Media w Polsce nie mają wiele wspólnego z rzetelnym przekazem informacji, co jest ogólnie przyjętą regułą – niestety akceptowalną przez większość społeczeństwa.
W polskim medialnym świecie mamy do czynienia z obiegami albo ściekami. Jest pierwszy obieg, drugi obieg, mówi się również o trzecim obiegu. A więc klasyczne pomieszanie z poplątaniem. Z reguły pierwszy obieg to media prorządowe, lojalne wobec polityki rządu, celebrujące wybrańców Narodu i przedstawiające tzw. oficjalną «prawdę».
Nie wiadomo do końca czy dziennikarze pracujący w pierwszym obiegu, działają z przekonania czy też ich głównym kryterium pracy jest dobrze płatna posada, ale podejrzewam, że raczej to drugie.
Drugi obieg to krytyczne media, które próbują wypełnić lukę w ramach polityki informowania (lub niedoinformowania) społeczeństwa. Obieg ten ma jednak mały zasięg i nie jest zorganizowany na szerszą skalę. Poza tym drugi obieg opiera się politycznie z reguły na różnych odłamowych organizacjach i ruchach społecznych, które starają się coś zmienić w Polsce, lecz stanowczo brak im skoordynowanych działań. W drugim obiegu pojawiają się od czasu do czasu dobre analizy polityczne, społeczne i gospodarcze, ale nie jest łatwo je wyłowić w sieci.
Osobiście uważam, że istnieje również trzeci obieg medialny w Polsce. To media protestu i fake newsy, mające generalnie charakter destrukcyjny i krytykujące z reguły wszystko i wszystkich. Często trzeci obieg opiera swoją narrację na skrajnych poglądach prawicowo-nacjonalistycznych.
Wszystkie trzy obiegi charakteryzuje wspólna cecha, którą jest koncentracja na sprawach krajowych. Tak jakby Polska była «pępkiem świata». Oczywiście abstrahuje tu od zagranicznych sensacyjek.
Wróćmy jednak do pierwszego obiegu, który nadaje ton (dez)informacyjny w Polsce i kreuje tzw. opinie publiczną.
Zrobiłem eksperyment i przez parę dni próbowałem «posiłkować» moją wiedzę tylko i wyłącznie na bazie konsumowania informacji produkowanych w tymże obiegu. Po tych paru dniach straciłem zupełnie orientacje, nie wiedziałem, co się dzieje w Europie i na świecie, a moje analityczne reakcje przyczynowo-skutkowe znacznie osłabły. Przede wszystkim brakowało mi rzeczowych komentarzy sytuacji gospodarczej i politycznej, szczególnie poza granicami Polski. Za to dowiedziałem się wiele różnych nieistotnych bzdur, które zaśmieciły mi głowę. Pomijam tu już kardynalne i ortograficzne błędy np. w elektronicznym wydaniu "Rzeczpospolitej".
Czy można porównywać pierwszy obieg medialny w Polsce do mediów z czasów tzw. komuny? Wielu osobom wydaje się, że to dobre porównanie. Ja jestem innego zdania.
W czasach komunistycznych wystarczyło czytać jakąkolwiek gazetę albo oglądać telewizje i następnie odwrócić przeczytane lub zasłyszane informacje o 180 stopni, aby poznać choćby szczątki prawdy. Na przykład po katastrofie czernobylskiej media głosiły, że nie ma promieniowania, więc wiadomo było, że należy schować się w domu i zamknąć okna, itp.
Natomiast obecnie, koncentrując się tylko na pierwszym obiegu, mogę obracać zaczerpnięte informacje w różne strony i na rozmaite sposoby. Nie ma to jednak sensu, bo odwrócone zero pozostaje nadal zerem.
KATALOG FIRM W INTERNECIE