To się musiało w końcu zdarzyć. Spłoszony koń z saniami stratował 26 stycznia około godziny 15.10 grupę osób i porwał wózek wraz z małym dzieckiem w okolicach górnej stacji kolejki na Gubałówce.
- To cud, że żyjemy. To były dosłownie sekundy. Wszyscy krzyczeli. Nikt nie wiedział, co się dzieje - mówili reporterom TVN 24 poszkodowani w nietypowym wypadku.
Według relacji świadków, rannych zostało od sześciu do ośmiu osób. Dwoje najciężej poszkodowanych zabrał śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dokładna liczba poturbowanych nie jest jeszcze znana, do szpitala przez całe popołudnie zgłaszały się bowiem kolejne osoby z pomniejszymi obrażeniami.
Chwilę prawdziwej grozy przeżyli rodzice małego dziecka, które zostało porwane przez pędzące sanie. Na szczęście nikomu z całej trójki nic się nie stało.
- Koń z saniami wjechał w grupę pieszych, spacerujących grzbietem Gubałówki. Woźnica wraz z pasażerami wypadł z sań. Próbował jeszcze za lejce zatrzymać spłoszonego konia, ale nie był w stanie. Policji nie udało się na razie ustalić, kto prowadził zaprzęg. Nie ustaliliśmy też, w którą stronę uciekł woźnica. Będzie to można rozpatrywać w kategoriach wypadku drogowego, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Nie wiadomo także, czy woźnica był trzeźwy - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka zakopiańskiej policji, starszy aspirant Monika Kraśnicka-Broś.
W akcji ratunkowej uczestniczyło kilka karetek pogotowia ratunkowego, wspomniany śmigłowiec TOPR, liczni policjanci i strażacy. Trwa dochodzenie na temat przyczyn i przebiegu zdarzenia.
Dlaczego napisałem w pierwszym zdaniu, że takie wydarzenie musiało w końcu nastąpić? Ponieważ fantazja powożących saniami w Zakopanemi okolicach nie zawsze trzeźwych (choć bynajmniej nie generalizuję) górali oraz daleko posunięta nieostrożność turystów (często również wzmożona alkoholem) stanowią piorunującą mieszankę. Nie jeden raz było już o krok od tragedii, no i wreszcie nastąpiła. Szczęście w nieszczęściu, że skończyło się bez śmiertelnych ofiar.
Jerzy Bukowski
Według relacji świadków, rannych zostało od sześciu do ośmiu osób. Dwoje najciężej poszkodowanych zabrał śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dokładna liczba poturbowanych nie jest jeszcze znana, do szpitala przez całe popołudnie zgłaszały się bowiem kolejne osoby z pomniejszymi obrażeniami.
Chwilę prawdziwej grozy przeżyli rodzice małego dziecka, które zostało porwane przez pędzące sanie. Na szczęście nikomu z całej trójki nic się nie stało.
- Koń z saniami wjechał w grupę pieszych, spacerujących grzbietem Gubałówki. Woźnica wraz z pasażerami wypadł z sań. Próbował jeszcze za lejce zatrzymać spłoszonego konia, ale nie był w stanie. Policji nie udało się na razie ustalić, kto prowadził zaprzęg. Nie ustaliliśmy też, w którą stronę uciekł woźnica. Będzie to można rozpatrywać w kategoriach wypadku drogowego, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Nie wiadomo także, czy woźnica był trzeźwy - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka zakopiańskiej policji, starszy aspirant Monika Kraśnicka-Broś.
W akcji ratunkowej uczestniczyło kilka karetek pogotowia ratunkowego, wspomniany śmigłowiec TOPR, liczni policjanci i strażacy. Trwa dochodzenie na temat przyczyn i przebiegu zdarzenia.
Dlaczego napisałem w pierwszym zdaniu, że takie wydarzenie musiało w końcu nastąpić? Ponieważ fantazja powożących saniami w Zakopanemi okolicach nie zawsze trzeźwych (choć bynajmniej nie generalizuję) górali oraz daleko posunięta nieostrożność turystów (często również wzmożona alkoholem) stanowią piorunującą mieszankę. Nie jeden raz było już o krok od tragedii, no i wreszcie nastąpiła. Szczęście w nieszczęściu, że skończyło się bez śmiertelnych ofiar.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Miłość a pieniądze: Jak finanse i zadłużenie wpływają na związki?
Polskie pierogi w USA, smaczne jak od babci. Dymski Pierogies - producent polskiej żywności w PA
Instalacja i naprawa systemów ogrzewania w Nowym Jorku. Polski kontraktor PDP Contracting
Podatki w NJ dla osób indywidualnych, korporacji i spółek. Grażyna Nehrebecki w Clifton
Dobra pożyczka i przefinansowanie kredytu w mieście Nowy Jork. Jolanta Mogilewska
Na rozwód w Nowym Jorku polski adwokat Monika Ellacott na Manhattanie
14 lutego - rocznica powstania Armii Krajowej
zobacz wszystkie