Ze strony opozycji padają coraz to nowe i bardziej atrakcyjne oferty dla doktora Jarosława Gowina, jeżeli zdecyduje się zdradzić Zjednoczoną Prawicę i wyprowadzić z niej swoje Porozumienie (jeżeli jeszcze nad nim panuje). Była już mowa o premierostwie, teraz pada propozycja zrobienia go marszałkiem Sejmu, wkrótce usłyszymy pewnie, że mógłby zostać kandydatem sporej części ugrupowań opozycyjnych na Prezydenta RP w następnych wyborach.
Wysuwający takie pomysły politycy doskonale wiedzą, że miłość własna Gowina jest odwrotnie proporcjonalna do jego lojalności wobec aktualnych sojuszników, kuszą go więc jednocześnie lekceważąc. Zdają sobie bowiem sprawę, że zaufać temu bufonowi znaczy tyle, co dobrowolnie wystawić się na pośmiewisko i udowodnić brak elementarnych kompetencji do brania udziału w życiu publicznym. Można natomiast skutecznie grać na jego próżności.
Pazerny na władzę człowiek, którego nie obchodzi nic poza własną karierą i jest gotowy z dnia na dzień zmienić nie tylko politycznych partnerów, ale także głoszone do tej pory poglądy (tak naprawdę żadnych nie posiada) jest idealnym „towarzyszem podróży” dla każdego, komu jest w danym momencie wygodny. Potem można go będzie bez żalu porzucić, co on w swojej megalomanii uzna za przejaw własnej wielkości i bycia jedynym dzisiaj w Polsce mężem stanu.
KATALOG FIRM W INTERNECIE