Polacy są narodem, który umie i lubi czcić pamięć swoich poległych oraz zmarłych rodaków stawianiem krzyży w miejscach ich śmierci. Ten piękny, chrześcijański obyczaj może prowadzić jednak do niebezpiecznych sytuacji na drogach i ulicach.
Z roku na rok, z miesiąca na miesiąca, z tygodnia na tydzień rośnie liczba ofiar wypadków komunikacyjnych. Nie ma już dnia, żeby ktoś nie zginął pod kołami, za kierownicą lub na fotelu pasażera samochodu, ciężarówki, autobusu. Raporty z weekendów przypominają sumowanie strat przez całkiem spory oddział wojskowy po niemałej bitwie.
Bardzo wiele rodzin ofiar wypadków drogowych nie ogranicza się do ustawienia w miejscu śmierci krewnego(ych) znicza, ale chce upamiętnić je większą formą: krzyżem, a niekiedy nawet pomniczkiem. O ile jest to zrozumiałe w przypadku wielkich tragedii, w których ginie kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt osób, o tyle stawianie krzyża każdemu zabitemu na polskich drogach w miejscu jego śmierci jest chyba przesadą.
Krzyże stają wprawdzie na poboczach, nie tamują więc ruchu, ani nie uniemożliwiają swobodnego przejazdu, ale często przyciągają uwagę kierowców, co może być niebezpieczne. Pomijam już kwestię legalności ich stawiania: rzadko kiedy rodziny zabitych występują o pozwolenie do stosownego wydziału urzędu gminy. Zdarza się również, że te znaki pamięci o najbliższych znajdują się w pasie drogowym, czego jednoznacznie zabrania artykuł 45 kodeksu drogowego.
Policja jest raczej wyrozumiała i nie ściga osób, które stawiają przydrożne krzyże, ale nie jest też zachwycona rosnącą ich liczbą. Z jednej strony widok takiego symbolu śmierci może wprawić kierowcę w stres, z drugiej wręcz przeciwnie: obudzić refleksję o kruchości ludzkiego życia i - co za tym idzie - konieczności zdjęcia nogi z gazu.
Jerzy Bukowski
Bardzo wiele rodzin ofiar wypadków drogowych nie ogranicza się do ustawienia w miejscu śmierci krewnego(ych) znicza, ale chce upamiętnić je większą formą: krzyżem, a niekiedy nawet pomniczkiem. O ile jest to zrozumiałe w przypadku wielkich tragedii, w których ginie kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt osób, o tyle stawianie krzyża każdemu zabitemu na polskich drogach w miejscu jego śmierci jest chyba przesadą.
Krzyże stają wprawdzie na poboczach, nie tamują więc ruchu, ani nie uniemożliwiają swobodnego przejazdu, ale często przyciągają uwagę kierowców, co może być niebezpieczne. Pomijam już kwestię legalności ich stawiania: rzadko kiedy rodziny zabitych występują o pozwolenie do stosownego wydziału urzędu gminy. Zdarza się również, że te znaki pamięci o najbliższych znajdują się w pasie drogowym, czego jednoznacznie zabrania artykuł 45 kodeksu drogowego.
Policja jest raczej wyrozumiała i nie ściga osób, które stawiają przydrożne krzyże, ale nie jest też zachwycona rosnącą ich liczbą. Z jednej strony widok takiego symbolu śmierci może wprawić kierowcę w stres, z drugiej wręcz przeciwnie: obudzić refleksję o kruchości ludzkiego życia i - co za tym idzie - konieczności zdjęcia nogi z gazu.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
zobacz wszystkie