ze Lwowa inżynier Zbigniew Schneigert, pierwszy po II wojnie światowej dyrektor Polskich Kolei Linowych. Zaprojektował on budowę kolei jednoszynowej z Podczerwonego, przez Zakopane, Poronin, Łysą Polanę, do Tatrzańskiej Łomnicy. Część tego futurystycznego projektu zrealizowali jednak tylko Słowacy.
   
Jak pisze w swym artykule w najnowszym numerze "TP" Paweł Pełka, był on też twórcą innych rewolucyjnych pomysłów, które miały usprawnić przejazd przez samo Zakopane.
   
Przewidując jakby rozrastającą się zabudowę i widząc trudne pod względem topograficznym położenie Zakopanego, wymyślił inżynier Schneigert kolejkę linową poprowadzoną z okolic dworca PKP nad brzegiem potoku Bystra do samych Kuźnic. Miała to być ekologiczna, zasilana elektrycznością maszyneria. Niestety, jak wiele innych pomysłów inżyniera, nigdy nie wyszedł on poza projektową deskę.
   
Nie był to zresztą jedyny pomysł tego skromnego inżyniera-wizjonera. Jak napisał w swoich wspomnieniach Maciej Pinkwart, Zbigniew Schneigert forsował również ideę wprowadzenia w Zakopanem linii… trolejbusowych. O tym projekcie zupełnie na serio debatowały ówczesne władze. Przykład szedł z zaprzyjaźnionego ZSRR, gdzie na Ukrainie, na trasie Symferopol-Jałta działa najdłuższa na świecie, licząca prawie 90 kilometrów linia trolejbusów. Zakopane jednak ze względu na swój górzysty i mroźny charakter akurat na trolejbusową stolicę Polski niezbyt się nadawało. Gdybyśmy zamienili się położeniem z nadmorską Gdynią, gdzie trolejbusy działają bez zarzutu, być może połączenie tramwaju z autobusem zdałoby egzamin.
   
W latach 70. i 80. w Zakopanem powstał znakomity, zastosowany już z powodzeniem w wielu alpejskich kurortach i stacjach narciarskich projekt wybudowania parkingów zaporowych przed wjazdem do miasta. Miałyby one być obowiązkowe dla turystów, wymagały jednak stworzenia sprawnej sieci miejskiej komunikacji w samym Zakopanem. To nie udało się do dziś, a najlepiej sprawdzić to, stając na którymkolwiek zakopiańskim przystanku w oczekiwaniu na busa, którego godzina przyjazdu znajduje się na rozkładzie jazdy często chyba tylko ze względu na formalne nakazy.
   
Najbardziej oryginalny pomysłem był chyba jednak plan budowy metra, poprowadzonego w tunelu... spod Wawelu pod Tatry.  Tak opisuje go Pełka:
   
Jazda tą machiną miała zajmować mniej niż kwadrans. Według pojawiających się w 2005 roku informacji, szwajcarska firma Swissmetro Group była zainteresowana realizacją swoich pomysłów właśnie w Polsce. W tunelu wykopanym 50 metrów pod ziemią panować miała częściowa próżnia, a podziemny pociąg miał pędzić z maksymalną prędkością 500 km na godz. i zabierać każdorazowo około dwustu osób. Projekt ten był jednak tak mocno futurystyczny, że do tej pory nie zaczęła go realizować nawet Szwajcaria.
   
Jeśli chodzi o wiercenie tuneli, trzeba wspomnieć o również nie zrealizowanym pomyśle „Trzech Dolin”, nawiązującym nazwą do jednego z największych i najlepszych terenów narciarskich na świecie we Francji. 
   
Projekt zakładał budowę nowych wyciągów, tras na Kasprowym Wierchu. Na Rówienki miała wywozić narciarzy i turystów naziemna kolej, tu też znajdowałby się początek tunelu o długości przeszło trzech kilometrów, którego drugi koniec wychodziłby po słowackiej stronie, w Dolinie Cichej. (...) „Trzy Doliny” pozostały jak na razie wytworem czysto wirtualnym, a Polskim Kolejom Linowych po modernizacji kolejek na Gąsienicowej i Kasprowym powinno najbardziej zależeć na przebudowie archaicznej kolejki w Kotle Gąsienicowym.
   
Ostatnim pomysłem, opisanym przez Pawła Pełkę w "Tygodniku Podhalańskim", jest MISTER, czyli Miejski Indywidualny System Transportu Elektryczno-Rolkowego autorstwa inżyniera Olgierda Mikoszy.
   
Polega on w skrócie na przemieszczaniu się po mieście w małych wagonikach, zawieszonych na szynie kilka metrów nad powierzchnią ziemi. Jak przekonywał Olgierd Mikosza, do budowy systemu nie jest potrzebna wielka, ciężka infrastruktura. Szyna byłaby podwieszona na słupach przypominających latarnie, a jazda w kilkuosobowych wagonikach odbywałaby się z prędkością 40 km na godz. Prawie jak w filmach science-fiction, wsiadając do wagonika, wybieralibyśmy, dokąd chcemy jechać, a wagonik zawoziłby nas tam i odstawiał na specjalną bocznicę.
   
Na pomysł ten Mikosza, który zwiedził wcześniej pół świata, wpadł, stojąc w korkach na ośmiopasmowej autostradzie w USA. Jego zdaniem jest to projekt wielokrotnie tańszy, niż chociażby budowa metra w Warszawie. Za te same pieniądze, zamiast 20 kilometrów, otrzymujemy sieć o długości 250 kilometrów. Pierwsza nitka, podobnie jak w prezentowanym pół wieku temu projekcie inżyniera Schneigerta, miała być poprowadzona wzdłuż potoku Bystra. Inżynier Mikosza przestawił swoje pomysły radnym i na tym się skończyło.
   
Jak widać z powyższych przykładów, Zakopane wciąż przyciąga ludzi o niesamowitej fantazji, nie tylko artystycznej, ale również inżynierskiej. Niestety, ani oni, ani miejscowe, a nawet centralne władze nie potrafiły do tej pory uporać się z żadnym z poważnych problemów komunikacyjnych, od przekształcenia całej szosy Kraków-Zakopane w autostradę, a przynajmniej w drogę szybkiego ruchu począwszy.

Jerzy Bukowski