KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   03:52:13 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Rokita przerywa milczenie

20 stycznia, 2009

Jan Maria Rokita dosyć długo nie zabierał głosu w zasadniczych kwestiach politycznych. Jego opinie na różne bardziej i mniej doniosłe kwestie można było poznać jedynie czytając felietony w \"Dzienniku\", ale z uwagi na ogromny rozrzut tematyczny, trudno ułożyć z nich spójną koncepcję.

Dlatego też z dużym zainteresowaniem mediów spotkało się wystąpienie niedoszłego "premiera z Krakowa" na konferencji „Polska pierwszej prędkości”, zorganizowanej pod Wawelem przez Ruch Obywatelski Polska XXI. Poniższe streszczenie programowego przemówienia byłego lidera Platformy Obywatelskiej sporządziłem na podstawie depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
   
Rokita odniósł się przede wszystkim do pomysłu wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, o którym sporo mówią przedstawiciele Ruchu. Uznał, że bez szeregu radykalnych zmian w ordynacji, nie zmienią one niczego w polskim życiu politycznym. Jako konieczne warunki sukcesu tego projektu wymienił:
  • możliwość zgłaszania tylko jednego kandydata w okręgu wyłącznie przez lokalny komitet wyborczy;
  • zasadę kilkuletniego okresu zamieszkania w okręgu, obowiązującą zgłaszających kandydata;
  • ustanowienie nieważności jakichkolwiek zobowiązań kandydata wobec partii, co do sposobu wykonywania mandatu;
  • zasadę zobowiązywania się kandydata do przynależności do klubu parlamentarnego dopiero po wyborze.
  • Wprowadzenie zasady, że komitet wyborczy może zgłosić tylko jednego kandydata w jednym okręgu, jest jak przebicie osinowym kołkiem demona tego systemu. Nie zakazuje się w ten sposób ogólnopolskim partiom politycznym zgłaszania kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych, ale oznacza to tyle, że jeśli jakaś partia chce coś takiego zrobić, to musi dać bardzo daleko idącą wewnętrzną autonomię poszczególnym komitetom – powiedział w trakcie konferencji.
Zdaniem Rokity konieczne jest też wprowadzenie zasady niekaralności, ustanowienie progu wykształcenia i podwyższenia wieku kandydatów, np. do 23 lat. Przyszli parlamentarzyści powinni też przechodzić rzetelny, kilkumiesięczny kurs wiedzy obywatelskiej na utworzonej przez państwo akademii.
   
- Trzeba odejść od zasady, że kandydatem może być każdy, która jest pseudodemokratycznym przesądem. Taką zasadę przyjęła Konstytucja z 1997 roku, że niezależnie od tego - za przeproszeniem - kurwa, złodziej, czy ktokolwiek inny, każdy może kandydować i na tym polega demokracja. Przy świadectwie niekaralności czyniłbym wyjątek, ze względu na stan i polityzację polskiego sądownictwa, dla osób karanych za nadużycie czy przekroczenie wolności słowa. To jest pole do daleko idących interpretacji, a ja nie ufam polskim sądom - uzasadniał swoją koncepcję Rokita.
   
Co więcej, warunkiem przy kandydowaniu do parlamentu powinno być posiadanie matury lub licencjatu.
   
- W związku z bardzo wysokim poziomem intelektualnej komplikacji prac parlamentu posłowie w ogóle nie rozumieją, o co chodzi. Założenie, że ktoś pozbawiony jakiejkolwiek edukacji ma realną zdolność bycia reprezentantem narodu, a nie marionetką, jest fikcją - dodał.
   
Wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych powinny towarzyszyć - jego zdaniem - zakaz wymuszania na parlamentarzyście sposobu głosowania i zakaz prowadzenia przez niego komercyjnej działalności rolniczej oraz gospodarczej. Majątki polityków na czas kadencji byłyby zarządzane przez państwowy fundusz powierniczy.
   
Kandydatów i komitety powinien obowiązywać zakaz reklamy w mediach oraz w przestrzeni otwartej na zasadach komercyjnych. Jednocześnie zasada zwrotu kosztów kampanii wyborczej ze skarbu państwa powinna ulec likwidacji.
   
- Tak skonstruowany system, w moim przekonaniu, dawałby szansę bolesnego ugodzenia obecnego mechanizmu polskiej polityki i powrotu do równowagi - kontynuował swój wywód krakowski polityk.
   
Według niego obecny mechanizm jest zły, gdyż powoduje ubezwłasnowolnienie parlamentarzystów przez partyjnych wodzów. W efekcie struktury demokratyczne, powołane do reprezentowania społeczeństwa, zapełniają się lojalnymi funkcjonariuszami partyjnymi i przestają pełnić swą rolę.
   
- W gruncie rzeczy nawet bardzo prominentnym politykom obu partii: rządzącej i opozycyjnej wolno tylko wychwalać pod niebiosa swoich przywódców i szczerzyć kły na obcych - podsumował swoje wystąpienie Jan Maria Rokita.

Jerzy Bukowski