KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   05:46:22 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Bezużyteczne defibrylatory

17 lutego, 2009

W Polsce często tak się zdarza, że ktoś rzuca znakomity pomysł, udaje się go nawet w miarę szybko wdrożyć, ale z jego realizacją bywa już różnie. Oto najnowszy przykład.

W Krakowie zainstalowano niedawno w kilku miejscach publicznych defybrilatory.  Zostały one umieszczone m.in. na dworcach PKP i PKS, w budynkach magistratu, w sądzie, w Bazylice Mariackiej, w urzędzie skarbowym, w porcie lotniczym Balice, w pawilonie "Wyspiański 2000".
   
Ratujące życie urządzenia są bardzo łatwe w obsłudze: komunikator głosowy podaje polecenia, a po przyklejeniu elektrod do ciała urządzenie samo diagnozuje, czy potrzebne jest użycie impulsu elektrycznego, czy też należy podjąć inne czynności. Cóż z tego, jeśli na ich wydanie trzeba czekać dobrych kilka minut, mogących zadecydować o szansach przeżycia chorego na serce.
   
Reporterzy Telewizji Kraków postanowili sprawdzić, jak można skorzystać z defybrilatorów. Weszli więc z ukrytą kamerą na dworzec PKP, alarmując że na ulicy leży  potrzebujący pomocy człowiek. Pracownicy tej instytucji nie chcieli im jednak wydać urządzenia, ponieważ - jak tłumaczyli - może je obsługiwać wyłącznie uprawniona osoba. Zanim ją znaleziono, minęło prawie 6 minut.
   
- Jeżeli dojdzie do zatrzymania krążenia, co minutę bez defibrylacji o 10 procent spada szansa na przeżycie. Łatwo policzyć, że po 10 minutach taka osoba właściwie nie ma szans na przeżycie - powiedział ekipie telewizyjnej doktor Bartosz Frączek z Polskiej Rady Resuscytacji.
   
Reporterzy odwiedzili następnie urząd skarbowy. Tam także usłyszeli, że defibrylatora nie można wydać przypadkowym osobom. Podobnie było w Urzędzie Miasta Krakowa, hotelu Ester i Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Wszędzie poszukiwanie "osoby uprawnionej" trwało kilka minut. Jedynym miejscem, gdzie urządzenie wydano natychmiast i bez zbędnych pytań, był kościół.
   
Tak wygląda w praktyce urzeczywistnienie bardzo mądrego i potrzebnego pomysłu, który  - właściwie realizowany - mógłby uratować życie wielu mieszkańcom Krakowa i turystom, tłumnie odwiedzającym dawną stolicę Polski.

Jerzy Bukowski