KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   05:53:38 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Ukradzione czołgi

16 lutego, 2009

Pomysłowość Polaków nie zna granic, zwłaszcza jeżeli może im przynieść niezły zysk. W pogoni za wielkimi pieniędzmi nasi rodacy potrafią naprawdę nieźle \"zakombinować\".

Czy można sobie wyobrazić cenniejszy przedmiot, oddany do skupu złomu, niż kilkudziesięciotonowy czołg? Chyba raczej nie. A właśnie cztery takie pojazdy ukradziono z poligonu Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.
   
Można zażartować, że jest to swoisty znak naszego czasu. Zamiast wzniosłego romantyzmu mamy do czynienia z realistycznym dążeniem do wzbogacenia się za każdą cenę. Dawniej z poligonu wynosiło się wyłącznie chabry (jak w peerelowskiej piosence), dzisiaj kradnie się czołgi.
   
Oto jak opisał to niebywałe zdarzenie "Nasz Dziennik":
   
"Pod osłoną nocy na teren wojskowy bez przeszkód wjechało szereg jednostek ciężkiego sprzętu, takich jak spychacze i dźwigi, które przetransportowały i umieściły na podstawionych lawetach ważące po blisko 20 ton niesprawne czołgi, służące jako cele w czasie ćwiczeń lotniczych. Złodzieje nie musieli się specjalnie kryć, gdyż kilkudziesięciohektarowego poligonu po godz. 16.00 pilnuje tylko jeden wartownik.
   
- Do kradzieży zostały zaangażowane legalnie działające firmy, które - jak wynika ze wstępnych ustaleń - nie wiedziały, że uczestniczą w przestępstwie - powiedziała nam sierżant Anna Smarzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
   
Policja ustaliła, że zamawiający ciężki sprzęt i usługi transportowe mężczyźni tłumaczyli, iż czołgi należy wywieźć nocą, gdyż za dnia na poligonie trwają ćwiczenia i jest niebezpiecznie."
   
Kiedy na poligonie zorientowano się, że doszło do tak zuchwałej kradzieży, wszczęto alarm. Wszystkie jednostki policji na Lubelszczyźnie rozpoczęły poszukiwania, zwieńczone sukcesem, jako że czołg nie jest przecież igłą w stoku siana.
   
"Nasz Dziennik" opisał efekty działań policji:
   
"Pierwszą maszynę namierzono przed południem w Radzyniu Podlaskim, była wieziona na lawecie przez środek miasta. Kilka minut później w miejscowości Biała przy stacji paliw funkcjonariusze zatrzymali ciągnik siodłowy volvo wiozący czołg. Kierowca się tłumaczył, że dostał zlecenie przetransportowania go do huty Stalowa Wola.
   
Trzy kolejne czołgi dotarły bez kłopotów do punktu skupu złomu w pobliżu dworca kolejowego przy ul. Krochmalnej w Lublinie.
   
- W środę rano na skup przyjechały trzy lawety z czołgami i 60-tonowy dźwig - opowiada Paweł Polak, kierownik punktu skupu. - Po rozładowaniu jednego czołgu poprosiłem o pokazanie faktury z Agencji Mienia Wojskowego. Dwaj mężczyźni, którzy kierowali tym przedsięwzięciem, powiedzieli, że fakturę zostawili w domu. Pojechali po kwity i tyle ich widziałem - dodaje.
   
Mężczyźni oferujący na skupie złomu czołgi zostali przez policję zatrzymani. Są to dwaj mieszkańcy Lublina w wieku 25 i 35 lat, którzy już trafili do policyjnego aresztu w Łukowie. Obecnie policja wspólnie z Żandarmerią Wojskową prowadzą czynności wyjaśniające, jak to było możliwe, że ze strzeżonego terenu wojskowego ukradziono ważące dziesiątki ton czołgi oraz czy zatrzymani mężczyzny mieli wspólników."
   
No cóż, na usta ciśnie się dumne hasło z epoki towarzysza Edwarda Gierka: "Polak potrafi". A że nie zawsze uda mu się zrealizować do końca to, co sobie zamierzył? Nikt nie jest przecież doskonały, by zacytować puentę filmu "Pół żartem, pół serio".
   
Jerzy Bukowski