Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie, na mocy którego popularny w Polsce lek na choroby lokomocyjne: Aviomarin będzie sprzedawany wyłącznie w aptekach.
Powodem tej decyzji jest traktowanie go przez młodzież jako tak zwany "dopalacz", czyli środek pobudzający. Połknięcie kilku tabletek Aviomarinu i popicie ich alkoholem (najlepiej piwem) gwarantuje ponoć "odlotowe" przeżycia, podobne do tych, jakie występują po zażyciu narokotyków.
Nadal będzie on jednak dostępny w wolnej sprzedaży, bez konieczności udawania się do lekarza po receptę. Zdaniem ministerialnych urzędników, takie ograniczenie pozwoli jednak właściwie (dydaktycznie) zareagować aptekarzowi, jeśli młodociany klient poprosi go o kilka opakowań Aviomarinu. Powinien mu wówczas zwrócić uwagę na szkodliwe skutki nadużycia leku, zwłaszcza w połączeniu z alkoholem.
Nie przekonuje mnie ta argumentacja. Ministerstwo wykonało połowiczny ruch. Albo należało uznać Aviomarin za lekarstwo dostępne jedynie na receptę, albo nie wprowadzać żadnych ograniczeń w jego sprzedaży.
Ci, którzy będą chcieli przeżyć dzięki niemu "odlot" pofatygują się do najbliższej apteki, ewentualnie nawet do paru, aby nie kupować go w jednej w większej ilości i nie narażać się na wykład farmaceuty.
Całkiem niepotrzebny kłopot będą miały natomiast osoby udające się w podróż lotniczą, morską bądź samochodową a cierpiące na chorobę lokomocyjną. Do tej pory mogły nabyć Aviomarin w kioskach "Ruchu", na stacjach benzynowych, w sklepach. Teraz będą zmuszeni udać się po niego do apteki.
No cóż, mamy po prostu kolejny urzędniczy absurd.
Jerzy Bukowski
Nadal będzie on jednak dostępny w wolnej sprzedaży, bez konieczności udawania się do lekarza po receptę. Zdaniem ministerialnych urzędników, takie ograniczenie pozwoli jednak właściwie (dydaktycznie) zareagować aptekarzowi, jeśli młodociany klient poprosi go o kilka opakowań Aviomarinu. Powinien mu wówczas zwrócić uwagę na szkodliwe skutki nadużycia leku, zwłaszcza w połączeniu z alkoholem.
Nie przekonuje mnie ta argumentacja. Ministerstwo wykonało połowiczny ruch. Albo należało uznać Aviomarin za lekarstwo dostępne jedynie na receptę, albo nie wprowadzać żadnych ograniczeń w jego sprzedaży.
Ci, którzy będą chcieli przeżyć dzięki niemu "odlot" pofatygują się do najbliższej apteki, ewentualnie nawet do paru, aby nie kupować go w jednej w większej ilości i nie narażać się na wykład farmaceuty.
Całkiem niepotrzebny kłopot będą miały natomiast osoby udające się w podróż lotniczą, morską bądź samochodową a cierpiące na chorobę lokomocyjną. Do tej pory mogły nabyć Aviomarin w kioskach "Ruchu", na stacjach benzynowych, w sklepach. Teraz będą zmuszeni udać się po niego do apteki.
No cóż, mamy po prostu kolejny urzędniczy absurd.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie