KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   08:20:06 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czy śliwowica będzie zalegalizowana?

22 marca, 2009

Co \"daje krzepę i krasi lica\"? Jest tylko jeden taki piekielnie mocny trunek (mający zazwyczaj powyżej 70 procent alkoholu) o niepowtarzalnym smaku, po którym głowa funkcjonuje normalnie, wstać od stołu jest natomiast baaardzo trudno, a jeśli się go nieopatrznie nadużyło, to następnego dnia człowiek budzi się wprawdzie bez kaca, ale za to nadal kompletnie pijany.

To oczywiście śliwowica, od wieków pokątnie produkowana (czy raczej pędzona) głównie na pięknej ziemi sądeckiej. Jej limanowska odmiana rywalizuje z łącką (tam rosną ponoć najlepsze śliwy), w tyle nie chcą także pozostawać inne miejscowości tego regionu.
   
Od kilkunastu lat trwają starania, aby śliwowicę można było wreszcie wytwarzać i sprzedawać w pełni legalnie, podobnie zresztą jak polską odmianę calvadosu, czyli wódki z jabłek. Ponieważ w koalicji rządzącej obecnie Rzeczpospolitą mamy Polskie Stronnictwo Ludowe, a ono jak żadna inna partia potrafi zadbać o interesy swoich członków, ich krewnych, powinowatych, pociotków i wszystkich znajomych, rysuje się realna szansa na załatwienie tej sprawy, zwłaszcza że podobne rozwiązania od lat obowiązują już w Czechach oraz na Słowacji.
   
Zmiany w tej materii promuje Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa, ale nie są one satysfakcjonujące dla producentów śliwowicy. Zapowiedział on bowiem na spotkaniu z rolnikami w Łasku, że trwają uzgodnienia ministerstw rolnictwa i finansów w sprawie  projektu nowej ustawy, w której ma być zapisana m.in. legalizacja produkcji 40-procentowego  (tylko) alkoholu z owoców. Rolnik odwoziłby je do koncesjonowanej przetwórni, płacił akcyzę, a potem odbierał efekt pracy gorzelników, który byłby zaliczany do produktów regionalnych i jako taki sprzedawany.
   
- Z tony owoców można otrzymać 200 litrów alkoholu. Na sprzedaż tej ilości rolnik dostanie certyfikat. Potem może sobie to butelkować i z własną nalepką sprzedawać. Cenę ustali sam. Ile wyniesie akcyza? Podejrzewam, że od 10 do 15 zł na litrze. Wtedy rolnik będzie mógł zarobić - powiedział Ławniczak, a jego obietnice skrupulatnie odnotowali dziennikarze "Polski-Gazety Krakowskiej".
   
Platformie Obywatelskiej pomysł koalicjanta przypadł do gustu.
   
- Każde rozwiązanie, które daje zbyt owoców, zwłaszcza podczas klęski urodzaju, jest mile widziane. Czekamy jednak na szczegóły - powiedział "P-GK"  zasiadający w komisji rolnictwa poseł Artur Dunin.
   
Podobnego zdania jest Piotr Polak, poseł Prawa i Sprawiedliwości, sadownik ze Zadzimia pod Poddębicami, który podkreśla ogromny problem, jaki mają producenci owoców z ich zyskownym zbytem.
   
- Taki alkohol znajdzie amatorów. To nie to, co wódka z kartofli. Sadownik weźmie część na swoje potrzeby. Resztę się sprzeda - snuje na łamach gazety plany Sławomir Miłek, właściciel dużego sadu w Kolonii Rudniki koło Poddębic.
   
Legalny przerób owoców podoba się też właścicielom małych przydomowych sadów.      - Ludzie przestaliby nielegalnie pędzić bimber. Zawieziesz owoce, odpalisz dolę i przywieziesz sobie lukswódeczkę. Ale jak akcyza będzie wysoka, to ludzie będą pędzić jak dawniej - powiedział "P-GK" anonimowy rolnik z Cyrusowej Woli koło Łodzi.
   
Ale Andrzej Rusnak z Czerńca koło Łącka słusznie zauważa, że ustawa, która pozwoli rolnikom "pędzić" alkohol 40-procentowy, nie da szans producentom tamtejszej sławnej śliwowicy.
   
- Ten trunek musi mieć moc przynajmniej 70 procent. Jeśli będzie furtka dla rzeczywiście mocnych trunków, to w przypadku śliwowicy musi być spełniony jeszcze jeden warunek. Ten super bimber musi być robiony w przydomowym gospodarstwie, bo każdy sadownik ma własną recepturę. Taka jest tradycja i ona tworzy mit śliwowicy jak rarytasu dla koneserów. Nasza "śliwka" musi być z węgierek i powinna mieć na etykiecie nazwisko sadownika, który ją zrobił. Wtedy będzie wiadomo, że jak ma hektar sadu, to nie da na rynek stu litrów trunku godziwej jakości. Dziś śliwowicę zabijają jej fałszerze, a nam w Łącku przychodzi karczować sady.
   
No cóż, trzeba mieć nadzieję, że resort rolnictwa weźmie pod uwagę te zastrzeżenia sądeckich bimbrowników, którzy chcą jak najszybciej zostać legalnymi producentami "dającego krzepę i kraszącego lica" ponad 70-procentowego trunku. Gdyby posiedzenie debatującej nad projektem ustawy sejmowej komisji odbyło się w Łącku lub w Limanowej, jestem przekonany, że śliwowica zostałaby bardzo szybko zalegalizowana.

Jerzy Bukowski