W Polsce wciąż głośno o wizerunkowej wpadce związanej z publicznym celebrowaniem przez władzę, w warunkach narastającej epidemii koronawirusa, rocznicy tragedii katyńskiej.
Oto co do Jarosława Kaczyńskiego pisał Jerzy Owsiak:
Otóż po tym rozładowaniu transportu maseczek patrzę w Internet i widzę, że Pan Prezes odważnie wyruszył w miasto! I to nie sam! Ja bym się bał. Jak my pracujemy na magazynie, to obowiązkowo w maseczkach, rękawiczkach, a jak pakujemy, to ekipa w kombinezonach - bo nie ma przebacz, najważniejsze bezpieczeństwo.
Pan Minister Zdrowia podkreśla to, i słusznie, co chwilę. A Pan, Panie Prezesie, ot tak na figurę ruszył z buta. Jak zobaczyłem jeszcze ten tłum ludzi z Panem, to zaniemówiłem. Ale kozactwo! – pomyślałem. Tak bez niczego w środku pandemii! Trzeba być niezłym chojrakiem. Mało tego! Przecież jest zakaz takiego paradowania! Mało! Zakaz w ogóle spacerowania!
Dalej Owsiak odnosi się do komunikatu policji tłumaczącego, że to było zgromadzenie służbowe:
No tak, służba to… służba! Grad, deszcz, wichura - nie ma przebacz. Ja dzisiaj wystawiłem mojej załodze specjalne kwity. Ten a ten, nr dowodu, pracuje przy akcji pomocy w walce z koronawirusem. A przecież można łatwiej - zgromadzenie służbowe.
Konkluduje ironicznie:
Jak to od wtorku ułatwi setkom tysięcy pracowitych Polaków, chcących dbać o swoje firmy, pojechać do nich, przypilnować, może coś dokręcić w kilka osób w bezpiecznej odległości… Pan, Panie Prezesie, pokazał, że można. Zgromadzeniem służbowym otworzył Pan moc energii, którą my, Obywatele, skierujemy na dobre tory.
Polacy mogą znieść wiele. Trudno im będzie, że władza... może więcej.
KATALOG FIRM W INTERNECIE