KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   11:39:15 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

PRL w komunikacji miejskiej III RP

31 października, 2008

Ilekroć rozlega się w tramwaju lub w autobusie gromki okrzyk: \"proszę przygotować bilety do kontroli\", tylekroć czuję się, jakby na chwilę wróciła epoka PRL. Zachowanie kontrolerów (zwanych popularnie kanarami) przypomina mi bowiem do złudzenia arogancję i poczucie władzy, jakimi chełpili się komunistyczni urzędnicy (nawet bardzo niskich szczebli) oraz milicjanci, wymownie dając do zrozumienia przestraszonym obywatelom, że to oni niepodzielnie rządzą, a zwykły człowiek jest dla nich nikim, więc należy go upokarzać na każdym kroku.

Wprawdzie bilety i inne dokumenty, uprawniające do przejazdów tramwajami i autobusami kontrolują dzisiaj prywatne firmy, wynajęte przez podlegające lokalnym samorządom przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej, ale ich pracownicy wykazują identyczną mentalność, jak funkcjonariusze komunistycznego państwa. Gdyby nie to, że bilety sprawdzają w większości młodzi ludzie, podejrzewałbym, iż do tego fachu przeszła spora część negatywnie zweryfikowanych esbeków.
  
Zamiast grzecznie i delikatnie poprosić pasażerów o przygotowanie się do kontroli, gwałtownie wyciągają zza pazuchy swoje identyfikatory, całym ciałem blokując dostęp do drzwi oraz zablokowanych na ich życzenie przez motorniczego (kierowcę) kasowników - zazwyczaj działają we dwójkę lub trójkę - i niemal rzucają się na upatrzone osoby. W ciągu kilku sekund atmosfera nieprzyjemnie i zupełnie niepotrzebnie gęstnieje, a podróżujący z ważnym biletem czy kartą miejską ludzie kulą się w sobie, wykazują wyraźne objawy całkowicie zbędnego zdenerwowania.
   
Nie wiem, czy kontrolerzy przechodzą jakieś kursy zastraszania pasażerów, czy też do tej profesji garną się po prostu ludzie o określonych cechach charakteru, czyli lubiący wyżywać się na bliźnich i ostentacyjnie pokazywać im swoją dosyć przecież iluzoryczną władzę.
   
Ich zachowanie z pewnością nie pasuje jednak do aury wzajemnej życzliwości, jaka powinna dominować w stosunkach międzyludzkich w demokratycznych państwach u progu XXI wieku. Nawet osoby zobligowane swoimi obowiązkami zawodowymi do pewnej surowości wobec bliźnich wcale nie muszą bowiem przesadzać w demonstrowaniu chwilowego panowania nad nimi.
   
Ukarać mandatem można również z grzecznym (choćby i wymuszonym) uśmiechem na ustach, wypowiadając przy tej okazji kilka miłych słów dla rozładowania napięcia. Po co dodatkowo stresować kogoś, kto i tak podle się czuje, będąc w pewien sposób napiętnowanym na oczach innych, a w dodatku poszkodowanym - chociaż z własnej winy - finansowo?
   
Najwyższy już czas, aby kontrolerzy biletów diametralnie zmienili sposób wykonywania swej pracy, której sensu nikt przecież nie podważa. Niech skończy się wreszcie epoka PRL w tramwajach i autobusach III RP!

Jerzy Bukowski