KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   01:34:45 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Haniebny wybryk marszałka Sejmu

26 listopada, 2008

To wprost niewyobrażalne, ale w Polsce, niestety, jednak możliwe: druga osoba w państwie, czyli marszałek Sejmu Bronisław Komorowski publicznie obraził pierwszą osobę, czyli prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

W wypowiedzi dla Polskiego Radia oświadczył on, komentując dramatyczne wydarzenia z udziałem głowy państwa w Gruzji, że "jaka wizyta, taki zamach", "trzeba ślepego snajpera, żeby nie trafić z trzydziestu metrów", a całą sytuację określił mianem niepoważnej.
   
Rozumiem, że marszałek należy do obozu śmiertelnych wrogów prezydenta oraz jego przyjaciół z Prawa i Sprawiedliwości, ale nawet największe polityczne animozje nie usprawiedliwiają formułowania takich sądów, w których ironia współzawodniczy z kpiną oraz lekceważeniem pierwszego obywatela Rzeczypospolitej, a w tle ujawnia się nieskrywany żal, iż nic  mu się nie stało.
   
Dlatego też nie dziwi mnie treść listu otwartego do Komorowskiego, jaki zamieścił na swoim blogu internetowym w onet.pl były marszałek Sejmu, wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn. Zażądał on w nim, aby polityk Platformy Obywatelskiej ustąpił ze swego stanowiska.
   
Oto najważniejsze fragmenty tego listu:
   
"Uchybił Pan powadze sytuacji i wysokiej godności sprawowanego przez siebie urzędu. Ironizowanie na temat faktu ostrzelania kolumny dwóch głów państw (...) oraz wyrażane z tej okazji głębokie zatroskanie stanem stosunków polsko-rosyjskich muszą się spotkać z dezaprobatą. Dodatkowo Pańskie słowa współbrzmią - jestem przekonany, że wbrew Pańskiej intencji - z oświadczeniem ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, pana Siergieja Ławrowa.
   
W moim przekonaniu utracił Pan moralną i polityczną legitymację do sprawowania urzędu Marszałka Sejmu. Samego urzędu zapewne Pan nie utraci, bo wspiera Pana sejmowa większość. I tylko jej wola, której nie towarzyszy od dnia dzisiejszego jakakolwiek moralna i polityczna racja podtrzymywać będzie Pana na urzędzie Marszałka."
   
Odpowiadając Dornowi (również w formie listu otwartego), Komorowski usiłował zbagatelizować swoje wypowiedzi dla Polskiego Radia i obarczyć całą winę za incydent ze strzelaniną w pobliżu samochodu dwóch prezydentów władze Gruzji. Była to jednak typowa "musztarda po obiedzie", albo też mocno spóźniona refleksja drugiej osoby w państwie nad swoim niestosownym zachowaniem wobec pierwszej. Ostro zaatakował też swojego adwersarza:
   
"Z przykrością odnotowuję, że marszałek Ludwik Dorn wytoczył pod moim adresem kolubrynę najcięższych zarzutów politycznych, zamiast wniknąć w intencję i treść moich ironicznych uwag. Domyślam się więc, że kierował się chęcią zaistnienia za wszelką cenę na scenie politycznej."
   
No cóż, uczestnicy walki politycznej kierują się - zwłaszcza w Polsce - bezwzględnymi regułami, ale w tym przypadku marszałek Sejmu złamał je w haniebny sposób. Nic nie usprawiedliwia jego niestosownego wybryku i braku umiejętności powściągnięcia swoich emocji. Dobrze więc, że zdecydowany głos zabrał w tej sprawie polityk, którego można od pewnego czasu uważać za w miarę neutralnego w wojnie, toczącej się między PO i PiS.

Jerzy Bukowski