KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 20 kwietnia, 2024   I   04:32:35 AM EST   I   Agnieszki, Amalii, Czecha
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wałęsa bez dokumentów IPN

21 lutego, 2009

\"Dura lex, sed lex\" (twarde prawo, ale prawo) oraz \"wszyscy są równi wobec prawa\" - te dwie stare zasady cisną się na usta i pod pióro na wieść o tym, że Gdański Oddział Instytutu Pamięci Narodowej odmówił udostępnienia Lechowi Wałęsie niektórych dokumentów z okresu od 29 grudnia 1970 do 19 czerwca 1976 roku na jego temat, zgromadzonych w archiwum.

W tym czasie przyszły przywódca "Solidarności" i prezydent RP był zarejestrowany jako tajny współpracownik peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek". Przepisy ustawy o IPN jednoznacznie zabraniają zaś udostępnienia byłym agentom wytworzonych przy ich udziale dokumentów, jak również odtajnienia na ich życzenie nazwisk innych donosicieli, kryjących się pod konkretnymi pseudonimami.
   
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Rzeczpospolita", decyzja Gdańskiego Oddziału Instytutu spowodowana jest ustaleniami, które poczynili doktorzy historii Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz w książce pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”.
   
" - Decyzja taka w świetle dokumentów zgromadzonych w archiwach IPN jest oczywista. Pamiętam, że kwestia ta była poruszana kiedy jeszcze pracowałem w Gdańskim Oddziale jako naczelnik. Dziwi mnie jedynie, że podjęcie tej decyzji trwało tak długo. Decyzja taka powinna zapaść zaraz po wydaniu książki, która w pewnym sensie jest stanowiskiem IPN w kwestii agenturalności Lecha Wałęsy. Wstęp do książki napisał przecież osobiście prezes Janusz Kurtyka" - powiedział gazecie Cenckiewicz.
   
Sam prezes Instytutu dodał natomiast:
   
„ - Niewątpliwie panowie Gontarczyk i Cenckiewicz w swojej książce udowodnili, że w pierwszej połowie lat 70. pan Lech Wałęsa był traktowany przez bezpiekę jako TW. To może rodzić konsekwencje prawne, jednak nie oznacza braku dostępu do wszystkich dokumentów. Nie ma jednak przeszkód, by taka osoba dostawała dokumenty powstałe w okresie, kiedy była rozpracowywana jako figurant. Te dwa okresy powinny być traktowane rozdzielnie.”
   
Oznacza to, że Wałęsie bez problemu będą udostępniane materiały z czasu, kiedy zerwał już współpracę z SB i był przez nią rozpracowywany jako figurant do wielu spraw operacyjnego rozpoznania.
   
Do tej pory IPN przekazał byłemu prezydentowi kilka tysięcy stron dotyczących go dokumentów. W 2000 roku sąd uznał, że Wałęsa nie był tajnym współpracownikiem SB. Pięć lat później otrzymał od Instytutu status osoby poszkodowanej. Teraz zamierza odwołać się od ostatniej decyzji IPN. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w tej sprawie ma go reprezentować mecenas Roman Nowosielski z Gdańska, który odmówił jednak wypowiedzi dla gazety, odsyłając do samego Wałęsy, aktualnie przebywającego w Meksyku.
   
No cóż, skoro mamy poważnie (a powinniśmy tak czynić) traktować zasadę, wedle której wobec prawa nikt nie może być w jakikolwiek sposób uprzywilejowany, Lech Wałęsa musi pogodzić się z przykrą dla niego decyzją, aczkolwiek wolno mu podjąć przepisane ustawowymi regulacjami działania w celu jej zmiany na swoją korzyść.

Jerzy Bukowski