KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 marca, 2024   I   07:08:23 AM EST   I   Marka, Wiktoryny, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Rejterada homosiów i lewicowców

06 listopada, 2008

Z dużą przyjemnością oraz zasłużoną satysfakcją informuję użytkowników poland.us, że Kraków szczęśliwie uniknął skandalu, o którego realnej możliwości trzykrotnie pisałem w tym portalu (10 sierpnia, oraz 28 i 31 października).

Dzięki zdecydowanym protestom władz kościelnych oraz Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, działacze Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury oraz popierającego ich Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja zrezygnowali z organizowania 31 października jakichkolwiek imprez w ramach tzw. obchodów "Dnia króla Władysława III".
   
Nie było więc ani wiecu pod Krzyżem Pamięci Narodowej (Katyńskiem) u stóp Wawelu, ani przemarszu przez centrum miasta (obchodzącego w tym dniu - z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego - 90. rocznicę wyzwolenia spod władzy zaborczej), ani złożenia kwiatów na sarkofagu Władysława Warneńczyka - uznanego przez homoseksualistów za ich patrona (pomimo rozbieżnych zdań historyków na temat  tego, jakiemu to "obrzydliwemu obyczajowi" oddawał się ów monarcha) - w królewskiej katedrze na Wawelu.
   
Organizatorzy obchodów chcieli w ten sposób "przypomnieć mieszkańcom miasta, że historia Polski, niegdyś słynącej z różnorodności i tolerancji - pamięta również wątki homoseksualne, a nawet króla sodomitę". Wycofali się jednak dwa dni przed planowanymi obchodami, wydając oświadczenie, w którym napisali m.in.:
   
"Od kilku tygodni nasze stowarzyszenia są celem nagonki medialnej przeprowadzonej przez grupy prawicowe, które nie akceptują danych historycznych. Poziom agresji w debacie publicznej uniemożliwia nam bezpieczne przeprowadzenie naszych imprez. Dlatego za wyjątkiem dyskoteki w klubie Cocon odwołaliśmy wszystkie planowane imprezy. Naszym celem było złożenie kwiatów na symbolicznym grobie Polskiego Króla, a nie wywoływanie zamieszek ulicznych i przemocy co, jak uważamy, jest - z braku innych argumentów - głównym celem naszych oponentów."
   
Stało się to kilka godzin po tym, gdy skupiające ponad 20 stowarzyszeń patriotycznych o antykomunistycznym rodowodzie POKiN (którego rzecznikiem jest niżej podpisany) zaapelowało do władz Krakowa, by nie wydawały zgody na organizację wiecu.
   
"Zamiar demonstrowania seksualnych upodobań, obojętne jakich, w tym miejscu uważamy za jawną prowokację, obliczoną na wywołanie publicznego zgorszenia, a także na świadomie zaplanowane zmobilizowanie do ostrych reakcji ludzi, środowisk i organizacji wiernie stojących na straży wartości patriotycznych.
   
Nie brak w Krakowie neutralnych ideowo miejsc, w których Stowarzyszenie może swobodnie urządzać swoje zgromadzenia, nie urażając niczyich uczuć, ani nie naruszając dobrych obyczajów. Chęć demonstrowania homoseksualizmu pod Krzyżem Pamięci Narodowej, Grobem Nieznanego Żołnierza, na Wawelu, czy też w innych miejscach, jednoznacznie kojarzących się z martyrologią lub wysiłkiem zbrojnym Polaków jest wyrazem pogardy gejów i lesbijek dla symbolizowanych przez nie wartości.
   
Władze Stowarzyszenia są perfidnie przebiegłe. Jeżeli magistrat nie wyda im zgody na wiec pod Krzyżem Pamięci Narodowej, będą głośno krzyczeć o łamaniu konstytucyjnego prawa do wolności zgromadzeń. Jeśli dostaną ją, a ich demonstracja spotka się - jak to już wiele razy w tym właśnie miejscu bywało - z czynnym protestem obrońców patriotycznych wartości, podniosą na cały świat larum, że w Polsce nie ma tolerancji."
   
Tak napisałem w oświadczeniu Porozumienia, sugerując zarazem krakowskiemu magistratowi, aby zaproponował organizatorom wiecu inne miejsce na jego przeprowadzenie, co pozwoliłoby uniknąć niepotrzbnych napięć i konfliktów w radosnym dniu patriotycznych uroczystości na Rynku Głównym (pierwotnie właśnie tam homoseksualiści planowali  urządzić swoje imprezy).
   
Podobnie pryncypialne stanowisko zajął proboszcz wawelskiej katedry, ksiądz Zdzisław Sochacki.
   
"Zgody na wejście do Katedry i składanie kwiatów nie ma. W ostatnich dniach do kurii wpłynęły protesty z apelem, by nie dopuścić, aby ludzie, którzy nie szanują wartości chrześcijańskich nawiedzali katedrę w celu promowania czegoś, co jest obce dla życia chrześcijanina."
   
Dodał, że nikt w tej sprawie nie zwrócił się do niego ani ustnie ani na piśmie, a o planowanych obchodach i marszu dowiedział się z mediów.
   
Jak wyjaśnił z kolei pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. bezpieczeństwa imprez sportowych i miejskich imprez masowych Adam Młot, władze miasta nie mogły zakazać homoseksualistom organizacji wiecu w wybranym przez nich miejscu.
   
"Nie ma przesłanek, aby zakazać tego zgromadzenia dlatego, że zostało zgłoszone prawidłowo. W żaden sposób nie można wywnioskować, że jego celem jest zagrożenie życiu czy zdrowiu ludzkiemu. Nie mam też przesłanek, żeby stwierdzić, że przeprowadzenie tego zgromadzenia ma na celu naruszenie innych ustaw" - powiedział dziennikarzom.
   
Młot dodał, że próba przeprowadzenia marszu na Wawel byłaby natomiast złamaniem ustawy o zgromadzeniach publicznych. Dodał, że miasto, nawet gdyby chciało, nie może zakazać (czy też przyjąć zgłoszenia) wspomnianego marszu na Wzgórze Wawelskie, gdyż "nie jest to przestrzeń publiczna". Do demonstrowania na tym terenie potrzebna  jest zgoda władz muzeum wawelskiego lub w przypadku katedry - władz kościelnych.
   
Wobec zdecydowanego stanowiska tych ostatnich, organizatorzy niedoszłych imprez stwierdzili, że zapowiedzi przedstawicieli Kościoła, którzy nie chcą widzieć w Katedrze Wawelskiej przedstawicieli ich stowarzyszeń, to "wyraz arogancji".
   
"Uważamy, że Kościół katolicki zawłaszcza polskie dziedzictwo narodowe, wykorzystując do tego wszelkie możliwe środki. Katedra Wawelska jako miejsce pochówku polskich władców jest wspólnym dobrem narodowym Polek i Polaków bez względu na wyznawaną religię czy orientację seksualną" - napisali w swym oświadczeniu. I to było ich ostatnie słowo w tej sprawie.
   
Nie da się ukryć, że zdecydowane stanowisko krakowskiego Kościoła oraz POKiN (wspartego - zwłaszcza w internecie - przez wiele podobnie myślących osób i organizacji) przyniosło pełny sukces w postaci rejterady z Krakowa "kochających inaczej" oraz ich lewicowych sojuszników.

Jerzy Bukowski