KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 23 kwietnia, 2024   I   02:18:13 PM EST   I   Ilony, Jerzego, Wojciecha
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Moczulski i Miller o Kuklińskim

15 grudnia, 2008

Kilka dni temu przeżyłem wielkie rozczarowanie i zawód. W emitowanej przez TVN 24 \"Kropce nad i\", poświęconej ocenie śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, z większym sensem i życzliwością mówił o nim były komunistyczny aparatczyk Leszek Miller, niż były przwódca najbardziej bezkompromisowej partii opozycyjnej w PRL - Konfederacji Polski Niepodległej - Leszek Moczulski.

Prowadząca program Monika Olejnik zapytała wprost o to, czy Kukliński jest bohaterem. Miller sprytnie uchylił się od odpowiedzi, ale podkreślił patriotyczną motywację działań pułkownika i ogromny szacunek, jakim cieszył się on u znających kulisy jego misji Amerykanów. Moczulski zdziwił się zaś, jak można w ogóle mówić o bohaterstwie człowieka, który znając wszystkie szczegóły planów wprowadzenia stanu wojennego nie poinformował o nich społeczeństwa polskiego, choćby za pośrednictwem kierownictwa "Solidarności". I stwierdził, że jeśli można mówić o bohaterstwie Kuklińskiego, to wyłącznie w amerykańskim, a nie w polskim kontekście.
   
Jestem zaskoczony takim tokiem myślenia Moczulskiego. Jako historyk powinien nieco lepiej przeanalizować efekty działalności "pierwszego polskiego oficera w NATO" i wyciągnąć z nich zgoła odmienne wnioski. Nie zamierzam tutaj wchodzić w polemikę z nim, ponieważ 13 grudnia zamieściłem w poland. us artykuł pt. "Nie tylko stan wojenny", w którym dokładnie przedstawiłem argumenty Kuklińskiego w tej właśnie kwestii.
   
Nie byłem członkiem KPN, ale przez kilka lat blisko współpracowałem z tą partią przy odnowie kopca Józefa Piłsudskiego, szczerze podziwiałem też Moczulskiego i nie ujawnię żadnej tajemnicy, jeżeli napiszę, że cieszyłem się jego sympatią jako działacz niepodległościowy, piłsudczyk oraz harcerz. Tym bardziej było mi przykro, słuchając go w "Kropce nad i". Jego opinie o Kuklińskim są nie tylko niesprawiedliwe, ale także nie mają pokrycia w faktach, które właśnie - na skutek odtajnienia prze CIA części jego meldunków - wychodzą na światło dzienne.
   
Miller szczerze przyznał, że rehabilitacja pułkownika nie była miła ani jemu, ani jego politycznemu środowisku. Mimo to - wspólnie z Aleksandrem Kwaśniewskim - zdecydował się na podjęcie tej sprawy, ponieważ taka była wówczas racja stanu starającej się o członkostwo w NATO Polski. Amerykanie podnosili ją w rozmowach z najwyższymi przedstawicielami Rzeczypospolitej, wyrażając bezbrzeżne zdumienie, że nie została załatwiona zaraz po 1989 roku. Dla nich Kukliński był bohaterem na światową skalę, bo ratował globalny pokój, a więc także Polskę.
   
Skoro nie chciał go zrehabilitować "solidarnościowy" prezydent Lech Wałęsa, do szczęśliwego końca doprowadził tę ważną sprawę jego następca o komunistycznej proweniencji i to wbrew swojemu politycznemu zapleczu. Tego wymagał bowiem interes Polski.
   
A teraz okazuje się, że przywódca najbardziej antykomunistycznej partii, jaką niewątpliwie była w latach 80. KPN twierdzi, że pułkownik Ryszard Kukliński nie miał żadnych zasług dla Polski.
   
Panie Leszku, niech Pan się wstydzi tych słów!

Jerzy Bukowski