KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   07:54:27 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Cyniczne \"nawrócenie\" eurodeputowanych

17 kwietnia, 2009

Wedle Bibli większa jest radość z nawrócenia jednego grzesznika niż z dobrych uczynków wielu sprawiedliwych i bogobojnych ludzi. A co dopiero, kiedy ekspiacja jest zbiorowa. Czy można jednak wierzyć w szczerość i autentyczność masowego przyznania się polityków do błędu?

Z taką sytuacją mamy właśnie do czynienia w głośnej już sprawie - głównie dzięki opublikowanemu m.in. w poland.us bardzo zdecydowanemu stanowisku Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie - głosowania 22 polskich eurodeputowanych przeciw zgłoszonej przez ich koleżankę Hannę Foltyn-Kubicką poprawek do rezolucji Parlamentu Europejskiego „Sumienie Europy a totalitaryzm”, mających na celu wpisanie do niej rotmistrza Witolda Pileckiego i ustanowienie Międzynarodowego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem w rocznicę jego śmierci.
   
Teraz, kiedy lista tych polityków zaczęła krążyć po wielu krajowych portalach internetowych, a "Nasz Dziennik" zamieścił na pierwszej kolumnie obszerny artykuł na ten temat, przestraszyli się oni, że mogą stracić sporo głosów w zbliżających się wyborach do kolejnej kadencji PE.
   
Dlatego też z brukselskiego biura prasowego frakcji, skupiającej eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nadeszła do Polski informacja, że doszło do pomyłki i posłowie „dokonali korekty głosowania”.
   
- Od początku zapowiadaliśmy, że poprzemy tę poprawkę. Ale na skutek technicznego błędu doszło do pomyłki. Stąd korekta głosowania – powiedział serwisowi tvp.info Jacek Saryusz-Wolski (PO). Przypomniał też, że przepisy PE pozwalają na poprawienie głosu w ciągu dwóch tygodni od głosowania. Wcześniej podobnej korekty dokonała eurodeputowana   Genowefa Grabowska. Zrobiła to jednak jeszcze tego samego dnia, a nie dopiero po dwóch tygodniach.
   
Posłowie tłumaczyli się w rozmowie z tvp. info pomyłką w ściągawce, którą dostali przed głosowaniami poprawek, zgłoszonych przez Foltyn-Kubicką. Jest to jednak dosyć dziwne wyjaśnienie, ponieważ Janusz Onyszkiewicz powiedział "ND", że do takiego, a nie innego głosowania zobligowały ich władze frakcji, do której należą w PE.  Jeszcze bardziej zdumiewające jest zaś to, że opamiętali się dokładnie w dniu, w którym opiniotwórcza gazeta ogłosiła listę ich nazwisk.
   
W zbiorowe nawrócenie nie wierzy też autorka poprawek, która tak skomentowała je na swoim blogu w Salonie 24:
   
Tłumaczenie to jest zaskakujące w kontekście niedawnych wypowiedzi prasowych, w których zgodnie twierdzili, iż zagłosowali zgodnie z instrukcjami swojej grupy politycznej. Jeszcze bardziej zaskakuje fakt, iż dwoje spośród polskich posłów z EPP – ED zagłosowało za przyjęciem poprawek. W tym kontekście tłumaczenie się błędem technicznym sprawia, iż Posłowie Małgorzata Handzlik i Filip Kaczmarek albo przedziwnym zbiegiem okoliczności ustrzegli się błędu, albo też chcieli zagłosować przeciwnie, co byłoby zupełnie absurdalne.
   
No cóż, ja odbieram stanowisko tych eurodeputowanych, którzy nagle po niemal dwóch tygodniach przypomnieli sobie, że źle zagłosowali, wyłącznie w kategoriach politycznego cynizmu. Zorientowawszy się, jak ogromna afera wybuchła z powodu podniesienia przez nich rąk przeciw bohaterowi narodowemu, postanowili zrzucić odpowiedzialność na urządzenia techniczne i nieprecyzyjną ściągawkę. Tylko zapomnieli wcześniej uzgodnić to między sobą, stąd obnażająca ich prawdziwe intencje wypowiedź Onyszkiewicza.
   
A mnie nasuwa się na marginesie tej przykrej sprawy jeszcze jedno pytanie, które zadał jeden z internautów w Salonie 24: czy gdyby frakcja polityczna w PE ustaliła, że należy zgłosić ustawę o kolejnym rozbiorze Polski, to nasi eurodeputowani równie posłusznie głosowaliby za nią, mając w pogardzie swoją ojczyznę? Obawiam się, że przynajmniej niektórzy z nich tak właśnie by, niestety,  postąpili, tłumacząc to później awarią sprzętu, albo - co gorsze - broniąc swojej decyzji odwołaniem się do popularnej wśród części zachodnich polityków koncepcji likwidacji staromodnych państw na rzecz Europy regionów.

Jerzy Bukowski