KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 3 maja, 2024   I   03:33:34 AM EST   I   Jaropełka, Marii, Niny
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

\"Do woja marsz, do woja\"

09 stycznia, 2009

Polska armia ma być wkrótce sformowana wyłącznie z osób chętnych związać z nią całe swoje zawodowe życie, a przynajmniej – zważywszy na wczesne emerytury wojskowe – jego znaczną część.

Decyzja o wstrzymaniu poboru i przejściu na wyłącznie ochotniczy zaciąg wywołała jednak wiele obaw o to, czy znajdzie się na tylu młodych Polaków, aby nasze siły zbrojne mogły bez problemów nadal wykonywać stawiane im przez władze Rzeczypospolitej zadania.
   
Nie brakowało sceptyków, którzy twierdzili, iż odejście od dotychczasowych zasad zapełniania koszar skończy się totalną klęską, ponieważ nie znajdzie się wystarczają liczba chętnych do przywdziania munduru na długie lata. Przypominali oni nie tak wcale dawne czasy, kiedy kto tylko mógł, wymigiwał się od "pójścia w kamasze".
   
Polemizowali z nimi zwolennicy poglądu, iż w trudnych ekonomicznie czasach, przy wysokim poziomie bezrobocia, nie zabraknie ochotników do pełnienia służby w szeregach armii, zapewniającej nie tylko stałe zatrudnienie, ale także liczne przywileje socjalne, nie mówiąc już o patriotycznej motywacji wybrania takiego zawodu.
   
Na razie rzeczywistość potwierdza opinie tych drugich. Okazuje się bowiem, że jeszcze nigdy tylu młodych rodaków nie chciało dobrowolnie iść do armii. Do wojskowych komend uzupełnień zgłosiło się już ponad 20 tysięcy ochotników, czyli  o  kilka tysięcy więcej niż może ich przyjąć nasza armia.
   
Sztab Generalny Wojska Polskiego planuje w ciągu dwóch najbliższych lat wcielić kilkanaście tysięcy osób, aby na początku 2011 roku w jego szeregach było  zaplanowane i ogłoszone przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha około 120 tysięcy żołnierzy. Najwięcej ich będzie potrzeba już we wrześniu bieżącego roku, kiedy jednostki wojskowe opuszczą ostatni żołnierze z poboru.
   
Oczywiście jedna jaskółka nie czyni jeszcze wiosny, nie można więc generalizować, ani formułować nazbyt optymistycznych prognoz na przyszłość z jednorazowego doświadczenia. Ale nie sposób też nie potraktować tego szturmu na koszary jako bardzo dobrego znaku dla przygotowującej się do prawdziwej rewolucji w tej materii polskiej armii.

Jerzy Bukowski