KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   08:59:36 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kontratak Wałęsy, pozew przeciw Arcanom, kontrola na UJ

05 kwietnia, 2009

Każdy dzień przynosi kolejne informacje w sprawie prawdziwej wojny, jaka rozgorzała o przyszłość Instytutu Pamięci Narodowej po upublicznieniu fragmentów książki Pawła Zyzaka pt. \"Lech Wałęsa. Idea i historia\". Korzystając z serwisu Polskiej Agencji Prasowej, zestawiłem poniżej ich skrót.

W zamieszczonym 2 kwietnia w poland us artykule na ten temat zacytowałem m.in. bardzo grzeczny i pojednawczy list otwarty prezesa IPN profesora Janusza Kurtyki do pierwszego przewodniczącego "Solidarności", który zareagował nań w charakterystycznym dla siebie stylu:
   
- Panie, pan pisze bzdury w tym liście. Ja nie zamierzam i nigdy nie zamierzałem ograniczać wolności słowa, czy stosować cenzury, natomiast będę mówił o odpowiedzialności. On (Kurtyka) nie podważa moich wielkich zasług, tylko mówi, czy nie można o mnie pisać prawdy. Zaraz - prawdy. A niech on zobaczy, jaka prawda jest w tej książce (chodzi o ubiegłoroczną książkę historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa" - przyp.), do której dał swój wstęp. A gdzie on ma w tej książce wielkie zasługi i wielkie czyny? Jaki to historyk może zrobić taką dysproporcję? W tej książce jest samo podważanie - powiedział były prezydent.
   
Według Wałęsy, Kurtyka "z pyłku chce zrobić agenturalność, przez jeden procent, przez jeden promil, przez nawet potknięcie". Nie wierzy też w jego szczerość i dobrą wolę.
   
- A co będzie następne? Oni spróbują podrobić dokumenty. W obronie swojej będąc w potrzasku. Jestem przekonany, że spróbują. Ale zrobią to tak nieudolnie, że na tym wpadną i to będzie ich pogrzeb - mówił Wałęsa.
   
Jego zdaniem, szef IPN jest "niesprawiedliwy albo podstawiony, żeby zniszczyć polskie zwycięstwo i jego osobiście".
   
- Albo pan jest niepoważny albo chory, albo nie nadaje się na to stanowisko - tak napiszę, coś w tym duchu będę musiał mu odpowiedzieć na ten list. Jestem wściekły na niego - podkreślił Wałęsa.
   
Były prezydent jest też oburzony, że do tej pory nie otrzymał jeszcze listu od Kurtyki.
   
- Czy on ma kultury trochę? To ja pierwszy powinienem ten list dostać, a nie internet. Przecież tak nie wolno postępować. Listu adresowanego do mnie nie może najpierw dać do prasy - zaznaczył.
   
Wałęsa nadal oczekuje reakcji ze strony organów państwa.
   
- Ja dziś apeluję, żebym mógł brać udział, żebym mógł uwierzyć w wolne i demokratyczne państwo, to niech minister sprawiedliwości, czy premier powoła jakiegoś prokuratora w Gdańsku, który te historyczne rzeczy wyjaśni, aby były one czyste i jednoznaczne, to nie będą paranoicy wypisywać różnych rzeczy i bzdur - powiedział dziennikarzom.
   
Przy okazji wyjaśnił też, że jego ostatnie zapowiedzi, iż wyjedzie z kraju, jeśli nie doczeka się w obronie swojego dobrego imienia pomocy ze strony instytucji państwowych, nie należało brać dosłownie.
   
- Ja nie powiedziałem, że fizycznie wyjeżdżam. Powiedziałem w tym sensie - nie liczcie na mnie, że coś zrobię, że będę działał publicznie. To jest przenośne, a każdy pomyślał, że biorę walizkę i wyjeżdżam - tłumaczył.
   
Zyzak poinformował natomiast w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że nie miał wobec byłego przywódcy "Solidarności" złych intencji.
   
- Pisząc tę książkę nie chciałem wypędzić Wałęsy z Polski. Nie sądziłem, że pan prezydent w taki sposób zareaguje na publikację 24-letniego historyka. Mam nadzieję, że Lech Wałęsa spokojnie przeczyta całą książkę i zaprosi mnie do siebie. Będziemy mogli usiąść i porozmawiać na temat jej treści. Wtedy w drugim wydaniu mógłbym przedstawić jego punkt widzenia - zadeklarował.
   
- Najpierw niech się on kultury i szacunku nauczy i odszczeka wszystko i wycofa. A potem możemy porozmawiać, dlaczego nie, nawet chorzy potrzebują lekarza - powiedział Wałęsa, komentując wypowiedź Zyzaka.
   
Przeciw Kurtyce solidarnie wystąpili również parlamentarzyści Socjaldemokracji Polskiej-Nowej Lewicy i Demokratycznego Koła Poselskiego, kierując do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przezeń przestępstwa, jakim było przekroczenie uprawnień i pomówienie Aleksandra Kwaśniewskiego o tajną współpracę z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa wbrew wyrokowi Sądu Lustracyjnego z 2000 roku..
   
Wrze także w Krakowie. Tutejszy adwokat Ryszard Rydiger złożył w Sądzie Okręgowym pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawnictwu Arcana, które wydało kontrowersyjną pracę.
   
- Złożyłem pozew, bo książka wydana przez to wydawnictwo obraża moje dobra osobiste, czyli pamięć o symbolu, którym jest dla mnie Lech Wałęsa - przywódca ruchu Solidarności, lider niosący wiarę, symbol Polski demokratycznej i niepodległej - powiedział Rydiger.
   
W pozwie domaga się od wydawnictwa zamieszenia ogłoszenia z przeprosinami następującej treści: "Przepraszam Pana za naruszenie dobra osobistego, jakim jest Pańska pamięć i szacunek dla Lecha Wałęsy w skutek zawarcia w publikacji książkowej wydanej przez Wydawnictwo Arcana sugestii mogących wywołać u Czytelnika wrażenie, iż Pan Lech Wałęsa jest osobą niegodną szacunku. Sugestie tego typu są nieprawdziwe. Przepraszamy".
   
Ponadto żąda 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Fundacji Instytut Lecha Wałęsy.
   
Adwokat zamieścił wzór pozwu i apel na stronie www.wobronielechawalesy.pl, aby osoby, które również poczuły się urażone treścią publikacji Wydawnictwa Arcana, przesyłały swoje pozwy do krakowskiego sądu.
   
Z kolei minister nauki Barbara Kudrycka zdecydowała o przeprowadzeniu kontroli na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w związku z pracą Zyzaka.
   
Wystosowała ona prośbę do Państwowej Komisji Akredytacyjnej "o wysłanie komisji  (...) w celu przeprowadzenia kontroli akredytacyjnej w trybie nadzwyczajnym w związku z nieprawidłowościami metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej pana Pawła Zyzaka na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, ujawnionymi w artykułach prasowych i szerokiej debacie publicznej".
   
Rektor UJ profesor Karol Musioł ze spokojem czeka na kontrolę, bo jest przekonany, że standardy nauczania na Uniwersytecie są bardzo wysokie.
   
- Absolutnie się tego nie boję, bo wszyscy jesteśmy mądrymi ludźmi i nikt nie chce wprowadzenia cenzury na Uniwersytecie, a ja jestem pierwszy, który się temu nie podda – powiedział Musioł.
   
Podkreślił jednak, że minister Kudrycka ma prawo zapoznać się z faktami i zadeklarował pomoc w pracach komisji. Przypomniał też, iż merytoryczną częścią działania Zyzaka zajmuje się już Rada Wydziału, na którym praca powstała.
   
- Książka, która jest oparta na anonimowych źródłach, musi budzić emocje, w tym moje - powiedział.
   
Zaznaczył, że co roku na UJ bronionych jest 8,5 tysiąca prac magisterskich i na pewno w kilku z nich znajdują się błędy.
   
- Na Wydziale Historii nie mamy nic do ukrycia; jeżeli Ministerstwo Nauki podejmie kontrolę, to proszę bardzo. Za poziom pracy magisterskiej odpowiadają promotor i recenzent, tym bardziej, że obydwaj są samodzielnymi pracownikami nauki - powiedział dziekan profesor Andrzej Banach.
   
W jego opinii nie ma powodów, aby władze uczelni, np. dziekan, prorektor czy rektor, prowadzili w sprawie Zyzaka jakieś specjalne dochodzenie.
   
- Warto zwrócić uwagę, że nasz Wydział nie przyjął Zyzaka na studia doktoranckie. To o czymś świadczy - dodał i wyjaśnił, że komisja zostanie skierowana do Instytutu Historii, w którym znajduje się dokumentacja, dotycząca prac magisterskich.
   
Zarządzona przez minister Kudrycką w nadzwyczajnym trybie kontrola na UJ wzburzyła sporą część środowiska naukowego w Polsce. Uznano ją za próbę ograniczenia autonomii uczelni wyższych i to w odniesieniu do najstarszego uniwersytetu w kraju.

Jerzy Bukowski