KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 19 kwietnia, 2024   I   10:34:09 PM EST   I   Alfa, Leonii, Tytusa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zdradliwy nóż „Gazety Wyborczej”

16 października, 2008

Nie wiem, czy „Gazeta Wyborcza” miała jakieś przecieki, że w dniu, w którym do każdego jej egzemplarza dołączony zostanie nóż do mięsa znanej hiszpańskiej firmy, nastąpi apogeum (bo mam nadzieję, że gorzej już nie będzie) spadków na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych, ale jeśli w grę miały wchodzić takie właśnie skojarzenia, to trzeba przyznać, że udało jej się trafić z owym pomysłem „w punkt”.

Czy redakcja z ulicy Czerskiej weźmie jednak na siebie odpowiedzialność za tych, którzy patrząc na czerwień parkietu i pikujące w dół indeksy zechcą zrobić natychmiastowy użytek z ostrego narzędzia? Przecież w ten sposób ryzykuje się zmniejszenie i tak już nie oszałamiającej liczby czytelników.

Nic lepiej nie obrazuje coraz marniejszej kondycji „GW”, niż wybór gadżetu, mającego poprawić sprzedaż piątkowego wydania. Dawniej do egzemplarzy sztandarowego produktu Agory dołączano wyłącznie literaturę wysokich lotów, płyty z ambitnymi filmami oraz poważną muzyką, teraz przyszła zaś kolej na przedmiot z zupełnie innej bajki, co stawia tę gazetę na jednej płaszczyźnie z tak często i ostro krytykowaną przez nią prasą bulwarową (tzw. tabloidami).
   
Czyżby organ Adama Michnika zamierzał zmienić grupę docelową swoich czytelników z wyrafinowanych intelektualistów na gospodynie domowe i kucharki, czego symbolem jest zamiana Szymborskiej na nóż do mięsa? Bo jakże inaczej można zrozumieć tak spektakularny upadek dziennika, mieniącego się być ostoją politycznego słuszniactwa? Czym wytłumaczyć łaknącym codziennej dawki rytualnego potępiania braci Kaczyńskich wiernym wyznawcom stałej – niczym wiecznie żywe idee Lenina - linii programowej „GW” tak radykalny zwrot?
   
Zaraz, zaraz. „Gazeta Wyborcza”, nóż, bracia Kaczyńscy. O cholera! A może to wcale nie chodzi o podświadome skojarzenia z giełdową bessą? Czyżby?...

Jerzy Bukowski