KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   01:30:57 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Europejski chuligan

12 grudnia, 2008

Szef frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Daniel Cohn-Bendit postanowił udowodnić całej Europie (zwłaszcza wschodniej), że jest politycznym chuliganem.

Najpierw bezceremonialnie strofował w Pradze prezydenta Czech Vaclava Klausa, obcesowo pytając go, czy będzie respektował demokratyczną wolę deputowanych wybranych przez jego naród i złoży swój podpis pod Traktatem Lizbońskim, następnie obraził Lecha Kaczyńskiego, twierdząc, że nie ratyfikując tego dokumentu, stawia się on ponad demokracją i zachowuje jak w czasach stalinowskich.
   
Tę bulwersującą i obraźliwą opinię o prezydencie RP niemiecko-francuski eurodeputowany wyraził w rozmowie z TVN24. Nie przebierał w jej trakcie w słowach i potwierdził, że faktycznie groził Klausowi, który upominał go, że Praga to nie francuskie barykady maja 1968 roku. Cohn-Bendit wcale nie żałował jednak ostrości tamtej rozmowy, co więcej, przyznał brukselskiej korespondentce TVN 24 Indze Rosińskiej, że powtórzyłby ją i w stosunku do naszego prezydenta.
  
- Polski parlament ratyfikował Traktat, czyli zaakceptowały go instytucje demokratyczne. Dlaczego więc prezydent Polski nie chce podpisać? – pytał dziennikarkę podenerwowany Cohn-Bendit.
   
- Jeśli nie podpisuje, co to jest? Polski prezydent jest ponad demokracją? A jak jest, to wracamy do czasów Stalina. Tak. To nie demokracja, To Orwell 1984 – grzmiał urodzony we Francji członek z niemieckiej partii. I dodał:
   
- To jest normalne, że pytam. Pytałem o to także prezydenta Niemiec. Czy jak Trybunał Konstytucyjny uzna traktat za zgodny, to czy go podpisze. I odpowiedział, że tak.
   
Nie wiem, czy prezydent RP zechce odnieść się do tych skandalicznych słów Cohn-Bendita. Osobiście uważam, że powinien zlekceważyć polityka, który najwyraźniej zatracił miarę w publicznym wypowiadaniu swoich opinii o głowach suwerennych państw. Oczekuję natomiast na zdecydowaną reakcję polskich eurodeputowanych, których obowiązkiem jest bronić majestatu Rzeczypospolitej na forum PE i to bez względu na to, jaką partię, czy też frakcję reprezentują.
   
Danielowi Cohn-Benditowi ponad wszelką wątpliwość należy się równie ostra nauczka, jak te, których usiłuje on udzielać poważniejszym i mądrzejszym od siebie politykom.
   
A tak na marginesie, to zastanawiam się, czy zdaje on sobie sprawę, że takim zachowaniem (w którym wspomagali go w Pradze inni eurodeputowani z przewodniczącym PE na czele) wzbudza w wielu nowych obywatelach Unii Europejskiej ze wschodniej, niedawno wyzwolonej spod jarzma komunizmu części naszego kontynentu mocno eurosceptyczne nastroje, czyli działa wbrew swoim intencjom.

Jerzy Bukowski