No i mamy już pierwszy efekt wypowiedzianej przez władze Zakopanego bezwzględnej walki z będącymi pod wpływem alkoholu woźnicami zaprzęgów konnych.
Przypominam, że jest to konsekwencja stratowania turystów przez konia i ciągnięte przez niego sanie na Gubałówce kilkanaście dni temu, o czym trzykrotnie pisałem ostatnio w portalu poland. us (28 i 29 stycznia oraz 4 lutego).
Jak informuje "Tygodnik Podhalański", "trzy policyjne radiowozy zajechały drogę góralskiemu weselu w Zakopanem w okolicach Wielkiej Krokwi". Było to efektem donosu, złożonego policji przez turystów, zaniepokojonych widokiem pijących wódkę fiakrów, mających później wieść weselnych gości.
Po przebadaniu alkomatami wszystkich woźniców z jedenastu sań, okazało się, że trzech z nich ma we krwi niewielką ilość alkoholu. Stróże prawa byli jednak nieustępliwi i zatrzymali orszak weselny na około 30 minut, wywołując zrozumiałe niezadowolenie jego uczestników.
Panna młoda Renata Bachleda-Duch i jej matka Jolanta Bachleda-Księdzularz postanowiły zaskarżyć policjantów do sądu.
- Nigdy do tej pory nie słyszałam, żeby ktoś zatrzymywał, czy aresztował góralskie wesele. Przecież to nasza wielka tradycja, zabawa. Tymczasem cały orszak potraktowano jak przestępców. W pierwszej chwili myślałam, że policjanci urządzają po prostu weselną bramę. Jeden radiowóz zajechał drogę od przodu, dwa z tyłu. Wydawało się, że to prawie akcja antyterrorystów - powiedziała Renata Bachleda-Duch dziennikarzowi "TP".
Uważa ona, że jeśli policjanci chcieli zbadać trzeźwość fiakrów, to powinni dać orszakowi eskortę i wyciągnąć alkomaty dopiero po przybyciu gości na miejsce wesela.
-Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani. To przecież trwało prawie pół godziny. Nie wiadomo było, kto ma prowadzić sanie. Żeby urządzać taką obławę? Szczególnie, że wyniki z alkomatów nie były wysokie. Gdyby fiakrzy odmówili badania i pobrano im krew w szpitalu, pewnie byłyby jeszcze niższe. Czy gdyby to był pogrzeb, policja też urządziłaby blokadę? To chyba była jakaś z góry zaplanowana obława - dodała na łamach „TP” oburzona matka panny młodej.
Wicekomendant zakopiańskiej policji Augustyn Kubowicz zapewnił natomiast redakcję "Tygodnika Podhalańskiego", że nie była to żadna zaplanowana wcześniej akcja funkcjonariuszy, ale naturalna reakcja na otrzymane doniesienie.
No cóż, jedno jest pewne: zakopiańscy fiakrzy muszą chyba zmienić dotychczasowe, uświęcone wieloletnią tradycją zwyczaje, rezygnując z dodawania sobie przed wyruszeniem w trasę animuszu ulubionym napojem Polaków.
Jerzy Bukowski
Jak informuje "Tygodnik Podhalański", "trzy policyjne radiowozy zajechały drogę góralskiemu weselu w Zakopanem w okolicach Wielkiej Krokwi". Było to efektem donosu, złożonego policji przez turystów, zaniepokojonych widokiem pijących wódkę fiakrów, mających później wieść weselnych gości.
Po przebadaniu alkomatami wszystkich woźniców z jedenastu sań, okazało się, że trzech z nich ma we krwi niewielką ilość alkoholu. Stróże prawa byli jednak nieustępliwi i zatrzymali orszak weselny na około 30 minut, wywołując zrozumiałe niezadowolenie jego uczestników.
Panna młoda Renata Bachleda-Duch i jej matka Jolanta Bachleda-Księdzularz postanowiły zaskarżyć policjantów do sądu.
- Nigdy do tej pory nie słyszałam, żeby ktoś zatrzymywał, czy aresztował góralskie wesele. Przecież to nasza wielka tradycja, zabawa. Tymczasem cały orszak potraktowano jak przestępców. W pierwszej chwili myślałam, że policjanci urządzają po prostu weselną bramę. Jeden radiowóz zajechał drogę od przodu, dwa z tyłu. Wydawało się, że to prawie akcja antyterrorystów - powiedziała Renata Bachleda-Duch dziennikarzowi "TP".
Uważa ona, że jeśli policjanci chcieli zbadać trzeźwość fiakrów, to powinni dać orszakowi eskortę i wyciągnąć alkomaty dopiero po przybyciu gości na miejsce wesela.
-Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani. To przecież trwało prawie pół godziny. Nie wiadomo było, kto ma prowadzić sanie. Żeby urządzać taką obławę? Szczególnie, że wyniki z alkomatów nie były wysokie. Gdyby fiakrzy odmówili badania i pobrano im krew w szpitalu, pewnie byłyby jeszcze niższe. Czy gdyby to był pogrzeb, policja też urządziłaby blokadę? To chyba była jakaś z góry zaplanowana obława - dodała na łamach „TP” oburzona matka panny młodej.
Wicekomendant zakopiańskiej policji Augustyn Kubowicz zapewnił natomiast redakcję "Tygodnika Podhalańskiego", że nie była to żadna zaplanowana wcześniej akcja funkcjonariuszy, ale naturalna reakcja na otrzymane doniesienie.
No cóż, jedno jest pewne: zakopiańscy fiakrzy muszą chyba zmienić dotychczasowe, uświęcone wieloletnią tradycją zwyczaje, rezygnując z dodawania sobie przed wyruszeniem w trasę animuszu ulubionym napojem Polaków.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie