KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:38:51 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Poranne wieczory

24 września, 2008

Kiedy otrzymałem plan zajęć dydaktycznych na zimowy semestr roku akademickiego 2008/2009, moją uwagę przyciągnął termin ćwiczeń z grupą studentów wieczorowych: godzina 14,00. W pierwszej chwili pomyślałem, że przytrafiła się jakaś pomyłka w harmonogramie, ale popytałem kolegów z własnej oraz paru innych państwowych uczelni i okazało się, że nie jest to bynajmniej nic nadzwyczajnego. Ba, zdarzają im się nawet zajęcia ze studentami wieczorowymi o...9,00 rano.

Mnie to wcale nie przeszkadza, wolę nawet pracować w ciągu dnia, a nie – jak często bywa – rozpoczynać trudny przecież dla studentów Uniwersytetu Ekonomiznego w Krakowie  wykład z filozofii o 20,00. Zastanawiam się jednak, w jaki sposób ludzie, którzy w zdecydowanej większości pracują zawodowo i wybierają studia wieczorowe właśnie po to, by móc pogodzić jedno z drugim, radzą sobie w takiej sytuacji.
   
Sprawę terminu zajęć dla tego rodzaju studiów jednoznacznie reguluje zarządzenie Ministerstwa Edukacji i Nauki: zajęcia nie powinny się rozpoczynać przed 15,00, a kończyć po 21,00. Wiele szkół wyższych nie przestrzega jednak tego zarządzenia, tłumacząc się swoją specyfiką. O ile można jednak zrozumieć konieczność odbywania przez wieczorowych studentów medycyny zajęć w szpitalach w godzinach przedpołudniowych, o tyle trudno znaleźć logiczne uzasadnienie dla wyznaczania terminów wykładów, seminariów i ćwiczeń z przedmiotów humanistycznych bądź technicznych przed 15,00.
   
Studia wieczorowe wymagają wielu poświęceń od podejmujących je osób. Zawsze odnoszę się z szacunkiem do ludzi, których stać na to, by po 8-godzinnym dniu pracy zasiąść jeszcze w sali wykładowej, czytać zalecone lektury, przygotowywać się do kolokwiów i egzaminów. Wyobrażam sobie, z jakim trudem znajdują czas na uczestnictwo w zajęciach, które rozpoczynają się niezgodnie z zaleceniem MEiN. Nie każdy przełożony w pracy patrzy łaskawym okiem na takie regularne nieobecności podwładnego. Alternatywą jest więc absencja na uczelni, grożąca niezdaniem danego przedmiotu. Nie wszystkiego można się przecież nauczyć samemu, a chodzenie na ćwiczenia to główna podstawa ich zaliczenia.
   
Owszem, są wśród studentów zaocznych także i tacy, którzy nie pracują, a mając pieniądze na opłacanie czesnego, wybierają tę formę zdobycia dyplomu, uważając ją za znacznie łatwiejszą (co nb. wcale nie odpowiada prawdzie). Im jest obojętne, o której godzinie mają przyjść na wykłady i ćwiczenia. Ale to nie oni powinni nadawać ton studiom wieczorowym. Z doświadczenia wiem, że są też mniej zainteresowani nauką i wielu dość szybko kończy przygodę z nią. Ich pracujące koleżanki i koledzy dokładają większych starań.
   
Jeżeli chcemy kształcić na poważnie studentów wieczorowych i zaocznych, a nie zajmować się jedynie zarabianiem na nich sporych pieniędzy, trzeba pilnować zdroworozsądkowych reguł, m.in. dotyczących godzin prowadzenia zajęć.

Jerzy Bukowski