KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   05:54:08 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Orzeł Jana Karskiego uhonorował komandora Franciszka Dąbrowskiego za obronę Westerplatte

Agata Muzyka, Gdańsk     01 września, 2019

U progu 80 rocznicy napaści Niemiec na Polskę atakiem na Westerplatte, w gdańskim Ratuszu odbyła się podniosła ceremonia pośmiertnego uhonorowania Nagrodą Orła Jana Karskiego oficera, który odmówił poddania placówki i zdecydował się kierować jej obroną tak długo, jak tylko się da. Był nim kapitan (późniejszy komandor) Franciszek Dąbrowski.

Prowadzący wydarzenie znakomity aktor Mirosław Baka rozpoczął je od prezentacji fragmentu homilii papieża Jana Pawła II głoszonej na Westerplatte 12 czerwca 1987 roku.

Głos zabrała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz:

- Czuję się dziś zakłopotana w obliczu dwóch bohaterów tej uroczystości. Laureat to dzielny obrońca Westerplatte kapitan Franciszek Dąbrowski, pierwszy zastępca majora Henryka Sucharskiego. Niemal połowę życia spędził na służbie wojskowej, po wojnie napisał „Wspomnienia z obrony Westerplatte”, działał społecznie, organizował między innymi spotkania Westerplatczyków. Drugi, to patron nagrody Jan Karski, legendarny emisariusz polskiego rządu na uchodźstwie, świadek Holocaustu i Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Mawia się o ludziach wyposażonych w wysokie przymioty moralne - „Ludzie jak latarnie”. Tak myślę o tych dwóch postaciach. Ich zasługi dla ojczyzny: odpowiedzialność za dobro wspólne, odwaga i gotowość oddania życia są nie do podważenia. […] Wolność i pokój którymi cieszymy się już od 75 lat są zasługą takich bohaterów, jak kapitan Franciszek Dąbrowski i Jan Karski. Dziękujmy im za świadectwo życia i pozostawione nam zobowiązanie moralne, któremu musimy sprostać.

jak karki poland.us
Uczestnicy uroczystosci. Od lewej: Wiesława Kozielewska i ojciec Adam Boniecki. Od prawej: Aleksandra Dulkiewicz i Olga Grzenkowska. Foto: Jerzy Kozielewski

Sekretarz Towarzystwa Jana Karskiego Jacek Woźniak przypomniał historię ustanowienia Nagrody Orła przez Jana Karskiego i jej motto: “dla tych którzy nad Polską godnie potrafią się zafrasować”. Precyzował: „Kapituła Nagrody zawsze z jak największym staraniem dba, aby jej laureaci spełniali oczekiwania wyznaczone przez twórcę tej nagrody. Myślę że Jan Karski pod wszystkimi naszymi wyborami by się podpisał”.

Niezwykle emocjonalny był głos bratanicy i córki chrzstnej Jana Karskiego, dr Wiesławy Kozielewskiej, członkini Kapituły. Mówiła:

- Przedmiotem gorzkiej refleksji i zastanowienia powinno się stać to, co wyczyniano z pisaniem i interpretowaniem naszej historii w latach powojennych. Przez tych, którym się zdawało, że skoro ze stalinowskiego nadania „wygrali” wojnę, to tak jej historię napiszą, jak im się spodoba, a Moskwa pozwoli.

Wielu polskich bohaterów zniknęło w niebycie, przeciwko wielu rozpętano podła kampanię zniesławiania czego przykładem był chociażby Generała Władysław Anders, ubiegłoroczny Laureat naszej Nagrody. Niestety – pośmiertnie.

Ten niebyt historii przez długie lata dotyczył Jana Karskiego, który swoje należne miejsce odnalazł w swej ojczyźnie, kiedy już był znany i otoczony podziwem w świecie. Stało się tak dopiero po bezkrwawej rewolucji „Solidarności” i wolnoświowych przemianach politycznych w Polsce.

Trzeba było lat, aby do godnej pamięci historycznej zaczął powracać Komandor, a w czasie obrony Westerplatte kapitan, Franciszek Dąbrowski. Skazywany na zamliczanie na śmierć, pomijany z motywów wygodnego oprtunizmu. Gdyby nie Jego dzielna Córka Elżbieta Dąbrowska-Hojka i walka, jaką o pamięć swego Ojcą podjęła, bylibyśmy z historyczną prawdą o Nim jeszcze w lesie. Składam Jej głęboki pokłon. Orzeł Karskiego jest także dla Niej.

Podkreślajac, iż od urodzenia jest gańszczanką i mieszkaką tego miasta, doktor Kozielewska zwróciła się do prezydent Dulkiewicz:

- Wiele jest do zrobienia w naszym kraju w planie ładu moralnego. Nie mogąc zmieniać wszystkiego i wszędzie, spróbujmy coś zmienić w Gdańsku. Mam marzenie, aby chodząc po mym Mieście zdarzyło mi się trafić na ulicę Komandora Franciszka Dąbrowskiego. Nie ma takiej ulicy, ale wierzę, iż Pani Prezydent wie dobrze, co zrobić, aby się pojawiała w roku 80-lecia wybuchu II wojny. To kwestia naszego gdańskiego honoru.

Zaprezentowano uzasadnienie Nagrody przygotowane przez Waldemara Piaseckiego, członka Kapituł i przewodniczaego Towarzystwa Jana Karskiego:

„Laureatem tegorocznej edycji Nagrody Orła Jana Karskiego zostaje pośmiertnie Komandor Franciszek Dąbrowski. Kapituła Nagrody honoruje Go za „lekcję honoru daną całemu narodowi bohaterską obroną Westerplatte”.

Obrona gdańskiej placówki tranzytowej miała być w załozeniu taktycznym kilku- lub kilkunastogodzinnym epizodem wiążacym siły nieprzyjaciela. Stała się tygodniowym wydarzeniem o wymiarze epickim na miarę Termopil.

Kiedy w 480 roku przed naszą era Leonidasowi przyniesiono żądanie Kserksesa, aby poddał się i nie bronił przesmyku termopilskiego, ten przekazał krótką odpowiedź „Molon labe”, "Chodź i weź". Tak rozpoczęła się walka, w której dramatyczna dysproporcja sił przesądzała o wyniku, ale nie przesądzała o honorze.

Kiedy 1 Armia Konna Budionnego ciągnęła na Lwów, 17 sierpnia 1920 roku w okolicy położonej trzydzieści kilometrów od miasta wioski Zadwórze, stanął przeciw niej batalion sformowany z młodziezy dowodzony przez kapitana Bolesława Zajączkowskiego. W szaleńczej walce , z 330 młodych żołneirzy poległo 318. Dowódca z kilkoma żołnierzami popełnił samobójstwo. Tak walczyły lwowskie Orlęta. Budionny zmienił plany i Lwowa nie szturmował.

Jaką miał podjąć decyzję, wychowany na legendzie Orląt i Zadwórza, wychowanek 1 korpusu Kadetów we Lwowie, kapitan Franciszek Dąbrowski w dniu 2 września 1939 roku na Westerplatte? Przystać na poddanie czy powieddzieć: „Chodźcie i weźcie”? Szaleńcza obrona trwała, a cała Polska jak zbawienia czekała radiowych komunikatów „Westerplatte broni się nadal”. Przestało dopiero po siedmiu dniach, ale dało świadectwo honoru. Odbrobiło jego lekcję dokładnie.

Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie Westerplatte, z naszą dumą pamięci narodowej? Gdzie bylibyśmy z tą dumą, gdyby nie kapitan Dąbrowski?
Pamięć przez wiele lat obchodziła się z Franciszkiem Dąbrowskim podle. W PRL nikt nie potrzebował Jego służby wojskowej. Ani tej przedwojennej, ani powojennej. Godność polskiego oficera zachował do końca swych dni.

Trzeba było lat i wolnościowej przemiany politycznej 1989 roku oraz grona ludzi sprawiedliwych, aby sens tamtego wrześniowego bohaterstwa Franciszka Dąbrowskiego został nam wszystkim przywrócony.

Orzeł Jana Karskiego leci do Ciebie, Drogi Laureacie bez cienia wahania. Jan Karski ustanawiając te Nagrodę chciał, aby honorował tych, którzy nad Polska godnie potrafia się zafrasować. Z Twojego oficerskiego frasunku nad ojczyzną wzięła się mysl prosta – bronić Polski jak długo się da. Nawet, kiedy innym inaczej się wydaje.

Nagroda trafia w ręce Twojej Wnuczki Olgi Grzenkowskiej. Żal, że nie może odbierać jej twoja Córka Elżbieta, której nie ma już wśród nas, a która o Twoją pamięć walczyła tak jak Ty na Westerplatte. Jan Karski zapewne Nagrody gratuluje Ci już w Niebie osobiście.

„Umrze naród, w którym umarli bohaterowie” – powiedział obrońca Termopil, Leonidas. Tacy, jak Ty , Laureacie, nie umieraja nigdy. Póki my żyjemy.

Nastąpiło wręczenie Nagrody przez członków Kapituły. Olga Grzenkowska z rąk Wiesławy Kozielewskiej przyjęł statuetkę Orła (zdjęcie niżej).


Foto: Jerzy Kozielewski oraz www.gdansk.pl / Dominik Paszlinski

Zaś z rak ojca redaktora Adama Bonieckiego - dyplom.

Dziękując, wnuczka komandora powiedziała, że Orzeł Karskiego ma wielkie znaczenia w rozpoznawaniu i honorowaniu zamilczanej prawdy o obronie Westerplatte i roki jaką w niej odegrał kapitan Franciszek Dąbrowski. O to wszystko walczyła latami jej matka, a córka bohatera – Elżbieta Dąbrowska-Hojka, któraj druga rocznia śmierci minęła tydzień temu.

W finale wydarzenia, Mirosław Baka (zdjęcie niżej) odczytał fragment trzeciego tomu biografii „Jan Karski. Jedno życie”, autorstwa Waldemara Piaseckiego.

Mirosław Baka z Orłem Karskiego. Foto: www.gdansk.pl / Dominik Paszlinski

Był to epizod spotkanie w Ankonie wiosną 1946 roku bohatera książki z majorem Henrykiem Sucharskim, dowódcą placówki Westerplatte. Karski zwracał się do niego z prosba o przekazanie do Biblioteki Hoovera w Kalifornii dokumentów związanych z wrześniem trzydziestego dziewiątego i obroną gdańskiej placówki. Schorowany Sucharski twierdził, że nie ma w swym posiadaniu żadnych archiwaliów, nie eksponował swej roli w walce na Westerplatte i z wielkim szacunkiem mówił o towarzyszach walki.

Szczególnego, w puencie uroczystości, znaczenia nabrała zapowiedż prezydent Dulkiewicz, która odpowiadając na apel doktor Kozielewskiej zapewniła, że podejmie działania, aby ulica komandora Dąbrowskiego jak najszybciej znalazła się na planie miasta Gdańska.

Olga Grzenkowska, wnuczka komandora Franciszka Dąbrowskiego z dyplomem i statuetką Nagrody Orła Jana Karskiego. Foto: Jerzy Kozielewski