KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   07:49:21 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Komunizm wciąż straszy na ulicach

12 września, 2008

Dopóki parlament nie uchwali wreszcie od dawna oczekiwanej przez środowiska kombatanckie i niepodległościowe ustawy dekomunizacyjnej, dopóty skazani będziemy na chodzenie w wielu polskich miastach i miasteczkach po ulicach Armii Ludowej, Janka Krasickiego, Zygmunta Berlinga oraz oglądanie pomników ku czci polsko-sowieckiego braterstwa broni tudzież utrwalaczy władzy ludowej.

Pomimo, że prezes Instytutu Pamięci Narodowej, profesor Janusz Kurtyka, wystosował kilka miesięcy temu apel do gmin, w których pozostały jeszcze relikty komunistycznej przeszłości, o pozbycie się ich, efekty są mizerne. Koordynujący akcję dekomunizowania przestrzeni publicznej dr Maciej Korkuć z Krakowskiego Oddziału IPN narzeka na ogromny opór władz samorządowych, które najczęściej powołują się na koszty związane ze zmianami nazw ulic, placów, mostów, instytucji publicznych oraz na niechęć mieszkańców, uważających że skoro tyle lat mają wpisane w dokumenty określone adresy, to po co przysparzać sobie kłopotów, zmieniając je na nowe.
   
Wiadomo, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a oszczędzanie publicznego grosza wystawia dobre świadectwo zarządzającym nim wójtom, burmistrzom i prezydentom, ale z drugiej strony dziwi jednak, że tak wielu Polaków nie dostrzega nic niestosownego w dalszym (choć na szczęście już tylko biernym) kultywowaniu pamięci ludzi i wydarzeń, należących do niechlubnej historii zdrady narodowej.
   
IPN nie może nikomu w tej materii niczego nakazać, gotów jest natomiast służyć argumentami na rzecz potrzeby usunięcia jakiegoś pomnika lub zmiany nazwy ulicy. Dr Korkuć chętnie wysyła lokalnym samorządom notki biograficzne osób oraz opisy działań organizacji, których pozostawanie w przestrzeni publicznej niepodległej Rzeczypospolitej jest jawnym skandalem. Niestety, usiłowania Instytutu nie zawsze  - delikatnie mówiąc - przynoszą pożądane rezultaty.
   
To bardzo smutne zjawisko społeczne. Całkowicie zrozumiały apel instytucji powołanej do dbania o pamięć narodową jest ostentacyjnie (nie brak bardzo nieprzyjemnych w treści, a nawet formie odpowiedzi jego adresatów) lekceważony przez osoby sprawujące ważne funkcje publiczne w terenie. A są przecież Polsce miasta, które same poradziły sobie z tym problemem już na początku lat 90., kiedy z entuzjazmem zrzucaliśmy komunistyczne jarzmo. Za dobry przykład może posłużyć Kraków, w którym specjalna komisja Rady Miasta pod przewodnictwem Ryszarda Bociana szybko i sprawnie zrobiła porządek z ulicznymi reliktami PRL.
   
Cóż, w tej sytuacji wypada jedynie cierpliwie poczekać na inicjatywę legislacyjną, która definitywnie, bo urzędowo, przełamie opór wielu samorządów, nie czujących obecnie żadnego dyskomfortu z powodu pielęgnowania na swoich terenach śladów zbrodniczej przeszłości spod znaku sierpa i młota.

Jerzy Bukowski