Andrzej Zapałowski, podkarpacki poseł do Parlamentu Europejskiego napisał do Roberta Chomy, prezydenta Przemyśla, list otwarty, którego pełną treść zamieszczam poniżej:
Mając na uwadze zaangażowanie podległych panom służb wojewódzkich i miejskich w zakresie respektowania prawa w odniesieniu do niszczenia samowoli budowlanych, zwłaszcza w stosunku do nielegalnie postawionych pomników (ostatnio częściowy demontaż pomnika ofiar mordów formacji OUN-UPA na Polakach w Przemyślu), zwracam się z wnioskiem o podjęcie energicznych działań, mających na celu rozbiórkę innych tego typu obiektów na terenie Podkarpacia.
Najbardziej rażącym przykładem jest pomnik formacji UPA w Hruszowicach.
Jednocześnie wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniom społecznym proszę o informację czy planujecie państwo zaangażować się w proces budowy godnego upamiętnienia ponad 100 tysięcy Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1939-1948. Taki pomnik powinien stanąć w centrum Przemyśla lub Rzeszowa, gdyż na terenie naszego województwa, także tysiącami ginęła Polska ludność cywilna.
Jestem pewien, iż ewentualne zaangażowanie panów w budowę pomnika dla ofiar ludobójstwa nie wpłynie negatywnie na stosunki z władzami rządowymi i samorządowymi Ukrainy, gdyż na zachodniej Ukrainie masowo powstają upamiętnienia ku czci formacji z rąk, których ginęli masowo Polacy. Także rok szkolny na zachodniej Ukrainie rozpoczął się od apeli na cześć Bandery.
Mając na uwadze, iż w kontaktach na szczeblu wojewódzkim i miejskim ze stroną ukraińską nie przeszkadza panom taki stan rzeczy, także strona ukraińska na pewno będzie równie wyrozumiała i nie poczyni sobie tego za nietakt.
Podobne w wymowie stanowisko zajęły również Światowy Kongres Kresowian i Stowarzyszenie Pamięci Orląt Przemyskich w listach, wysłanych do Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, czyli instytucji odpowiedzialnej za wszystkie pomniki, poświęcone wydarzeniom historycznym, jakie wznoszone są na terenie Rzeczypospolitej.
Bezpośrednim powodem ich oburzenia było usunięcie ważnego elementu z postawionego w 2003 roku na cmentarzu Wojskowym w Przemyślu monumentu, upamiętniającego ofiary mordów, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów OUN-UPA na Wołyniu. Pierwotnie składał się on tylko z krzyża i tablicy ze stosownym napisem. Rok później umieszczono na nim sylwetki zamordowanych dzieci, przywiązanych do pnia drzewa kolczastym drutem.
I właśnie ten fragment pomnika został usunięty z nakazu władz miasta. Okazało się bowiem, że ta okrutna w wymowie kompozycja wzorowana była na fotografii z lat 20. ubiegłego stulecia, ukazującej cygańskie dzieci powieszone przez zdesperowaną matkę, która w ten sposób chciała uchronić je przed głodem, a nie ofiary ukraińskich nacjonalistów. Ustalili to ponad wszelką wątpliwość badający tę sprawę historycy.
Prezes Stowarzyszenia Pamięci Ofiar Orląt Przemyskich i pomysłodawca kontrowersyjnej rzeźby Stanisław Żółkiewicz zaprzecza jednak, jakoby jej kształt został zapożyczony ze zdjęcia zamordowanych przez matkę cygańskich dzieci z 1928 roku. Wypowiedział się w tej sprawie dla "Naszego Dziennika":
Pomnik nie jest dokumentem, ale moją autorską wizją. Nie sugerowałem się żadnym zdjęciem, wzorowałem się natomiast na ustnych przekazach świadków mordów ukraińskich na Wołyniu, a głównie na Podolu, gdzie tzw. wianuszki dla niepodległej Ukrainy umieszczane na drzewach nie należały do rzadkości.
Zgodnie z prawdą zastanawiałem się, czy nie przedstawić dzieci, zamordowanych przez Ukraińców, nadzianych na sztachety płotu, albo inne makabryczne obrazy, jak chociażby wyciąganie widłami nienarodzonego dziecka z brzucha matki. To przedstawienie, choć tragiczne w swej wymowie, wydawało mi się jednak mniej makabryczne.
Musi bulwersować fakt, że próbuje się uznać za nielegalne polskie upamiętnienia ofiar zbrodni ukraińskich, podczas gdy nikt nie reaguje na autentycznie nielegalne pomniki rozsiane po województwie i Polsce, gloryfikujące UPA. Z jednej strony, minister Przewoźnik umywa ręce, twierdząc, że jest to domena lokalnych władz czyli samorządów, a z drugiej, jakby odpowiadając na protesty środowisk ukraińskich, uaktywnia się i żąda - i to skutecznie - usunięcia rzeźby z pomnika w Przemyślu.
W odsłonięciu pomnika w 2003 roku, w 60. rocznicę mordów na Wołyniu, i rzeźby w 2004 roku, w 60. rocznicę mordów na Podolu, brały udział władze miasta Przemyśla, przedstawiciele Sejmiku Województwa Podkarpackiego, poseł Marek Kuchciński, a także duchowni, którzy poświęcali pomnik. Wówczas nikt z przedstawicieli władz nie protestował.
Przemyski monument nie jest jeszcze dokończony. Mają go wzbogacić cztery krzyże z województw: tarnopolskiego, stanisławowskiego, wołyńskiego i lwowskiego, na których będą wypisane liczby zamordowanych tam Polaków.
"Rzeczpospolita" informuje natomiast, że w ostatnim czasie w masywie Chryszczata koło Komańczy w Beskidzie Niskim niespodziewanie stanęło siedem żelaznych krzyży i betonowy monument z tryzubem – godłem Ukrainy, z dwujęzycznym napisem: "Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z żołnierzami WP w obronie podziemnego szpitala. Cześć ich pamięci. Towarzysze broni“.
Jest to prawdopodobnie dzieło ukraińskiej wycieczki z Kanady, której członkowie prawdopodobnie przynieśli w plecakach elementy żelazne i betonowe i uformowali je w pomnik, bez pytania kogokolwiek o zgodę. Po wojnie w masywie Chryszczata znajdowała się jedna z głównych baz UPA.
Wicewojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz poleciła zbadanie tej sprawy i zapowiedziała inwentaryzację wszystkich nielegalnych miejsc pamięci ku czci UPA na Podkarpaciu (jest ich około 60).
Co ciekawe, pretensje do Andrzeja Przewoźnika o sabotowanie inicjatyw wznoszenia swoich pomników zgłasza także Związek Ukraińców w Polsce.
Obawiam się więc, że w świetle tych faktów zacytowany na początku mojego artykułu list europosła Andrzeja Zapałowskiego bynajmniej nie załagodzi gorącej atmosfery w województwie przemyskim, w którym szykuje się polsko-ukraińska wojna na pomniki. Żadna ze stron nie wykazuje bowiem ochoty do wypracowania jakiegoś rozsądnego kompromisu w tej budzącej od wielu lat ogromne emocje tak polskich środowisk kresowych, jak i ukraińskiej mniejszości narodowej, kwestii.
Jerzy Bukowski
Najbardziej rażącym przykładem jest pomnik formacji UPA w Hruszowicach.
Jednocześnie wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniom społecznym proszę o informację czy planujecie państwo zaangażować się w proces budowy godnego upamiętnienia ponad 100 tysięcy Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1939-1948. Taki pomnik powinien stanąć w centrum Przemyśla lub Rzeszowa, gdyż na terenie naszego województwa, także tysiącami ginęła Polska ludność cywilna.
Jestem pewien, iż ewentualne zaangażowanie panów w budowę pomnika dla ofiar ludobójstwa nie wpłynie negatywnie na stosunki z władzami rządowymi i samorządowymi Ukrainy, gdyż na zachodniej Ukrainie masowo powstają upamiętnienia ku czci formacji z rąk, których ginęli masowo Polacy. Także rok szkolny na zachodniej Ukrainie rozpoczął się od apeli na cześć Bandery.
Mając na uwadze, iż w kontaktach na szczeblu wojewódzkim i miejskim ze stroną ukraińską nie przeszkadza panom taki stan rzeczy, także strona ukraińska na pewno będzie równie wyrozumiała i nie poczyni sobie tego za nietakt.
Podobne w wymowie stanowisko zajęły również Światowy Kongres Kresowian i Stowarzyszenie Pamięci Orląt Przemyskich w listach, wysłanych do Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, czyli instytucji odpowiedzialnej za wszystkie pomniki, poświęcone wydarzeniom historycznym, jakie wznoszone są na terenie Rzeczypospolitej.
Bezpośrednim powodem ich oburzenia było usunięcie ważnego elementu z postawionego w 2003 roku na cmentarzu Wojskowym w Przemyślu monumentu, upamiętniającego ofiary mordów, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów OUN-UPA na Wołyniu. Pierwotnie składał się on tylko z krzyża i tablicy ze stosownym napisem. Rok później umieszczono na nim sylwetki zamordowanych dzieci, przywiązanych do pnia drzewa kolczastym drutem.
I właśnie ten fragment pomnika został usunięty z nakazu władz miasta. Okazało się bowiem, że ta okrutna w wymowie kompozycja wzorowana była na fotografii z lat 20. ubiegłego stulecia, ukazującej cygańskie dzieci powieszone przez zdesperowaną matkę, która w ten sposób chciała uchronić je przed głodem, a nie ofiary ukraińskich nacjonalistów. Ustalili to ponad wszelką wątpliwość badający tę sprawę historycy.
Prezes Stowarzyszenia Pamięci Ofiar Orląt Przemyskich i pomysłodawca kontrowersyjnej rzeźby Stanisław Żółkiewicz zaprzecza jednak, jakoby jej kształt został zapożyczony ze zdjęcia zamordowanych przez matkę cygańskich dzieci z 1928 roku. Wypowiedział się w tej sprawie dla "Naszego Dziennika":
Pomnik nie jest dokumentem, ale moją autorską wizją. Nie sugerowałem się żadnym zdjęciem, wzorowałem się natomiast na ustnych przekazach świadków mordów ukraińskich na Wołyniu, a głównie na Podolu, gdzie tzw. wianuszki dla niepodległej Ukrainy umieszczane na drzewach nie należały do rzadkości.
Zgodnie z prawdą zastanawiałem się, czy nie przedstawić dzieci, zamordowanych przez Ukraińców, nadzianych na sztachety płotu, albo inne makabryczne obrazy, jak chociażby wyciąganie widłami nienarodzonego dziecka z brzucha matki. To przedstawienie, choć tragiczne w swej wymowie, wydawało mi się jednak mniej makabryczne.
Musi bulwersować fakt, że próbuje się uznać za nielegalne polskie upamiętnienia ofiar zbrodni ukraińskich, podczas gdy nikt nie reaguje na autentycznie nielegalne pomniki rozsiane po województwie i Polsce, gloryfikujące UPA. Z jednej strony, minister Przewoźnik umywa ręce, twierdząc, że jest to domena lokalnych władz czyli samorządów, a z drugiej, jakby odpowiadając na protesty środowisk ukraińskich, uaktywnia się i żąda - i to skutecznie - usunięcia rzeźby z pomnika w Przemyślu.
W odsłonięciu pomnika w 2003 roku, w 60. rocznicę mordów na Wołyniu, i rzeźby w 2004 roku, w 60. rocznicę mordów na Podolu, brały udział władze miasta Przemyśla, przedstawiciele Sejmiku Województwa Podkarpackiego, poseł Marek Kuchciński, a także duchowni, którzy poświęcali pomnik. Wówczas nikt z przedstawicieli władz nie protestował.
Przemyski monument nie jest jeszcze dokończony. Mają go wzbogacić cztery krzyże z województw: tarnopolskiego, stanisławowskiego, wołyńskiego i lwowskiego, na których będą wypisane liczby zamordowanych tam Polaków.
"Rzeczpospolita" informuje natomiast, że w ostatnim czasie w masywie Chryszczata koło Komańczy w Beskidzie Niskim niespodziewanie stanęło siedem żelaznych krzyży i betonowy monument z tryzubem – godłem Ukrainy, z dwujęzycznym napisem: "Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z żołnierzami WP w obronie podziemnego szpitala. Cześć ich pamięci. Towarzysze broni“.
Jest to prawdopodobnie dzieło ukraińskiej wycieczki z Kanady, której członkowie prawdopodobnie przynieśli w plecakach elementy żelazne i betonowe i uformowali je w pomnik, bez pytania kogokolwiek o zgodę. Po wojnie w masywie Chryszczata znajdowała się jedna z głównych baz UPA.
Wicewojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz poleciła zbadanie tej sprawy i zapowiedziała inwentaryzację wszystkich nielegalnych miejsc pamięci ku czci UPA na Podkarpaciu (jest ich około 60).
Co ciekawe, pretensje do Andrzeja Przewoźnika o sabotowanie inicjatyw wznoszenia swoich pomników zgłasza także Związek Ukraińców w Polsce.
Obawiam się więc, że w świetle tych faktów zacytowany na początku mojego artykułu list europosła Andrzeja Zapałowskiego bynajmniej nie załagodzi gorącej atmosfery w województwie przemyskim, w którym szykuje się polsko-ukraińska wojna na pomniki. Żadna ze stron nie wykazuje bowiem ochoty do wypracowania jakiegoś rozsądnego kompromisu w tej budzącej od wielu lat ogromne emocje tak polskich środowisk kresowych, jak i ukraińskiej mniejszości narodowej, kwestii.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
zobacz wszystkie