KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   06:33:44 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Niesforni amatorzy zjazdowych wrażeń

17 marca, 2009

O tym, że polscy miłośnicy białego szaleństwa zachowują się często nie tylko na krajowych stokach jak - nomen omen - szaleńcy miałem okazję przekonać się niejeden raz, dosłownie cudem unikając zderzenia z rozpędzonym i nie panującym nad swymi dwiema bądź jedną deskami narciarzem lub snowboardzistą.

Zła sława towarzyszy nam od pewnego czasu również na alpejskich stokach, do czego przyczyniają się charakterystyczna dla Polaków brawura, nieumiejętność właściwej oceny swoich umiejętności, zbaczanie z wyznaczonych tras oraz jazda po alkoholu. Efektem bywają poważne wypadki, zwłaszcza że nasi rodacy rzadko używają kasków, nie potrafią też zrozumieć, że najbardziej obecnie popularne narty carvingowe trudno jest opanować przy dużej szybkości komuś, kto wcześniej nie jeździł na tradycyjnym sprzęcie.
   
Prawdziwy horror rozgrywa się jednak zimą w polskich górach. Nic więc dziwnego, że w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2009 roku służby  Tatrzańskiego Parku Narodowego wystawiły już około stu mandatów i udzieliły 700 pouczeń niesfornym rodakom za jazdę poza nartostradami na podległym dyrekcji TPN terenie, przede wszystkim w rejonie Kasprowego Wierchu.
   
- W ostatnich latach obserwujemy nagminne łamanie obowiązujących reguł, stąd decyzja o zwiększeniu częstotliwości kontroli oraz zaostrzeniu sankcji karnych – powiedział dziennikarzom dyrektor Parku Paweł Skawiński.
   
Poinformował on, że narciarze i snowboardziści notorycznie wjeżdżają w niedozwolone miejsca (strategiczne z punktu widzenia ochrony przyrody) mimo wyraźnych oznakowań. Najczęściej zdarza się to w rejonach Świńskiego Kotła, Suchej Kasprowej i na wschodnim stoku Beskidu. A są to rejony, w których żyją niedźwiedzie, kozice czy świstaki.
   
Za jazdę poza nartostradą można dostać mandat w wysokości 500 złotych. Większość karanych za łamanie regulaminu TPN miłośników białego szaleństwa jest bardzo zdziwiona, kiedy dowiaduje się, że trzeba płacić za celowe zboczenie z trasy.
   
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom narciarzy, a zwłaszcza snowboardzistów, władze TPN zdecydowały natomiast o przywróceniu zlikwidowanej dwa lata temu strefy, przeznaczonej dla narciarstwa pozatrasowego. Żółto-czarne tyczki z piktogramami oraz tabliczką informującą o zakazie jazdy poza tak oznakowanym obszarem, pojawiły się w miniony weekend równolegle do istniejącej trasy w Kotle Goryczkowym.
   
Czy to powstrzyma szaleńców na jednej i dwóch deskach? No cóż, trzeba mieć taką nadzieję. Bo jeśli nie pomagają grzeczne przestrogi, to należy się odwołać do surowych kar.

Jerzy Bukowski